Jak to nie typowa... najbardziej typowa z typowych. Sztuczni piękni ludzie, wszyscy uśmiechnięci, poza momentami chwilowych kryzysów. Dialogi nienaturalne i nieprawdziwe.
Choćby i pierwsza scena ich poznania się... miało być pięknie i szałowo... jasne spoko, takie rzeczy się zdarzają, też kiedyś poznałem kogoś na ulicy ale to nigdy na szczęście nie wygląda tak jak w tych filmach z USA.
Bo ludzie na początku czują się niepewnie i są skrępowani. To jest naturalne... i bliższe prawdziwej relacji.
To mnie osobiście najbardziej denerwuje w filmach made in USA - lansowane są sztuczne wzorce zachowań - które nijak się mają do rzeczywistości. I co ważniejsze, ta rzeczywistość bywa dużo bardziej romantyczna i poruszająca niż ta cukierkowa z filmów JU Es end Ej.

Cóż, film warty obejrzenia, choć nie wiem czy do polecenia. Gra aktorska pozostawia wiele do życzenia, choć mimo wszystko nie sprawia, że ma sie ochotę wyłączyć film. Dla mnie nie był przewidywalny - myślę, że tak jak każdy oczekiwałam tandetnego holiwoodzkiego zakonczenia z odzyskaniem pamięci, a tu proszę - miła niespodzianka i to jeszcze oparta na faktach. I drodzy moi, "takie rzeczy się zdarzaja" i jestem tego idealnym przykładem. Nie zawsze niepewność i skrępowanie towarzyszą "miłości od pierwszego wierzenia". Kwestią jest chyba właśnie poznanie "Tej" osoby, z którą będzie zupełnie inaczej, nieprawdaż....?:)

"Nie zawsze niepewność i skrępowanie towarzyszą "miłości od pierwszego wierzenia"." Ale zazwyczaj to skrępowanie towarzyszy - niestety.