Lubie tę aktorkę bo ma niezwykle sympatyczną buźkę i zazwyczaj filmy z nią się miło ogląda. Ale do rzeczy. Film może nie powalił mnie na kolana (do tego było daleko) ale... co tu dużo mówić, taka sytuacja jest bardzo prawdopodobna i może spotkać tak naprawdę każdego z nas. Dlatego film jest przykry jak się cżłowiek postawi w roli któregoś z małżonków. Bo ani jemu ani jej nie było łatwo, oczywiście pamiętający jest w dużo trudniejszej sytuacji, bo to musi być straszne, kiedy ukochana i ta jedyna osoba Cię nie poznaje, nie pamięta, nie kocha i w ogóle ma zupełnie obojętny stosunek do Ciebie. A ona też z pewnością czuła presję, miała wyrzuty sumienia itp. poza tym to też z pewnością nie jest ani fajne ani miłe, kiedy kawałek Twojego życia nagle staje się dla Ciebie totalną niewiadomą, kiedy tak naprawdę musisz poznać siebie od nowa.

Ale w gruncie rzeczy, film ten jest tylko do oglądnięcia i ewentualnie pomyślenia w ten sposób, bo nie wyciągniemy z niego żadnej nauczki, ponieważ nie da się ani przewidzieć takowej sytuacji, ani nic poradzić, kiedy się wydarzy.
Jedyne co mi przychodzi jeszcze na myśl, to to, że SPOJLER BĘDZIE :)
fajne było w tym filmie, że nieważne jak nasze życie się toczy, to i tak pewnych rzeczy nie da się zmienić, bo są one częścią nas (Paige obrała dokładnie taką samą drogę, jak przed wypadkiem) i można by tu zaryzykować stwierdzenie, że wszystko ma swój cel, sens i nic nie dzieje się przypadkiem.