Nie jestem wielkim fanem filmów romantycznych. Właściwie to wcale mi się nie podobają. Przyszedł jednak (niestety) w końcu ten dzień, kiedy moja dziewczyna (już była, pozdrawiam przy okazji) zmusiła mnie na pójście do kina na jeden z nich.
W sumie "I że cię nie opuszczę" wyróżnia się na tle innych tego typu produkcji, ale nadal nie wznosi się poza pewne, utarte już przez poprzedników, schematy. Jest sobie szczęśliwa para, jest Jej była miłość, jest na pewien czas rozstanie Jego i Jej. Do tego dodano kilka zwrotów akcji, dosyć przewidywalnych zresztą, nawiasem mówiąc. Dla mnie (podkreślam - dla mnie) film jest strasznie, na siłę przeciągnięty, po pewnym czasie zaczyna wręcz męczyć. Do plusów mogę zaliczyć całkiem fajną grę aktorską i ładną buzię Rachel McAdams.
Niestety, nie wiem jak się kończył, bo strasznie mi się dłużył i zasnąłem na nim (żałujcie, że nie widzieliście miny mojej byłej gdy zapalili światło, a ja sobie spałem w najlepsze).
Ogólnie daję solidne 5/10, ze wskazaniem że bliżej do 6 niż do 4. Film polecić mogę fanom tego typu kina, bo mimo, że schematy są, to jednak całkiem sprytnie połączone. Dla całej reszty - obejrzycie i po kilku dniach zapomnicie o czym był. Ja film zapamiętam na dłużej, gdyż był to pierwszy film, na którym zasnąłem w kinie. A trochę ich było.
hahaha mogę sobie wyobrazić jej minę :p ale jej wina skoro wiedziała, że za takimi nie przepadasz ;p
wiesz, poprostu nie widzę sensu. jak się gdzieś z kimś wybieram to żeby obie strony były zadowolone. poza tym rozumiem Cię, bo mnie też nużą takie romansidła ;p
Sam bym tego lepiej nie ujął. Niestety marketingowcy (czy kto tam za to odpowiadał) zrobili lepszą robotę niż reżyser, bo film był w kinach 14 lutego i tak jakoś głupio było się wykłócać na co iść. Ale awanturować się o małą drzemkę... przesada. :)
Widzę, że widziałam ten film, ale nie pamiętam właśnie o czym był:D Pamiętam tylko że dziewczyna jakąś artystką była, ale zakończenia w ogóle nie kojarzę.
Czyli nie jestem jedyną ofiarą tego filmu. Dobrze wiedzieć. A co do zakończenia to znając życie było happy endem. ;)
Ja też jakoś wielce nie przepadam za tego rodzaju filmami. Choćby ze wzgęldu na to co już zauważyłeś czyli przewidywalność akcji. I czy ktoś wytrwa do końca czy nie (jak w twoim przypadku ;p) zawsze można śmiało ryzykować stwierdzenie, że skończyło się happy endem =)
Ale raz na jakiś czas (pewnie dłuższy) można taki film obejrzeć. =)
Ja osobiście film obejrzałam ze względu na Rachel McAdams i jeśli zapamiętam coś na dłużej z tego filmu to pewnie to, że ona w nim grała.
Więc nastepnym razem mów, że nie spałeś bo w końcu znasz zakończenie =)
Nie, no pewnie, czasem można obejrzeć. Na przykład "Jeden dzień" mi się podobał.
A co do spania to niestety, zostałem złapany "na gorącym uczynku", więc nie miałem jak się wyłgać. :)
dla mnie film całkiem ok przyjemnie sie obejrzało 6,5/10, po tym filmie pozostało jedno pytanie które nie odnosi się już do filmu a do tej realnej pary :) ciekawe czy kiedyś ta kobieta ogarnie temat :).
Mówisz, o tej parze na podtsawie której był nakręcony film? Jeśli tak to sądze, że skoro przez tyle lat sobie nic nie przypomniała to już raczej nic z tego.
Tak czy inaczej przed wypadkiem żyła z nim kilka miesięcy więc dużo nie straciła:) Co do fabuły to ja już oglądałem z jej udziałem coś podobnego w tv tylko ze tam na starość zapomniała i teraz nie mogę znaleźć w jej tytułach
Według mnie też dobry film ale wiadomo niektórym się podoba niektórym nie, nie wszystkim dogodzi, ja jakiś dziwny jestem bo filmy to praktycznie wszystkie oglądam nawet najgłupsze komedie typu American Pie ale też oglądać lubię i tematykę poważna jednym słowem przyjmuję prawie wszystko nawet dokumenty, biografie czy sci-fiction. A takie filmy jak te nawet mnie biorą i gdzieś w pamięci zostają na jakiś czas, co zrobić taki już jestem wrażliwy choć od znajomych raczej słyszę jaki to bez uczuciowy jestem a ja po prostu się tak na te tematy nie otwieram. :)
aha to ona do tej pory nie ogarnia :) myślałem, że może coś tam ruszyło bo słyszałem, że to na podstawie książki która powstała dawno temu. Ale nie ważne.
Tak przynajmniej mi sie wydaje, chyba że coś przekręciłam... Ale wydaje mi się, że na końcu filmu jest podane iż kobieta nie odzyskała pamięci.
Może film schematyczny, bynajmniej według ciebie, bo ja sądzę inaczej. Bo czy historie napisane przez życie mogą być schematyczne? Film jest piękny, wzruszający i dający do myślenia, że miłość jednak istnieje naprawdę.
Mylisz pojęcia. Film jest OPARTY na faktach, czyli tylko motyw/kilka sytuacji/etc. jest zaczerpniętych z prawdziwej historii, a reszta to fikcja. Co do wzruszających scen to się zgodzę, jest kilka, ale dających do myślenia? Najbardziej dającą do myślenia częścią filmu był moment wyjścia z kina kiedy zastanawiałem się na co mógłbym wydać pieniądze za bilety.
Nie mówię, że jest kompletnie zły, o czym zresztą świadczy wystawiona przeze mnie ocena - 5, która wcale nie jest złą.
Jasne, że oparty na faktach. Przecież słowo w słowo by tego filmu nie zrobili, bez przesady. Nie zmienia to faktu, że ten motyw jest rzeczywiście napisany przez życie i jakoś nie widzę powodu by pisać inaczej. Oczywiście, że pewne sytuacje były wymyślone, inaczej by się nie dało. Poza tym, to jest melodramat. Całkiem logiczne, że mamy historię miłosną, mamy parę wątków, które stoją na przeszkodzie do szczęśliwego zakończenia. Ale te wątki były ciekawe, a ponadto wiele sytuacji bardzo dobrze zagranych przez Rachel.