PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=630823}

I żyli długo i zaplątani

Tangled Ever After
7,2 26 811
ocen
7,2 10 1 26811
5,3 3
oceny krytyków
I żyli długo i zaplątani
powrót do forum filmu I żyli długo i zaplątani

Podobnie jak Pisarka i _Dusia_ postanowiłam, że napiszę coś jak dalsze części genialnego filmu wytwórni Disney "Zaplątani". Mam nadzieję, że opowiadanie spodoba wam się i nie będziecie się czepiac, ze albo jestem beztalenciem, albo żebym nie zaśmiecała filmwebu takimi bzdurami...

PS Sorry za literówki i uwaga, na moim komputerze z jakichś dziwnych przyczyn nie mogę pisac litery "c z kreską", więc w niektórych wyrazach możecie natrafic na tego typu błędy. Jeszcze raz za to przepraszam, ale inaczej się nie da...

ocenił(a) film na 10
MrsRider

Wielkie dzięki, cieszę się, ze się podobało i... Wow, chyba nie miałaś się tu do czego przyczepic!!! Kolejny rozdział już jutro, a potem "Zaplątani 3"...

Chanelka_2_2

No bo się poprawiasz z rozdziału na rozdział. :D
To czekam na ostatni i na trójkę w takim razie. ;)

ocenił(a) film na 10
Chanelka_2_2

No, i dotarliśmy do końca "Zaplątanych 2", ostatni rozdział, który może wam się spodoba...

Rozdział 8
Zdązyła. Wybiegła przed niego i złapała Gertrudę za nadgarstek, czym uniemożliwiła jej jakikolwiek ruch ręką.
- Nie pozwolę ci drugi raz go skrzywdzic - warknęła coraz mocniej ją zciskając - Byłabym w stanie wybaczyc ci to, że mnie porwałaś, zamknęłaś w wieży na osiemnaście lat - do jej oczy napłynęły łzy i jak groch spływały po policzkach - ale jednaego ci nie daruję... Nie daruję ci tego, że mu to robiłaś. I nie jestem już tak bezsilna, jak myślisz... - to mówiąc z całej swojej siły odepchnęła ją.
Runęła na ziemię z wielkim impetem, a Roszpunka z Julianem mieli szanse na ucieczkę. Księżniczka złapała go za rękę i razem wsiadając na Maximusa, pogalopowali ścieżką. Gertruda jednak szybko odzyskała siły i zablokowała im ucieczkę wyczarowując resztkami sił wielki kamienny mur.
- Ha ha ha - zaśmiała się szyderczo zmierzając ku uciekinierom - Jesteś sprytny, Flynn... Och szkoda, że nie będziecie razem, bo masz przechlapane - wrasnęła wymierzając w niego palcem.
- Zostaw go! - zawołał Roszpunka zsiadając z Maxa.
- "Zostaw go"? - zapytała zaskoczona wiedżma - O, jaka za-ko-cha-na pa-ra - literowała mrugając oczami, a nagle w jej rękach pojawił się gruby łańcuch z żelaznymi kulami po obu końcach i rzuciła go w stronę Roszpunki.
Była uziemiona. Nie mogła się ruszuc, bo łańcuch oplatał ją od stóp do głów. Strciła równowagę i upadła na ziemię.
- Roszpunka! - zawołał z troską, ale tuż obok niego pojowiła sie Gertruda ze sztyletem w ręku.
- Teraz jesteśmy tylko ty i ja. Mam okazję się z tobą rozprawic...
- Rozprawic? Chyba ja z tobą, bo ja nie wybieram się na tamten świat - nagle Maximus rzucił w stronę Juliana patelnie, krórą chłopak złapał w locie i wymierzył w stronę Gertrudy.
- No proszę cię - prychnęła z kpiną - Naprawdę myślisz, że pokonasz mnie tym?! Zwyczajną patelnią?
- A żebyś wiedziała. Tym oto prostym narzędziem, zostało powalonych na ziemię jakieś... pół armii królewskiej.
- Jasne...
I zaczęła się zacięta walka. Raz za razem, to Gertruda utrzymywała przewagę, a już za chwilę utrzymywał ją Julian. W pewnej jednka chwili, wiedżma wytrąciła mu broń z ręki i Julian nie miał już czym się bronic.
- I co teraz? - zapytała szyderczo - Nie masz już czym walczyc... Teraz mogę cię... - zastanowiła się przez chwilę - Albo i nie, teraz zajmę się odbieraniu duszy Roszpunce, a ty już mi nie przeszkodzisz...
- Nie bądź tego taka pewna - wysoczył tuż przed nią zasłaniając ukochaną - Nie skrzywdzisz Roszpunki, nie pozwolę ci na to...
- Czyli że bedę musiałą usunąc cię z drogi teraz... - mówiąc to zamachnęła sie na niego i ugodziła go sztyletem.
- Nie, Julek!!! - wrzesnęła przerażona dziewczyna usiłując wyswobodzic się z łańcucha, gdy zobaczyła jedynie, jak Julian upadł na ziemię trzymając sieza brzuch.
Wszyscy mieli wrażenie, jakby to się już zdarzyło. No i mieli rację. Ale to nie tak miało byc. Tym razem to ona miała uratowac jego, a nie pozwolic, by drugi raz oddał za nią życie. Coś jednak nie było tak jak wcześniej. Maximus rozwścieczony rzucił się na Gertrudę i tylnymi kopytami zepchnął ją, co spowodowało, że spadła ze szczytu góry prosto na dół i z głośnym hukiem runęła na ziemię. Wszystkie wyczarowane przez nią rzeczy zniknęły, łańcuch, którym związana była Roszpunka, kamienny mur jak i błyzsszczący kamień z jeziorka rozpłynęły się w delikatnym, złotym blasku. Księżniczka naraz podbiegła do ukochanego mocno go obejmując. Był teraz taki blady i tak płytko oddychał.
- No nie - jęknęła walcząc z napływającymi jej do oczu łzami - Znowu... Julek, nie możesz mi tego drugi raz zrobic. Słyszysz? Nie możesz!
- Uwierz mi, naprawdę bym nie chciał - wykaszlał - Słuchaj...
- Co? - pogładziła go po głowie.
- Jest mała szansa, że ta woda może mnie uleczyc - wskazał na jezioro, po czym zamknął oczy.
- Już, już - z nadzieją w sercu przysunęła się do żródła i zaczerpnęła z niego wody do rąk.
Spowrotem podeszła do Juliana i wlała mi wodę do ust. Nie miała pojęcia, czy to zadziała, ale pragnęła tego z całego serca. Gdy zamknęła oczy powstrzymując płacz, całą okolicę spowiła delikatna błękitna poświata, która skupiła się w centum jeziorka. Woda w nim lekko zabulgotała i znów przybrałą dawną postac. Roszpunka otworzyła oczy i z uwagą przyglądała się twarzy Juliana. Nagle powoli podniósł powieki i spojrzał na nią.
- Czy tylko mnie się zdaję - wyszeptał próbując podnieśc się z ziemi - że mamy tu małe deja vu?
- Julek - uradowana rzuciła mu się na szyję z taką siłą, że oboje leżeli na ziemi - Ty żyjesz! - zawołała, po czym energicznie przysunęła swoje wargi do jego. Pascal poczerwieniał i zasłonił ślepka, gdy zakochani zaczęłi się namiętnie całowac.

EPILOG
No więc... Dobrze już wiecie jak się skończyło... Wróciliśmy do pałacu i wszystko opowiedzieliśmy rodzicom Roszpunki, pomijając oczywiście te mniej ważne szczegóły... Jak mój zgon, naprzykład. Kolejna imprezka z okazji bezpieczeństwa całego królestwa, ale co się czepiam, było odjazdowo... Co by tam jeszcze dodac... Może fakt, ze moi wrogowie, ci dwaj mięśniacy z pierwszej części, chyba coś kombinują, co daje podstawy do powstania kolejnej części...
Ej! Julek, nie uprzedzaj faktów!
Dobrze już, dobrze... Więc póki co, "Żyliśmy długo i szczęśliwie".

ocenił(a) film na 8
Chanelka_2_2

Chanelko,
oto moja obiecana dłuższa recenzja :)

Co mi się NIE PODOBAŁO:
- od razu wiedziałam że Violetta=Gertruda, głównie dlatego, że pisało ,,...szaro-zielone oczy..."
- za krótkie to było trochę...
- pierwszy rozdział*
- epilog**

Co mi się PODOBAŁO:

+humor i akcja
+brak naprawdę nudnych scen
+postacie są podobne do oryginału
+ostatnia scena bez zbędnej ckliwości

*Wiem, że czasami trudno jest rozpocząć historię, ale tutaj Ci to po prostu za bardzo nie wyszło.
**Epilog ogólnie spoko, ale nie mogę myśleć o 3 części ,,Zaplątanych"! Dla mnie to już za dużo tego, ogólnie nie lubię sequeli a Shrek 3 i 4 były wg mnie żałosne. Jedyna 3 część z f. animowanych, która była według mnie do obejrzenia drugi raz, to Toy Story 3. Jeśli trzecia część będzie podobna do tej, to ją przeczytam i ocenię sprawiedliwie, ale ciągle nie mogę ochłonąć po Zaplątanych 3 Dusi (według mnie kompletna klapa, przepraszam Cię, Dusiu, jeśli jeszcze na Filmweb zaglądasz).

Ech, coś krótka ta recenzja :( Ale mam przed sobą parę niefajnych zadań domowych na jutro i muszę się już oderwać od kompa :)

ocenił(a) film na 8
Princess_Daisy

Wiem, że Shrek i Toy Story nie na temat, ale pasowały do wypowiedzi :)
Swoją drogą, zastanawiam się, kiedy Pisarka mi odpowie na wiadomość, którą jej wysłałam przedwczoraj ze swoim opowiadaniem :)
A, jeszcze jakby się ktoś pytał, po co poprzednie zdanie, to wyjaśniam : jestem ciekawa, co Pisarka o tym myśli, a nie wiem, czy zagląda na Filmweb, czy na skrzynkę, jak chce wiedzieć o nowych wypowiedziach. A tutaj na pewno zaglądnie, żeby przeczytać dokończenie Zaplątanych 2 Chanelki :)
Mam nadzieję, że Pisarka nie myśli teraz, że moje opowiadanie to badziewie i nie zastanawia się, jak mi to powiedzieć, żeby mnie nie urazić :D

ocenił(a) film na 10
Princess_Daisy

Dziękuję za recenzję, a i "Zaplątani 3" będą trochę inni niż ta częśc. A i wiesz co, wspomniałaś teraz o swoim opowiadaniu i jestem pewna, że Pisarka odpisze ci. Mogłabym się o to założyc. A jeśli oczywiście mogę zapytac, to o czym jest to twoje opowiadanie???

ocenił(a) film na 8
Chanelka_2_2

To właściwie powieść, ale na razie mam tylko prolog i 1 rozdział (choć książkę całą mam już w głowie, tylko muszę trochę to doszlifować) :)
A jest o księżniczce, która jest czarownicą i o tym, jak poznaje swoje korzenie od strony matki- czarownicy.
Wątki miłosne planuję dwa plus oczywiście duuuuuuużo magii :) Zwłaszcza eliksirów.

ocenił(a) film na 10
Princess_Daisy

Zapowiada się ciekawie i chętnie bym przeczytała ;)

ocenił(a) film na 8
Chanelka_2_2

Dzięki :)
Jak chcesz, co Ci prześlę prolog i I rozdział, chcesz?

ocenił(a) film na 10
Princess_Daisy

Bardzo chętnie przeczytam ;)

ocenił(a) film na 8
Chanelka_2_2

Już wysłane.

ocenił(a) film na 8
Princess_Daisy

Teraz, jak o tym pomyślę, trochę się boję...
A co jak i Chanelce, i Pisarce, i Mrs Rider moje opowiadanie się nie spodoba...
To będzie cios xD

Princess_Daisy

Myśl pozytywnie. ;)

ocenił(a) film na 10
Princess_Daisy

A i Princess_Daisy, nie wiem czemu, ale nie przyszło mi to twoje opowiadanie :(

ocenił(a) film na 8
Chanelka_2_2

A nie przyszło też 3 dni temu??? :(
Nie wiem, Pisarce też nie przyszło, może za długie, spróbuję podzielić na krótkie fragmenty i powysyłać. Może przyjdzie....

Princess_Daisy

Ha, ha. :)
,,Swoją drogą, zastanawiam się, kiedy Pisarka mi odpowie na wiadomość, którą jej wysłałam przedwczoraj ze swoim opowiadaniem :)''
Zaraz postaram się odpowiedzieć. :)

,,jestem ciekawa, co Pisarka o tym myśli, a nie wiem, czy zagląda na Filmweb, czy na skrzynkę, jak chce wiedzieć o nowych wypowiedziach.''
Zagląda, zagląda. ;)
Tylko lekturę musiałam czytać i zakuwać 290 słówek z angielskiego więc nie było mnie jakiś czas na Internecie. ;D

,,A tutaj na pewno zaglądnie, żeby przeczytać dokończenie Zaplątanych 2 Chanelki :)''
Zgadza się. :)

,,Mam nadzieję, że Pisarka nie myśli teraz, że moje opowiadanie to badziewie i nie zastanawia się, jak mi to powiedzieć, żeby mnie nie urazić :D''
Ha, ha. Niee... Na pewno jest fajne. XD Zaraz przeczytam. :)

Chanelka_2_2

Kolejna imprezka z okazji bezpieczeństwa całego królestwa''
Dobre! ;)

,,Może fakt, ze moi wrogowie, ci dwaj mięśniacy z pierwszej części, chyba coś kombinują, co daje podstawy do powstania kolejnej części...
Ej! Julek, nie uprzedzaj faktów!''
Heh. ;)
No to wiemy już czego się spodziewać... ;)

Chanelka_2_2

,,Ale skoro on poświecił życie dla niej, to ona też dla nirgo może.''
;( Wzruszający fragmencik. ;)

,,Co się stało? Gdzie my... - spojrzał na siebie. On również był uwięziony, przykuty łańcychem do tej samej skały - Czyli wszystko jasne... Znów mamy kłopoty...''
He, he. ;) No tak. Po raz drugi łańcuch... XD

,,Zanużył więc rękę w wodzie i zwilżył nią miejsce na głowie, które teraz tak strasznie go bolało. Nagle poczuł przyjemne ciepło i nawet zapomniał o bólu. Nic nie czuł.''
Sprytnie. :)

,,- Roszpunko, to pułapka! - chwycił ja za ręce - Musisz stąd uciekac!
- Na głowę upadłeś?! Przecież cie tu nie zostawię!''
Cała Roszpunka. ;D

,,Kobieta stanęła tuż przed nimi, ale przejechała dłońmi po twarzy i zmieniła się w Gertrudę. Powtarzała to kilka razy, aby mogli wreszcie zrozumiec, o co tu chodzi.''
To mnie rozwaliło. :D
Co ona ma ich za takich tempaków? XD

,,Musiałam was tu jakoś zwabic. Dzięki magii podsunęłam królowi i królowej pomysł o wysłaniu was tutaj. Musiałam też zmienic wygląd, więc zmieniłam się w Violettę...''
Sprytnie...

,,- A po co ty się wogóle zmieniałaś co? - zapytał niespodziewnia Julian - Przecież zmieniac się z jednej stuletniej babuni w drugą... To bez sensu.
- Czy mógłbyś chociaż raz, w obliczy śmierci się przymknąc? - warknęła zirytowana kobieta.''
Genialne! :D

,,musiałam pozbyc sie was tutaj, gdzie spowrotem ożyłam... No i przy okazji, pojawiłam się jako nastolatka...
- Weż już nie przesadzaj, ok? - wywamrotał Julian - Do nastolatki, to ci daleko... Ouuu... Nawet bardzo daleko...
- Cisza! - zapiszczałą ze złości Gertruda.''
Uśmiałam się. ;)

,,Uważaj, jeszcze zmarszczek dostaniesz... Ale tak właściwie to już ci nie grozi, bo na nową zmarszczkę, to ta twoja zacna facjata nie ma już miejsca...
- Och... - westchnęła głęboko łapiąc się za serce - Wstydziłbyś się wiesz, ja mam tylko dwadzieścia trzy lata!
- W psich latach to może i tak...''
To mnie rozwaliło! ;D

ocenił(a) film na 10
Pisarka

Czyli podobała się pierwsza częśc? Strasznie się cieszę. Czyli wiem, że mogę zamieszczac kolejne rozdziały dalej...

ocenił(a) film na 7
Chanelka_2_2

Genialnie piszesz !!

ocenił(a) film na 10
zizulek13

O rany, to opowiadanie jest stare jak świat xD
W sumie, to nie widziałam, że ktoś jeszcze tutaj zagląda :P
A każdym razie, cieszę się, że ci się podobało, ale zaręczam, że od chwili, gdy pisałam to opowiadanie minęło trochę czasu i gdybym napisała je raz jeszcze teraz... Wyglądałoby troszkę lepiej xD
Nie to, że się chwalę, czy coś (nigdy tego nie robię) po prostu podszkoliłam trochę mój "styl pisania" :)

ocenił(a) film na 7
Chanelka_2_2

Bo ostatnio sobie powtorzyłam Zaplątanych i chciałam zobaczyć co ogólnie piszecie o tym filmie/bajce i zauwazyłam twoje opowiadanko ;) GENIALNE !!!!! Masz talent !!

ocenił(a) film na 10
zizulek13

Heh, dziękuję :)

ocenił(a) film na 7
Chanelka_2_2

A napisałas coś jeszcze ciekawego ? Ja też piszę takie rozdzialiki ale o książce .. nie ważne ! Masz coś jeszcze ?

ocenił(a) film na 10
zizulek13

Ostatnio pisałam o "Krainie Lodu" :)
Jeśli jesteś zainteresowana, to zapraszam na mojego bloga:
http://chanelka-tales.blogspot.com/

ocenił(a) film na 7
Chanelka_2_2

Później sprawdzę ;) Chętnie sobie poczytam ;) Nawet o Krainie Lodu ...

ocenił(a) film na 7
Chanelka_2_2

Ale to ci wyszło genialnie ! "- Spokojnie - szepnął z chytrym uśmieszkiem - Mam pewien plan... - spojrzał na Gertrudę i donośnym już głosem zawołał do niej - Ej, no chwileczkę, chwileczkę, stop!
- Co znowu - wrzasneła Gertruda.
- Ej, złośc piękności szkodzi. Uważaj, jeszcze zmarszczek dostaniesz... Ale tak właściwie to już ci nie grozi, bo na nową zmarszczkę, to ta twoja zacna facjata nie ma już miejsca...
- Och... - westchnęła głęboko łapiąc się za serce - Wstydziłbyś się wiesz, ja mam tylko dwadzieścia trzy lata!
- W psich latach to może i tak..."

ocenił(a) film na 10
zizulek13

Dziękuję ^-^

ocenił(a) film na 10
Chanelka_2_2

No, to zapraszam do czytania "Zaplątani 3"...

PROLOG
No i co nie mówiłem? Kolejna częśc jest, a wiecie dlaczego? Wszystko przez moich dwóch nemesis... Bleee... No wiecie, plan zemsty doskonałej i tak dalej, i tak dalej... Ale wiecie co, nie przeszkadza mi to. Czemu? Bo przynajmniej coś się dzieje i na zamku nie jest... Sami przecież dobrze wiecie, nudno. Akcja, pościgi i inne tak sensacyjne bzdety. Więc może zacznijmy naszą nieprzeciętną historię, rozpoczynającą się od całkiem przeciętnego wydarzenia...

Rozdział 1
Księżyc w pełni świecił jasno. Wydawało się, jakby pałacowy ogród był najjaśniejszym miejscem w całym królestwie. Rozgwierzdżone niebo asystowało Roszpunce i Julianowi w romantycznym wieczornym spacerze.
- Ależ tu pięknie - zachwycała się księżniczka nieustannie wpatrując się w gwiazdy.
- Może i tak - westchnął smutno zwieszając głowę - Ale jak dla mnie, za mało się dzieje...
- Nie rozumiem do czego zmierzasz...
- Chodzi mi głównie o to, że nic się nie wydarzyło od miesiąca! Nuda jest zbyt męcząca.
Nagle coś przykuło jego uwagę. Wydawało mu sie jakby zobaczył w oddali jakieś dwie postacie. Roszpunka zaniepokoiła się.
- Czy wszystko dobrze? - zapytała spoglądając w tę samą stronę, ale nie zdołała niczego dostrzec.
- Taaak... - odparł cicho i odwrócił się w jej stronę, widział niepokój w jej oczach - Znaczy tak - zaśmiał się nerwowo - Tak oczywiście - znów spojrzał w dal - Zaczekaj tu, dobrze? Muszę tylko coś sprawdzic...
Zamyśliła się przez chwilkę. Przypomniała jej się scena zaraz po tym, gdy obejrzeli razem lampiony na łodzi. Zaczynało się podobnie, ale potem było już tylko gorzej.
- Jasne - odparła po chwili uśmiechając się nieswojo.
- Wracam za chwilę - uspokoił ją, po czym zniknął gdzieś w oddali.
Nagle na ramieniu Roszpunki pojawił sie Pascal. Pogłaskała zwierzaka po łebku i zaniepokojona skrzyzowała ramiona.
- Poszedł - westchnęła ponuro - "Wracam za chwilę" - zacytowała go z kwaśną miną - Już raz tak powiedział, i co?! Potem zobaczyłam go odpływającego, myśląc, że mnie zostawił, a tak naprawdę ci dwaj bandyci przywiązali go nieprzytomnego do steru...
Usiadła na trawie. Nie czekała na Juliana zbyt długo. Po chwili zobaczyła jak biegnie w jej kierunku.
- Co się dzieję? - zapytała zrywając się na równe nogi.
- Znalazłem to tam, gdzie wcześniej kogoś widziałem - wydyszał podajac jej nóż.
Obejrzała go dokładnie. Do ostrza przyczepiona była kartka, a na uchwycie widniał wygrawerowany napis "Karczybykowie".
- Czy to oznacza - zaczęła - że mamy mały-tyci-mini-mikro problemiczek?
- Raczej tak - zamartwił sie zdejmując z noża dołączoną kartkę i zaczął czytac na głos - "Masz mocno przechlapane, Rajtar. Jesteśmy w twojej starej kryjówce na obrzeżach królestwa. Bądź tam góra za trzy dni, sam. Bez straży, bez żadnej eskorty, ale przynieś ze sobą worek złota, księciuniu, to tobie i twojej małej księżniczce nic się nie stanie"... Rany, nuda może byc jednak mniej męcząca - dodał z szerokim uśmiechem.
- Ciebie to cieszy?! - zirytowała się Roszpunka - Przecież jesteśmy w niebezpieczeństwie i coś może nam się stac, a ty jestes z tego powodu szczęśliwy?!
- Nie o to chodzi - rozesmiał się - Po pierwsze chodzi o to, że nie wiedziałem, że Karczybykowie wogóle potrafią cokolwiek napisac, a po drugie, jednak nie znają podstawowych zasad pisowni.
- Przestań - tupnęła nogą.
- Ale na serio, zobacz - podunął jej kartkę pod sam nos - W tym czteroliterowym wyrazie zrobili aż pięc błędów.
- Co?! Przecież to nie jest możliwe - zaprzeczała patrząc na to od bardziej naukowej strony.
- No widzisz, a jednak oni potrafią wszystko zrobic... - zastanowił się - ... i to wszystko zchrzanic, he he!
*
- Julek, musimy coś z tym zrobic - Roszpunka ciągle kręciła się po sypialni Juliana, w której na spokojnie postanowili przemyślec problem - Przecież nie możemy tego tak zostawic!
- No wiem - upadł twarzą na łóżko.
- Powiedzmy moim rodzicom - zaproponowała nagle.
- Nie ma takiej opcji - wymamrotał nie ruszając się na miejsca - Oni przecież mnie nie cierpią...
- Nie przesadzaj, a wracając do problemu, masz jakieś inne pomysły?
- Nie.
- Ale jak tak! Może wyślemy do tej kryjówki armię straży królewskiej?
- Nie.
- To może wyślemy kogoś na przeszpiegi, żeby zbadał, co oni knują?
- Nie.
- Albo jednak powiadomimy rodziców?
- Nie ma takiego numeru...
- Julian, nie wydurniaj się! - jęknęła zirytowana - To poważna sprawa! - posmutniała i usiadła obok niego.
Po chwili dopiero się zorientował, że nie leży już na łóżku sam. Położyła się również i bezradnie popatrzyła w sufit.
- Ej - odwrócił się w jej stronę i spojrzał jej głęboko w jej wielkie zielone oczy, które same za siebie mówiły, jak bardzo jest przejęta całą tą sytuacją - Nie jest aż tak źle. A nie przejmuję się tym, bo dobrze wiem, jak to rozegrac.
- Serio? - zapytała - Więc jaki masz plan?
- Pojadę do tej kryjówki sam, tak jak napisali mi w tej wiadomości i rozprawie się z nimi...
- Na głowę upadłes?! - wrzasnęła momentalnie wstając z łóżka.
- A co ci się w tym nie podoba? - spytał zaskoczony jej reakcją - To dobry plan.
- Co mnie się nie podoba?! No... Sama nie wiem... A może chodzi o to, że ty pojedziesz tam całkiem sam, a ja nawet nie będę wiedziałą, co się z tobą dzieje! Przecież może to byc jakaś zasadzka! Mogą chciec cię tam zwabic a następnie wyrównac rachunki! Przecież zalazłeś im za skórę, a jak na każdych bandytów przystało, to napewno są pamiętliwi i mściwi. Jeśli pojedziesz tam sam to chyba cię... - przerwała po chwili zaskoczona, gdy Julian podszedł do niej i pocałował ją prosto w usta, była to chyba jedyna rzecz, jaka mogłaby ją uspokoic - Nikt mnie jeszcze w tak przyjemny sposób nie usiszył - zaczerwiniła się na policzkach i roześmiała - Ale tak czy siak, jadę tam z tobą!
- Roszpunko, nie ma mowy - położył jej ręce na ramionach - To jest zbyt niebezpieczne. Przecież gdyby coś ci się stało, to...
- Acha, rozumiem - przerwała robiąc krok w tył i kładąc sobie jedną rękę na biodrze - Czyli ty możesz ginąc dwa razy pod rząd i to jeszcze w ciągu tygodnia, a ja nie?
- Oj, nie przesadzaj, dobrze wiesz, że nie o to chodzi... - próbował jej wszystko wyjaśnic, ale ona nie chciała słuchac, tupnęła nogą i wybiegła z pokoju - Roszpunko, czekaj - pobiegł za nią do jej komnaty, ale ona zatrzasnęła mu drzwi tuz przed nosem i zamknęła swoją sypialnię od środka, opierając się plecami o drzwi - Ej, nie obrażaj się i otwórz. No proszę cię... - to jednak nie poskutkowało - Dobra, jak sobie chcesz, ja idę spac, może do jutra ci przejdzie... - wetchnął cieżko i wszedł do swojego pokoju.
Położył się do łóżka, ale nie mógł zasnąc. To było pierwszy raz, kiedy Roszpunka tak się na niego obraziła. Nie wiedział, co zrobic, żeby ją przeprosic. Może dlatego, że nie miał doświadczenia w takich sprawach, może dlatego, że nigdy nie pokłucił się z Roszpunką, a może po prostu dlatego, że nie potrafił. Po chwili przemyśleń w końcu zasnął. Podobnie jak Roszpunka, która rozczesywała włosy do snu. Siedziałą przed lustrem, w czym towarzyszył jej ulubiony kameleon.
- Jak myślisz Pascal, za bardzo się uniosłam? - zapytała przeywając szczotkowanie.
Zwierzątko jednak zaprzeczyło kręcąc łebkiem. Robił się czerwony i machał łapkami, jakby chciał powiedziec "I dobrze zrbiłaś! Niech ma facet za swoje i niech szybko wymyśli coś, żeby cię przeprosic".
- Masz racje - poparła przyjaciela wstając z taboretu - Powinien pozwolic mi ze sobą jechac. Przecież dobrze wie, że lubię wycieczki... - przerwała jednak sobie samej zastanawiając się przez chwilę - Nie, ja tak nie mogę życ. Muszę go przeprosic. W końcu to ja sie obraziłam, ale on chciał tego dla mojego dobra. Przeproszę go jutro rano - uśmiechnęła się i położyła do łóżka.
Pascal pokręcił łebkiem i również doskoczył na poduszę i momentalnie zasnał.
W tym samym czasie, Julian ocknąl się. Nie mógł spac, a kłutnia z Roszpunką nie dawała mu spokoju. Czuł się winny tego, że jest teraz na niego zła i również postanowił przeprosic. Wstał z łóżka i skierował kroki do sypialni Roszpunki. Chwicił za klamkę. Na szczęście, drzwi były już otwarte. Cichaczem wszedł do środka i podszedł do łóżka. Wyglądała tak pięknie i nie miał serca jej budzic, ale w końcu odwarzył się.
- Roszpunko - szepnął jej do ucha szarpiąc delikatnie za ramię - Roszpunko, Roszpunko - łagodny głos jednak jej nie obudził - Roszpunko! - zawołał nieco głośniej i BUM, cios prosto w czoło - Ała - wrzasnął łapiąc się za głowę, a rozespana jeszcze księżniczka zapaliła świeczkę stojącą na stoliku tuż obok łóżka.
Dopiero po chwili Julian zorientował się, czym dotał. Ujrzał w dłoni Roszpunki patelnię, tylko skąd ona mogła ją tak szybko wziąśc w środku nocy?
- Matko jedyna! - zawołała kładąc sobie dłonie na ustach - Julek, nic ci nie jest? Strasznie cię przepraszam.
- Ał... Nic nie szkodzi... Zależy jeszcze, za co przepraszasz?
- No za ten cios patenią w głowę i za ta całą kłutnię. Za bardzo się uniosłam, a poza tym powinnam zrozumiec, że nie chcesz wziąśc mnie ze sobą dla mojego bazpieczeństwa...
- Wiesz co, tak szczerze, to też chciałem cie przeprosic - usiadł obok niej - Dobrze wiem, że bardzo chcesz ze mną jechac, bo lubisz takie krajoznawcze wycieczki. A skoro nie dasz mi jechac samemu, to mogę cie ze sobą zabrac... No oczywiście pod warunkiem, że twoi zacni rodzice się zgodzą...
- Naprawdę? - energicznie rzuciła mu się na szyję - Nawat nie wiesz, jak strasznie się cieszę!
- No własnie wiem - uśmiechnął się - To, nie będę już ci narazie przeszkadzał - podniósł się i ucałował ukochaną w czoło - Dobranoc.
- Dobranoc - odparła, a gdy tylko wyszedł z pokoju cicho zamykając za sobą drzwi, z radości zaczęła skakac razem z Pascalem po łóżku.

Chanelka_2_2

,,Księżyc w pełni świecił jasno. Wydawało się, jakby pałacowy ogród był najjaśniejszym miejscem w całym królestwie. Rozgwierzdżone niebo asystowało Roszpunce i Julianowi w romantycznym wieczornym spacerze.''
Fajny opis. :)

,,- Ale jak dla mnie, za mało się dzieje...
- Nie rozumiem do czego zmierzasz...
- Chodzi mi głównie o to, że nic się nie wydarzyło od miesiąca! Nuda jest zbyt męcząca.''
To psauje do Julka. :) W końcu całe zycie był ,,wolny'' nie? ;)

,,- Nie o to chodzi - rozesmiał się - Po pierwsze chodzi o to, że nie wiedziałem, że Karczybykowie wogóle potrafią cokolwiek napisac, a po drugie, jednak nie znają podstawowych zasad pisowni.''
Rozwaliło mnie to. ;D

,,przynieś ze sobą worek złota, księciuniu''
He, he. :)

,,- Powiedzmy moim rodzicom - zaproponowała nagle.
- Nie ma takiej opcji - wymamrotał nie ruszając się na miejsca - Oni przecież mnie nie cierpią...''
Nie cierpią? :O

,,- Czyli ty możesz ginąc dwa razy pod rząd i to jeszcze w ciągu tygodnia, a ja nie?''
Dobre! :D

,,ona nie chciała słuchac, tupnęła nogą i wybiegła z pokoju - Roszpunko, czekaj - pobiegł za nią do jej komnaty, ale ona zatrzasnęła mu drzwi tuz przed nosem i zamknęła swoją sypialnię od środka, opierając się plecami o drzwi''
Ha! Dobrze mu tak!

,,Dopiero po chwili Julian zorientował się, czym dotał. Ujrzał w dłoni Roszpunki patelnię, tylko skąd ona mogła ją tak szybko wziąśc w środku nocy?
- Matko jedyna! - zawołała kładąc sobie dłonie na ustach - Julek, nic ci nie jest? Strasznie cię przepraszam.''
Roszpunka jak zawsze czujna. XD

,,gdy tylko wyszedł z pokoju cicho zamykając za sobą drzwi, z radości zaczęła skakac razem z Pascalem po łóżku.''
To do niej pasuje. ;D

I fajny pomysł z tymi ich rozterkami kto ma gogo przeprosić. ;D

ocenił(a) film na 10
Pisarka

Dzięki, w kolejnych rozdziałach będzie się trochę więcej działo, ciekawe, jak skomentujesz to, co ojciec Roszpunki zrobi z Julkiem... he, he, he...

ocenił(a) film na 10
Chanelka_2_2

Rozdział 2
Już od samego poranka, nad całym królestwem wisiały ciemne burzowe chmury. Deszcz mógł lunąc lada moment. Nagle obudziło Juliana pókanie do drzwi. Powoli zwlókł się z łożka i poszedł sprawdzic, kto nie daje mu spac. Jakież było jego zdumienie, gdy ujrzał za progiem króla.
- Stało się coś? - ziewnął chłopak.
- Moża to tak ując - odparł z powagą król - Julianie, pozwól ze mną na chwilę.
- Ale tak teraz? Nie zdążyłem nawet się przebrac...
- Już wystarczy - przerwał mu - Chodż ze mną.
Julian posłusznie podążył za królem. Wiedział, że rozmowa z nim nie wróży nic dobrego. Ale cóż miał robic? Po chwili dotarli do jednego z pokoi dla gości.
- Po co tu przyszliśmy? - zapytał chłopak rozglądając się dookoła.
- Mógłbyś proszę wyjśc na balkon? - zapytał król wskazując na otwarte na balkon wyjście.
- Jak to, po co? Przecież zaraz może zacząc padac... - spojrzał na króla, który mierzył go przerażającym wzrokiem - Dobrze, już dobrze, wejdę - stanął na balkonie - Już. Mam może coś dalej ro... - niedokończył, bo właśnie w tej chwili król zamknął Juliana na zewnatrz nie dając żadnych szans na ucieczkę - Ej no! - zawołał waląc w szybę - Niech mnie pan... Znaczy król wypuści!
- Wybacz, Julianie, ale nie ma takiej możliwości.
- To niech mi chociaż król powie, dlaczego mnie tu zamknął?
- Dlatego, że pokłuciłeś się wczoraj w nocy z moją jedyną córką, czyż nie tak?
- Możliwe, ale to nie przeze mnie... No może trochę... Z resztą już ją przeprosiłem... Bo ona chciała tylko... Ej, chwila moment, skąd król o tym wie?
- Tak wrzeszczeliście, że było was słychac piętro niżej, mniędzy innymi w sypialni mojej i mojej żony i doskonale słyszeliśmy też każde wasze słowo.
- Ale kiedy ja tylko ten jeden raz posprzeczałem się z Roszpunką!
- O ten jeden raz za dużo. Teraz będziesz tu siedział, aż odpokutujesz - król zaśmiał się szyderczo i usiadł na fotelu czytając jakąś książkę.
- Super - Julian westchnął ponuro sam do siebie - Jeszcze ego by do szczęscia brakowało, zeby zaczął padac deszcz...
I jakby na zawołanie z nieba niczym z wiadra zaczęła leciec woda. W przeciągu pięciu minut, na chłopaku nie pozostała nawet sucha nitka.
*
Roszpunka obudziła sie w doskonałym humorze. Razem z nią obudził się też Pascal. Jak każdego ranka, udała sie po cichu do sypialni Juliana, ale co było dziwne, nie zastała do w środku.
- Wstał wcześniej ode mnie? - zastanowiła się spoglądając na kameleona siedzącego jej na ramieniu, który patrzył na nią, zupełnie jakby chciał powiedziec "A nie pomyslałaś o tym, że mógł pojechac do tej kryjówki sam, zostawiając cię tu całkiem samą?!" - Nie, nie Pascal, on nie mógłby mi tego zrobic. Mam jakieś dziwne przeczucia, że stało się coś niedobrego...
Bez chwili namysłu zaczęła go szukac. Nigdzie go nie było. Przeszukała jego ulubione miejsca w pałacu, ale nie było po nim ani śladu. Nagle na korytarzu natknęła się na królową.
- Och, mamo, jak dobrze, że cię widzę - zawołała pobiegając do niej - Czy nie widziałaś gdzieś Juliana? Szukałam go w całym zamku!
- Nie, niestety nie widziałam go dzisiaj... Ale nie przejmuj się, napewno się znajdzie. A może ty widziałaś gdzieś ojca? Wszędzie go szukam, zupełnie, jakby zapadł się pod ziemię...
- Przykro mi, ale też go nie widziałąm...
- Córeczko, a jak tam sprawy z Julianem? Pogodziliście sie już?
- Tak, ale skąd mama wie, ze się pokłuciliśmy?
- Było u was na góre tak głośno, że wszystko dokładnie z ojcem słyszeliśmy. Wiemy już też, że byli wspólnicy Juliana uciekli z więzienia wczoraj wieczorem, gdy byliście na spacerze.
- Mamo, a jeśli tata jest tak zły na Juliana, że się ze mną pokłucił, że...
- No przecież - przerwała nagle królowa - Córeczko, chodź ze mną, chyba wiem, gdzie możemy znaleźc nasze dwie zguby...
*
Julian ukucnął podpierając głowę jedną ręką. Woda ciekła z niego nieustannie. Król nagle spojrzał na niego, odłożył książkę i podszedł do okna.
- Och, nie mogę dłużej potrzyc jak się tak męczy - niby miał juz wypuscic przemoczonego chłopaka, ale zasłonił tylko okno firanką - Znacznie lepiej...
Niespodziewanie do pokoje weszła królowa, a tuż za nią Roszpunka.
- Tato, gdzie jest Julek? - zapytała stanowczo księżniczka.
- Dlaczego mnie o to pytasz? A niby skąd mam to wiedziec?
- Roszpunko - zza zasłoniętego okna dobiegał czyjś głos zagłuszany lekko stukaniem w szybę.
- Czy to był Julian? - królowa odsunęła firanę, gdzie zobaczyła nikogo innego niż właśnie Juliana - Mój świecie! - zawołała otwierając okno i wciągając przemoczonego chłopaka do środka.
- Julek! - Roszpunka uwiesiła mu się na szyi - Nic ci nie jest? Co się tutaj wogóle stało? - spojrzała na ojca, który siedział spokojnie w wfotelu i czytał książkę, to mówiło samo za siebie, że to on uwięził Juliana na balkonie - Tato, jak mogłeś?!
- A co miałem innego zrobic? Pokłuciliście się wczoraj i doszedłem do wniosku, że to wina Juliana, więc postanowiłem go jakoś ukarac.
- Acha - Roszpunka skrzyżowała ramiona - Czyli właśnie dlatego zamknąłeś go na balkonie podczas największej ulewy w przeciągu całej dekady?
Król niezręcznie przewrócił oczami, ale nic nie odpowiedział. Zirytowana Roszpunka chwyciła Juliana za rękę i ciągnąc go w kierunku swojej komnaty z niezadowoleniem mruczała coś pod nosem.
- Pięknie - królowa zaklaskała równie poddenerwowana jak jej córka - Ale się pan popisał, nie ma co.
Król wyglądał jak niegrzeczny chłopiec, którego przyłapano na kradzieży jabłek. Zwiesił głowę i przestępował z nogi na nogę.
*
- Roszpunko, to że twój tata zamknął mnie na balkonie... - zaczął nieśmiało Julian.
- Nie przypominaj - westchnęła księżniczka pomagając ukochanemu się osuszyc, oboje siedzieli na łóżku w jego sypialni - Mój tata jest niepoważny. Przecież ty całkowicie przemokłeś i całe szczęscie, że się nie przeziębiłeś.
- Wiesz, nic się takiego nie stało - wyszczerzył zęby, próbując jakoś ułagodzic sytuację, ale gdy spojrzał na zasmuconą twarz Roszpunki, uśmiech zniknął z jego twarzy - Coś nie tak?
- Im dłużej o tym myślę, tym bardziej jestem przekonana, że gdybym się wczoraj na ciebie nie obraziła, to nic by się nie stało...
- Posłuchaj, nie możesz się wszystkim obwiniac. Spójrz na to trochę z innej stro...
Nieoczekiwanie do pokoju weszła królowa.
- Nie chciałabym wam przerywac - zaczęła uprzejmie - Ale... Roszpunko, ja i tata doszliśmy do wniosku, że to dobry pomysł, abyś razem z Julianem pojechała znaleźc tych bandytów. Strażnicy pałacowi będą iśc waszym śladem... Nie tak krok w krok, ale roześlemy ich po okolicy, w razie jakiś kłopotów. A że macie w takich sprawach doświadczenie, pójdzie wam łatwo. Zdążycie jeszcze do południa wyruszyc?
- Jasne, że tak - odparła Roszpunka - Ale... Pojedziemy na Maximusie, prawda?
- Jeśli tylko chcecie, więc szykujcie się. Macie jakies trzy godziny - oznajmiła z niepewnym uśmiechem, po czym wyszła z pokoju.

ocenił(a) film na 8
Chanelka_2_2

Zaplątani 3 na razie zapowiadają się dobrze :)
Chociaż zdania : ,,Król wyglądał jak niegrzeczny chłopiec, którego przyłapano na kradzieży jabłek. Zwiesił głowę i przestępował z nogi na nogę.'' gdzieś już czytałam, w Klubie Tiary bodajże (uwielbiałam to jak miałam z 6 lat, a pamięć mam dobrą ;)
A mam też informację dla Pisarki, wysłałam ci 12 krótkich fragmentów mojej książki, może dojdzie i może przeczytasz, cieszę się, że początek prologu się ci spodobał :) To miło.

Princess_Daisy

Doszły, doszły. ;)
Jak zobaczyłam w skrzynce 11 wiadomości to się przeraziłam, że do jutra nie przeczytam ale patrzę a tu w każdej wiadomości po krótkim fragmencie. ;D

Skopiowałam sobie wszystko do Word'a i zaraz przeczytam. :)

Chanelka_2_2

,,- Och, nie mogę dłużej potrzyc jak się tak męczy - niby miał juz wypuscic przemoczonego chłopaka, ale zasłonił tylko okno firanką - Znacznie lepiej...''
Nie noo! ;D Ta kwestia jest GENIALNA!!! Ha, ha!!! :D

,,- Roszpunko - zza zasłoniętego okna dobiegał czyjś głos zagłuszany lekko stukaniem w szybę.''
To mnie rozwaliło. ;D Żałosny głos Julka... XD

,,spojrzała na ojca, który siedział spokojnie w wfotelu i czytał książkę''
Już widzę całą tą scenę! ;)

,,Zirytowana Roszpunka chwyciła Juliana za rękę i ciągnąc go w kierunku swojej komnaty z niezadowoleniem mruczała coś pod nosem.''
He, he. :)

Już mi się podoba ojciec Roszpunki. :D

ocenił(a) film na 10
Pisarka

Fajnie, że ci się spodobało :) Ale niestety w kolejnych rozdziałach będzie nico gorzej, no ale cóż... A co do opowiadania Princess_Daisy, doszło i całkiem fajnie się zapowiada... Bardzo ciekawe ;)

Chanelka_2_2

,,A co do opowiadania Princess_Daisy, doszło i całkiem fajnie się zapowiada... Bardzo ciekawe ;) ''
No nie? :)

ocenił(a) film na 8
Pisarka

Dziękuję! :)

ocenił(a) film na 8
Princess_Daisy

Wysłałam Pisarce rozdział 2, a Chanelce 1 i 2, taka informacja :)

ocenił(a) film na 10
Chanelka_2_2

Rozdział 3
Niebo gwałtownie się rozpogodziło. Nad całą wyspą świeciło słonce, a na horyzoncie nie widac było ani jednej chmurki.
- Julek - Roszpunka tuż po wjeździe do lasu miała jakieś wątpliwości - Napewno wiesz, dokąd jedziemy?
- Wiesz już kto jak kto, ale ja powinienem pamiętac drogę do własnej kryjówki.
- Racja, a gdzie dokładnie jedziemy?
- Na drugą stronę wyspy...
- Acha... A długo tam będziemy jechac?
- Może będziemy na miejscu... Gdzieś... Jutro wieczorem.
- Dobrze, a będziemy mieli gdzie sie zatrzymac?
- Tak, będziemy przejeżdżac przez jedno miasteczko, które znam jak własną kieszeń.
- To super! A czy może...
- Błagam cię, nie pytaj mnie o więcej - przerawł lekko podirytowany - Po prostu mi zaufaj, wiem gdzie jadę.
- Dobrze, nie będę już cię denerwowała - uprzedziła wtulając się w jego plecy.
Nagle jednak Maximus gwałtownie zachamował.
- Ej, Max - Julian rozejrzał sie dookoła - Stało się coś?
Rumak przyłożył nos do ziemi i zaczął węszyc. Znaczyło to, że jest czymś zaniepokojony.
- On chyba sie czegoś boi - wywnioskowała Roszpunka.
Julian zeskoczył z konia i pomógł zsiąśc z niego księżniczce. Max zaczął szarpac chłopaka za rękaw koszuli i ciągnął w głąb lasu.
- Pójdę sprawdzic, co Max tam wyczuł, zostań tu. My zaraz wrócimy.
- Będę czekała - usmiechnęła się przyglądając się jak Julian znika z Maxem w głębi zarośli.
*
- Max, coś ty sobie ubzdurał, przecież tutaj niczego nie ma - Julian próbował na wszelkie sposoby wyperswadowac rumakowi, że coś mu się przewidziało.
Koń jednak nieugięcie krążył wokół drzew z nosem przystawionym do ziemi. Nieoczekiwanie zarżał donośnie. Gdy Julian chciał sprawdzic, co takiego znalazł, poczuł przeszywający ból gdzieś w boku. Zrobiło mu się ciemno przed oczami i nawet nie zorientował się, kiedy upadł nieprzytomny na ziemię.
*
Pulsujący ból nie dał mu długo "spac". Powoli otworzył oczy, ale wtedy bolało go jeszcze bardziej. Kiedy tylko obraz przed oczami stał się wyraźniejszy, zruzumiał, że leży oparty o jakieś drzewo, a tuż obok niego siedzi Roszpunka. Płakała, bo miała na policzkach ślady łez i podczerwienione oczy. Trzywała w jednej ręce mokrą szmatkę i przykładała ją mu delikatnie do rany.
- Julek - zawołała radośnie, gdy tylko otworzył oczy - Jak się cieszę, że nic ci nie jest.
- Ja też - wyszeptał, ale po chwili syknął z bólu.
- Przepraszam - jąknęła cofając rękę - Jak się czujesz? - zapytała kładąc mu drugą rękę na policzku.
- Chyba dobrze, ale strasznie mnie boli - zerknął na ranę i dopiero po chwili dotarło do niego, że nie ma na sobie koszuli.
Gdy rozejrzał się dookoła zauważył ją położoną tuż obok małego leśnego strumyka. Jedna częśc ubrania była cała we krwi. Po chwili przypomniał sobie, co się stało.
- Jak mnie znalazłaś? - zapytał próbując wstac, ale spowodowało to tylko silniejszy ból w boku.
- Max cię tu przeniósł, potem sprowadził mnie tutaj, żebym ci pomogła - wyjaśniła przemywając mu ranę - Z tego, co zrozumiałam, ktoś cię postrzelił i chciał gdzieś wywlec, ale Max tego kogos wystraszył. Gdyby nie on, nie wiem, co mogłoby się z tobą stac...
- Wielkie dzięki, Max - uśmiechnął się z wdzięcznościa do rumaka - Tyle że przeze mnie mamy małe opóźnienie w podróży...
- To nie ma teraz najmniejszego znaczenia, dobrze, że wogóle żyjesz, mogłeś umrzec! - w oczach Roszpunki pojawiły się łzy, ale otarła je szybko, zanim zdązył je ktokolwiek zauważyc, podeszła do strumyka i zwilżyła wodą bandaż, który miała schowany w kieszeni swojej sukienki i owinęła nim bok Juliana - Teraz będzie cię trochę mniej bolało - uśmiechnęła się.
*
Wyruszyli w dalszą drogę jadąc na Maxiumusie. Mimo iż Julian zapewniał, że czuje się dobrze, Roszpunka nie była co do tego za bardzo przekonana.
- Napewno już wszystko dobrze? - pytała co chwila - Dasz radę jechac na Maxie?
- Tak, powtarzam ci to juz dziesiąty raz... Serio, dziesiąty, a pytasz od pięciu minut!
- Przepraszam, ale martwię się o ciebie - zwiesiła smutno głowę.
- Wiem, ale naprawdę nic mi nie jest - zapewniał, ale cały efekt zepsuł kolejny przeszywający ból rany - Ał... - syknął cicho, ale Roszpunka zdołała to usłyszec.
- Gdybyś nie obciął mi wtedy włosów, mogłabym ci bardziej pomóc.
- Słuchaj, nie myślałem wtedy o tym, też chciałem ci wtedy pomóc! To był jedyny sposób, żeby pozbyc się tej starej baby... Przynajmiej jedyny, jaki mi wtedy przyszedł do głowy... Już ci to tłumaczyłem i możemy już do tego nie wracac?
- Jasne, ale nie nie denerwuj się tak, dobra? Bo jeszcze bardziej będzie cię bolec.
- A tego bym nie chciał... A tak z drugiej strony, zauważyłaś, że co chwila, ktoś chce mnie zabic? Sama zobacz, zabito mnie już dwa razy i ciągle jeszcze żyję - roześmiał się.
Roszpunka zresztą też. Objęła go lekko w pasie tak, żeby nie dotykac do jego rany. Wiedziała, że bardzo go boli i nie chciała tego pogorszyc.
*
Szybko zaczęło się zciemniac. Słońce zniknęło już dawno za horyzontem, a całe królestwo rozświetlał jeszcze tylko jasny blask księżyca.
- Julek - ziewnęła znurzona lekko księżniczka - Daleko jeszcze do tego miasteczka?
- Nie rozmumiem - zamyślił się rozglądając dookoła - Przecież powinniśmy byc na miejscu pół godziny temu...
- Co?! - Roszpunkę bardzo wystraszyła ta informacja - To znaczy, że się zgubiliśmy?!
- Od razu, że się zgubiliśmy - parsknął nerwowo - Po prostu... - jego głos przeszedł w ciągnący się pisk - Chyba przeoczyłem jedną uliczkę. Wystarczy, że się cofniemy, sręcimy gdzie trzeba i będziemy na miejscu! - spojrzał na Roszpunkę, nie była zbyt co do tego przekonana - Nie przejmuj się, będzie dobrze i dotrzemy na miejscę na czas.
Uśmiechnęła się niepewnie, ale ufała mu. Nawet bardzo. Przecież za każdym razem wychodzili z opresji bez szwanku, więc dlaczego miałoby się to teraz zmienic? Jechali już dłuższy czas, a Roszpunka była pewna, że kręcą się w kółko.
- Julek, czy nie mijaliśmy już tego głazu? - zapytała wskazując na duży kamień o dziwnym kształcie leżący tuż obok ścieżki.
- Nie przypomonam sobie...
- Naprawdę, bo ja mam wrażenie, że mijalismy go około dwunastu razy.
- Dobra, przyznaję, zgubiliśmy się... Wcale nie wiem, gdzie teraz jesteśmy i musimy przenocowac na jakiejs polanie... - jęknał bezradnie.
Niecierpił przyznawac się do winy. Odkąd pamiętał, gdy tylko wyznał, że coś nabroił, wszystko się psuło. Zwiesił głowę i zsiadł z Maxa. Nie myślał teraz o tym, że nie powinien robic tego bez czyjeś pomocy, bo jest ranny, ale nie zabolało go nawet. Był nawet w stanie pomóc zsiąsc Roszpunce. Po chwili doszli na małą kwiecistą łakę. Noc była ciepła i pogodna, więc bez przeszkód mogli przeczekac tu do rana.
*
Promyki słońca połaskotały ją po piegowatym nosku. Otworzyła z uśmiechem oczy i rozejrzała się po łące. Było tu tak pięknie i kolorowo do różnobarwnych kwiatów. Miała wrażenie, jakby leżała na tęczy. Zerknęła na Juliana. Spał jeszcze spokojnie. Już miała go obudzic, jak to miała w zwyczaju, ale przypomniało jej się, że powinien się wyspac. Wczoraj zbyt wiele przeżył i był to dla niego ciężki, i bolesny, dzień. Nie czekała długo, aż się obudzi. Podniósł się z ziemi i ziewnął przeciagając się.
- No wreszcie wstałeś, śpiąca królewno - roześmiała się Roszpunka, widząc w jego włosach kilka kolorowych kwiatów.
- Co... - szepnał zdezorientowany, ale w mig pojął, o co jej chodzi. Z kwaśną miną strzepał kwiaty z głowy - Nic gorszego nie mogło mi się przytrawic... To co? - stanął przed nia i wyciągnął do niej rękę - Idziemy dalej?
- Pewnie - chwyciła go za rękę i wsiedli na Maxa, po czym kontynuowali wyprawę.

Chanelka_2_2

,,- Wiem, ale naprawdę nic mi nie jest - zapewniał, ale cały efekt zepsuł kolejny przeszywający ból rany - Ał... - syknął cicho, ale Roszpunka zdołała to usłyszec.
- Gdybyś nie obciął mi wtedy włosów, mogłabym ci bardziej pomóc.
- Słuchaj, nie myślałem wtedy o tym, też chciałem ci wtedy pomóc! To był jedyny sposób, żeby pozbyc się tej starej baby...''
He, he. Stara baba. XD

,,A tak z drugiej strony, zauważyłaś, że co chwila, ktoś chce mnie zabic? Sama zobacz, zabito mnie już dwa razy i ciągle jeszcze żyję - roześmiał się.''
To fakt. ;)

,,dopiero po chwili dotarło do niego, że nie ma na sobie koszuli.''
Uuu... Mi się tam podoba jaby co ale... ;D U Disneya taka scena by chyba nie przeszła, co? XD

,,Niecierpił przyznawac się do winy. Odkąd pamiętał, gdy tylko wyznał, że coś nabroił, wszystko się psuło. Zwiesił głowę i zsiadł z Maxa. Nie myślał teraz o tym, że nie powinien robic tego bez czyjeś pomocy, bo jest ranny, ale nie zabolało go nawet. Był nawet w stanie pomóc zsiąsc Roszpunce. ''
Twardy jest. ;)

,,Promyki słońca połaskotały ją po piegowatym nosku. Otworzyła z uśmiechem oczy i rozejrzała się po łące. Było tu tak pięknie i kolorowo do różnobarwnych kwiatów. Miała wrażenie, jakby leżała na tęczy.''
Fajny opis. :)

A tak w ogóle to powinni znaleźć jakiegoś lekarza czy coś żeby opatrzeć Julka. :)
A tak dokładnie to co mu zrobili? Strzała?

ocenił(a) film na 10
Pisarka

Tak, strzała. Nie miałam lepszego pomysłu, ale fajnie, że ci się spodobało :)
A poza tym, masz rację, ta scena z Julkiem by nie przeszła, ale nie ukrywam, że chciałabym to zobaczyc ;)

ocenił(a) film na 9
Chanelka_2_2

Chanelka gdybym pracowała. w Disneyu ,to miałabyś robotę.Genialne opowiadanie <3

ocenił(a) film na 10
ZuzannaZofia

o rany, no dziękuję ci bardzo ^_^
nie sądziłam, ze aż tak ci się spodoba :D

ocenił(a) film na 9
Chanelka_2_2

Podoba i to bardzo jutro bedziesz mogla przeczytac moja wersje,i tu nasuwa sie pytanie czy bedzie tak dobra haj twoja sama ocenisz no i oczywiście inni ;)

ocenił(a) film na 10
Chanelka_2_2

jak tylko zmieścisz, zabiorę się do czytania ;)

ocenił(a) film na 9
Chanelka_2_2

Dzięki

ocenił(a) film na 10
Chanelka_2_2

Rozdział 4
- Teraz wszystko jasne - zawołał Julian wskazując na drewnianą tabliczkę stojącą na rozdrożu - Najzwyczajniej w świecie jej nie zauważyłem!
- A czy to coś zmienia? - Roszpunka niedokońca wiedziała, co się dzieje.
- Zmienia, nawet bardzo dużo. Teraz tylko... - zastanowił się przez moment - Pojedziemy w prawo... Nie, w lewo... Ale raczej w prawo... Nie, na sto procent w lewo!
- Zdecuduj się wreszcie - zirytowała się księżniczka - Chcę szybko dojechac do tego twojego miasteczka, bo od dwóch dni nie brałam kąpieli!
- Kobiety... - westchnął, po czym pospieszył Maxiumusa, aby jak najszybciej pojechał dróżką w lewo.
Przejeżdżali przez piękną malowniczą trasę, co dla Roszpunki było nie lada atrakcją. Była zachwycona każdym, nawet najmniejszym szczegółem. W pewnej chwili ich oczom ukazał się wyłaniający się zza drzew dach jakiegoś kościólka.
- No, mała - Julian wskazał przed siebie - Już dojeżdżamy.
- Wspaniale - wykrzyknęła radośnie - Ale... Będziemy mieli, gdzie sie zatrzymac, prawda?
- Pewnie - uśmiechnął się - Znam całe to miasteczko i wszystkich jego mieszkańców tak dobrze, że mógłbym ich wszystkich wymienic nawet przez sen. Jest karczma i piekarnia, i targowisko i... - przerwał zatrzymujac Maximusa tuż przed starym i opuszczonym budynkiem.
Zeskoczył z konia i jak wryty stanał przed drzwiami.
- Julek - zaczęła Roszpunka stając obok niego - Wszystko dobrze? Co to za miejsce?
Chłopak przejechał ręka po zakurzonych drzwiach i odkrył lekko wytarty ze starosci napis "Sierociniec". Księżniczka zrozumiała, że Julian właśnie tutaj się wychował. Że to właśnie tu spędził całe swoje dzieciństwo. Spojrzał na nią z przygnębieniem po czym powoli otworzył skrzypiące drzwi i wraz z ukochaną weszli do środka. Pomieszczenie, w którym sie znaleźli było ogromne. Pod ścianą stały drewniane schody prowadzace na poddasze. Wszystkie meble przykryte były starymi prześcieradłami, a na podłode leżał wytarty od chodzenia po nim dywan, na którym walało sie kilka starych zabawek. Przeszli do kolejnego, znacznie mniejszego pokoju. To napewno była kuchnia. Można było to wywnioskowac po stojących tam kredensach, a w wysuniętych lekko szyfladach dostrzec było można zaśniedziałe srebrne sztucce. Po chwili jednak weszli po schodach na poddasze. Każdy ze stopni trzeszczał jeszcze bardziej. Julian otworzył kolejne drzwi. Weszli do długiego, dośc wąskiego pomieszczenia. Pod ścianami stało kilka piętrowych łóżek. Chłopak zwiesił głowę i usiadł na jednym z nich.
- Rany - westchnął z lekkim niedowieżaniem - Jak to się mogło stac... Przecież to miejsce jeszcze kilka lat temu tętniło życiem...
-To był twój pokój? - zapytała Roszpunka siadajac obok niego.
- Wiesz... Teoretycznie tak... Ale przeważnie nocowałem na zewnątrz - rozejrzał sie po pomieszczeniu - Nikt nie rozumiał, dlaczego to robiłem, a ja po prostu obserwowałem gwiazdy - uśmiechnął się niewinnie, ale po chwili zmienił wyraz twarzy - Zajmowała się nami pani Stacy, całkiem sympatyczna staruszka... - zamyslił się i patrzył w dal, miał w głowie taką krótką retrospekcję - Nie była aż taka ostra, ale pamiętam, że zawsze zmuszała nas do jedzenia zupy brokułowej i szpinaku, bleee. Do dziś mam z tymi warzywkami złe skojarzenia... Przychodziłem do niej nieraz wieczorami, jak miałem jakiś kłopot albo gdy chciałem dowiedziec się czegoś o moich rodzicach. Ale ona nic konkretnego nie wiedziała. Powiedziała mi tylko, że znalazła mnie niedaleko sierocińca, gdy szła po zakupy... - gwałtownie posmutniał - Mówiła, że leżałem w wiklinowym koszyku, do którego przyczepiona była tylko katrka z moim imieniem... Pani Stacy przygarnęła mnie i zajęła się mną. W sierocincu nie było nawet tak źle, ale nie myślałem wtedy o niczym innym, niż o rodzicach. Kiedy miałem dwanaście lat zwiałem z tąd przy pierwszej lepszej okazji. Nie zrobiłem tego, bo nie mogłem tu wysiedziec, tylko dlatego, że chciałem znalezc rodziców. Ech... Niestety potem spodobało mi się zycie pospolitego złodziejaszka, poznałem moich ekswspólników, a cała reszte juz znasz... No nie?
- Tak, ale nie rozumiem jeszcze jednej rzeczy... Czemu zrezygnowałeś z poszukiwania rodziców tak łatwo? Nie wiesz, że nie można się poddawac?
- Wiem o tym doskonale. Poza tym, nie mówiłem, że zrezygnowałem. Do dziś próbuje ich szukac. Mam nadzieję, że kiedyś się na nich przypadkiem natknę gdzieś na ulicy, ale nadzieja matką głupich, co nie? - postawił dobra minę do złej gry; popatrzył na nią i uśmiechnął się, widząc jak bardzo jest smutna - Z reszta, po co ciagle nawijac o własnych problemach? Mamy traz ważniejszą sprawę do załatwienia, znalezc Karczybyków i w końcu skończyc całą tą dziecinadę - wstał z łóżka i ruszył w kierunku drzwi - No chodź, musimy się streszczac, zeby zając dobry pokój w karczmie.
Roszpunka podązyła za nim. Uświadomiła sobie, że Julian nie jaest taki, za jakiego go wczesniej uważała. Historia jego dzieciństwa dawała dużo do myślenia. Julian nie był leniwy i egoistyczny, jak uważał król. Mimo, że Julian był już księciem nie zachowywał się aż tak dumnie. Taki miły, troskliwy, rzeczowy, nie jak ci inni książęta, który dbają tylko o to, żeby nie zachlapac sobie garnituru po pradziadku. Zchodzili w ciszy z poddasza, oboje pochłonięci przemyśleniami.
*
- Rany - westchnął Julian - Jak dobrze odwiedzic stare śmieci. Wszystko jest dokładnie tak jak pamięta... - zszokowany spojrzał przed siebie, ujrzał dośc ładna, młodą dziewczynę, która nieumyślnie szła w jego kierunku; chwycił Roszpunkę z rękę i wraz z Maxem i Pascalem ukryli się w zaułku między dwoma budynkami.
- Julek... O co chodzi? Jakiś problem?
- Mamy więcej niż problem, to raczej... Proproblem!!! - wrzasnął drżącym głosem.
- A możesz mi wyjaśnic o co chodzi?
- Wiesz - podrapał się niezręcznie po głowie - Kiedy jeszcze tu mieszkałem, prześladowała mnie taka jedna dziwaczna dziewczyna, Andrea. Zjawiała się dosłownie z nikąd, za każdym razem!
- Czy to nie dobrze? - Roszpunka nadal nie rozumiała.
- No, tak - westchnął ciężko - Ty nie znasz się na takich sprawach, więc wygarnę to najprościej jak się da... Andrea, dziewczyna ma nierówno pod kopułą. Szpiegowała mnie dniem i nocą. Była we mnie zabujana... Tylko problem w tym, że nie dochodziło do niej, że ja wniej nie, teraz już czaisz?
- Mniej więcej - skinęła powoli głową - I tylko przed nią mamy się chowac?
- Emm, raczej tak - zastanowił się przez moment - Ale wiesz co, masz rację. Andrea może i jest dziwna, ale zapewne nieszkodliwa - wychylił się zza budynku i swobodnie stanął na ulicy - Ale ze mnie cykor, przeciez nie ma się czego bac - przymknął oczy, lecz gdy je otworzył, ujrzał stojącą tuż przed nim brązowo włosą dziewczynę w zwiewej różowej sukience - Aaaa!!! - wrzasnął odskakując do tyłu.
- Cześc, Flynn - dziewczyna zatrzepotała rzęsami tuz przed jego twarzą.
- Andrea - zaśmiał się nerwowo - Co ty tu robisz, co? - wyszczerył się fałszywie.
- Nie widzieliśmy się dłuższy czas, a kiedy cię zobaczyłam, postanowiłam się przywitac... - uśmiechnęła się i jeszcze bardziej się do niego przysunęła - Wciąż myślisz o naszej... randce?
W Roszpunce stojącej jeszcze w zaułku razem z Pascalem i Maxem coś się zagotowało. Nigdy wcześniej nie czuła czegoś takiego, ale miała silna potrzebę, aby coś zrobic. Szybkim krokiem podeszła do Andrei i dyskretnie odepchnęła ją od Juliana.
- Jakiś problem, Julian? - zapytała księżniczka dośc teatralnym tonem.
- A kto to, Julian? - zirytowała się Andrea - To jest Flynn Rajtar, najzręczniejszy i najprzystojniejszy złodziej na całej wyspie - uśmiechnęła się do niego i stanęła jeszcze bliżej zdezorientowanego chłopaka.
- Ojej, coś mi się wydaje, że ktoś tu nie jest na bierząco - Roszpunka podeszła o Andrei i tupnęła nogą - Ten tu przeuroczy chłopak nie jest złodziejem, tylko księciem. I nie nazywa się Flynn Rajtar, tylko Julian Szczerbiec.
- Księciem?! - Andrea z niedowierzaniem wpatrywała się w Juliana - A niby od kiedy, hę?!
- Odkąd wziął ślub ze mną! - po głośnym oświadczeniu Roszpunki na ulicy zapadla chwila ciszy.
Każdy z przechodniów usłyszał to, co dosłownie wykrzyknęła księżniczka. Teraz już całe miasteczko wiedziało, że Julian jest żonaty, co kilka lat temu było niemożliwe. Chłopak rzucił okiem na zgromadzonych na ulicy. Każdy wpatrywał się to na niego, to na Roszpunkę lub na Andreę. Chwycił ukochaną za rękę i zaciągnął raz jeszcze do zaułka. Nigdy nie widział Roszpunki w takim stanie. Była zaczerwieniona na policzkach, ale momentalnie zbladła.
- Przepraszam - zwiesiła głowę nie dając mu nic powiedziec - Za bardzo się zdenerwowałam...
- Zdenerwowałaś?! - Julian powstrzymując śmiech uniósł jedną brew - Raczej wpadłaś w furię. Ale spokojnie, to normalne, bo wiem, czemu się tak zachowałaś.
- Naprawdę - podniosła głowę.
- Tak. Byłas poprostu zazdrosna i tyle.
- Zazdrosna? - powtórzyła - A co to znaczy?
- Ech... - westchnął bezsilnie - Zazdrośc to jest coś takiego, że gdy...
- Przpraszam bardzo - nagle tuż za Julianem pojawiła się starsza kobieta w opsypanym mąką faruchu.
Julian odwrócił głowę. Usmiechnął się szeroko. Poznał tą osobę. Była to pani Folchauer, właścicielka karczmy, do której Julian chciał zaprowadzic Roszpunkę. Chował się u pani Folchauer zawsze gdy miał jakieś kłopoty, albo gdy uciekał przed strażnikami.
- Dzien dobry, pani Folchauer - ciągnął chłopak cienkim głosikiem.
- Julian! - kobieta złożyła ręce z zachwytem - Ależ ty urosłeś! Nie było cię tu od jakiś dziesięcu lat i... - przerwała uważnie przyglądając się stojącej obok Roszpunce - Aha! - rozesmiała się - Widzę, że "Pan Niedostępny" wreszcie się ustatkował! Och, kiedy byłeś jeszcze nastolatkiem...
- Ekhem - Julian zakaszlał znaczaco dyskretnie wskazując na Roszpunkę.
- A - kobieta w mig zrozumiała, o co chodzi - Dobrze, panienka nie musi o tym wiedziec...
Roszpunka podejrzliwie mierzyła ukochanego wzrokiem, który z szerokim uśmiechem wzruszył ramionami. Wskazał skinięciem głowy na oddalającą się panią Folchauer. Miało to oznaczac, aby całą grupą ruszyli za nią.
- Tak się cieszę, że wreszcie sobie kogoś znalazleś - westchnęła kobieta - Nareszcie jest przy tobie ktos, na kim strasznie ci zależy... I to z wzajemnością.
- Czyżby ktoś tu mówił o mnie? - nagle zupełnie z nikąd pojawiła się Andrea i stanęła tuż obok Juliana, znowu - Własnie, jak to dobrze, że Flynn ma kogoś tak troskiwego, czyli... Mnie! - roześmiała się trzepocząc rzęsami.
- Ech... Andreo - pani Folchauer wyraźnie znudzona położyła dziewczynie rękę na ramieniu - Mówiłam o tej krótkowłosej ślicznotce. I mówię ci już po raz setny... Pogódź się z tym, przenigdy nie będziecie razem!
Andrea z lekko urazoną miną skrzyżowała ręce, ale dobry humor wrócił momentalnie.
- Ale... - zaczęła powoli przysuwajac się do chłopaka - Jest maleńka szansa, że Flynn zrozumie, że jest z nie tą dziewczyną... A może byc z tą właściwą - zatrzepotała rzęsami tuz przed jego nosem.
Roszpunka już miała zacząc awanturę z, jak myślała o Andrei, zła, przebiegłą, jędzowatą, starą wiedźmą próbującą za wszelką cenę odebrac jej ukochanego, ale nagle zobaczyła odbywający się nieopodal konkurs strzelecki. W chwili, gdy Andrea miała pocałowac Juliana w policzek, Roszpunka pociągnęła chłopaka w strone zebranych ludzi. Nikomu jak dotąd nie udało się wycelowac w środek tarczy.
- Ale to fajne - zachwycała się księżniczka - Julek, mogę spróbowac strzelic?
- Wiesz... To może byc oczywiscie dla ciebie zbyt trudne, ale... oczywiscie możesz spróbowac.
Roszpunka podeszła do linii, z której uczestnicy mieli strzelac i wymierzyła strzałę.
- Nie chcę tylko - kontynuował Julian stając wraz z Maxem obok niej - żebys się rozczarowała. Do tego trzeba dużo treningu i wiele lat praktyki. Nie sądze, zeby udało ci się to... - przerwał, gdy strzała trafiła centralnie w środek tarczy - ... za pierwszym razem - dokończył nisko opuszczając szczękę jednocześnie z Maximusem i Pascalem, gdy zebrani mieszkańcy miasteczka wiwatowali na cześc Roszpunki.
- Szybko się uczę - Roszpunka z niewiarygodnym spokojem jak i również dumą z siebie samej, podeszła do ukochanego i pogładziła go po głowie - Szkoda tylko, że ty niestety myliłeś się co do mioch umiejętności...

ocenił(a) film na 8
Chanelka_2_2

Andrea ma naprawdę nierówno pod sufitem :D
A Roszpunka pewnie jeszcze wiele rzeczy zrobi z zazdrości...
Mój ulubiony rozdział do tej pory.

ocenił(a) film na 8
Princess_Daisy

A tak nawiasem mówiąc, czytałaś rozdział 4 mojej powieści?

I jeszcze uwaga do Twojego czwartego rozdziału.

,,Andrea z lekko urazoną miną skrzyżowała ręce, ale dobry humor wrócił momentalnie.
- Ale... - zaczęła powoli przysuwajac się do chłopaka - Jest maleńka szansa, że Flynn zrozumie, że jest z nie tą dziewczyną... A może byc z tą właściwą - zatrzepotała rzęsami tuz przed jego nosem.''
Kobieto, słuchaj mnie uważnie,Flynn JEST z właściwą dziewczyną, a ty jesteś nie tą xD

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones