Na Netflixie gdy się wejdzie w zakładkę- szczegóły- film ma kategorie: intelektualne i oszczędne w środkach i to chyba powinno już wyjaśnić, że nie będzie wybuchów gwiazd, lotów w kosmos, potworów postapo i najnowszej technologii. Początek filmu i główna bohaterka przypomniała mi grę "The last of us" i aż do momentu gdy nie ściągnęła maski myślałam, że to Ellie. Film stoi grą aktorską i ładnymi zdjęciami. Akcja filmu budowana jest powoli i dla wielu może być nudna. Mnie jednak wciągnęła. Rozumiem postawę Sam i jej decyzje, które dają do myślenia. Relacja pomiędzy główną bohaterką i Micah również angażuje. To taki traktat o relacjach międzyludzkich, potrzeby drugiego człowieka, przywiązaniu do swoich korzeni i tego co znane umieszczony w tylko zarysowanym postapokaliptycznym świecie. Film to przedewszystkim melodramat umieszczony w świecie SF. Ciekawe przypomnienie nam o sztuce (muzyka klasyczna - Chopin, filozofia - Platon, rzeźbie i kulturze antyku - scena w muzeum sztuki oraz poezji - cytat T. S. Eliota) jako osiągnięciu naszej cywilizacji bo przecież świat się skończył a ona została. Otwarte zakończenie pasuje do całości i pozostawia widza w domysłach co akurat mi odpowiada.