Obejrzałam dopiero teraz, po Oskarach. Obserwowałam wcześniej newsy w necie, że w Polsce przez ten film znowu wojenka. Zastanawiałam się czy nasza prawica nie za bardzo przewrażliwiona?Czy nie przesadza czasem? No i nie! Nie przesadzają. Znowu to samo - źli Polacy mordują Żydów. Temat w sam raz na Oskara. Ale sam film bardzo słaby. Dawno się tak nie wynudziłam. Scenariusz żaden, dialogów praktycznie nie było (może i dobrze, bo gdyby były i tak nie byłoby słychać, dźwięk zupełnie położony. Zrozumieć to seplenienie pomogły mi angielskie napisy). Pomiędzy głównymi bohaterkami nie buduje się żadna relacja. Burczą coś czasem do siebie, cały czas w jednej tonacji. Te dłużyzny, które zwykle w kinie lubię, tutaj wydawały mi się sprytnym "artystycznym" zabiegiem, który miał przykryć brak pomysłu. Trzebuchowska gra cały czas tak samo, jest do zniesienie gdy się nie odzywa, gdy się odezwie, wypada bardzo słabo. Pani Kulesza podobnie. Jedynie chłopak, który zagrał złego Polaka, tego, który zabił, dobrze zagrał, ale miał tylko dwie krótkie sceny. Zdjęcia ładne, na początku zwraca się na nie uwagę, ale ma się wrażenie że jakoś niepotrzebnie się narzucają tą idealną kompozycją, potem już tylko nużą i nudzą. Ta cisza w filmie, brak akcji, spokojne kadry, oszczędne dialogi - wszystko to, za co film został doceniony, mi się wydaje tylko - brakiem pomysłu na film. Niby skomplikowane, tragiczne ludzkie losy (zwykle przeżywam takie filmy), a tu żadnego wzruszenia. Nic. Oglądałam kiedyś fragment innego filmu tego reżysera - o Polce w Anglii, ale był tak słaby, że nie dokończyłam, w związku z tym nie chciało mi się wierzyć, że ta Ida jest taka dobra. Przekonałam się. Słaby ten reżyser, ale sprytny.
Sorry, że się wpraszam na imprezę, ale panowie, zdaje się, w moim pokoju się rozsiedli. Ja nie wiem co to ITR, za to dowcip Jak'a45 mnie rozbawił. Jako grzeczna wnuczka stawiam flaszkę, obowiązkowo z zagryzką. Śledzik. Dla was może być nawet z dżemem. Przypominam, że jesteśmy ciągle na forum Idy, a panom się tu Château Margaux czy jakieś tam ostrygi marzą. Zaraz "Rudy rydz" huknie z gramofonu i sprowadzi was na ziemię.
Ale popatrz jak ciągle aktualizujemy Twój temat i z pewnością przybywa mu czytelników. Ponadto te rozmowy są pogodne, unikają polityki, a i sama widzisz że można się czegoś dowiedzieć.
ITR czyli Ilustrowany Tygodnik Rozrywkowy był audycją Programu III Polskiego Radia, jedynego nadawanego w zakresie UKF. Ograniczało to jego zasięg do miast i dedykowany był raczej "wykształciuchom" i młodzieży, która nie chciała słuchać "Matysiaków" i "W Jezioranach" - radiowych odpowiedników telenowel.
Więcej, o ile Ciebie to interesuje, przy następnej herbatce.
Pozdrawia dziadek Rumian
Pamiętasz?: "Redaktorze Rumian, czy można mieć stosunek na odległość?... Tak, o ile długość jest większa od odległości." lub "Redaktorze Rumian, czy można się zarazić kiłą od deski sedesowej?... Tak, ale znam przyjemniejsze sposoby.".
Wiesz, że Ko..a był moim kolegą z akademika? Do dziś mi, ś.p. skurczybyk , wisi 15 zeta, które mu pożyczyłem, jak go suszyło, na flaszkę "patykiem pisanego". Sławny był z tego, że przed wakacjami, kiedy zdawaliśmy pościel do magazynu, oddał to z prześcieradła, co było zawinięte pod materac - resztę wytarł, bo nie wymieniał pościeli cały rok.
Oj, trochę Cię poniosło z tymi akademikowo-koszarowymi "smaczkami". Oberwie nam się od założycielki tematu.
I tak wszyscy wiedzą, że to Ko(al)a. W dzień śpi (stąd ta pościel) i wiecznie pod wpływem (bo liście eukaliptusa fermentują).
Bo chyba bardziej z takich tekstów:
" – Dużo malarzy umiera na zawodową chorobę.
– Na przepicie?
– Nie, na malarię."
A teraz się okaże, że to jednak nie ten Koala...
Chyba skończył... Jak wyprowadziłem się z akademika, to tylko sporadycznie go spotykałem.
A ja chodziłem do jednej klasy z pewną pisarką, ale gdyby ją zapytać czy mnie pamięta, odpowie "Nigdy w życiu!".
Każdy ma swoich znajomych...
Przede wszystkim, itr jest srebrzystoszarym, stosunkowo stabilnym na powietrzu, metalem.
Cdn.
Oj, śledzik z dżemem trochę zaszkodził, widzę. Oglądałam niedawno program z Urbanem w necie, mówił, że przerzucił się na owsiankę. Może warto to przemyśleć. Tymczasem przewietrzę trochę i skoczę po następną flaszkę, tzn. herbatkę dla was. Ciekawe do czego to doprowadzi.
Te 15 zeta kumplowi z akademika policzyłabym z odsetkami. Life is brutal.
Jak go już spotkam, przedstawię rachunek. Ostatecznie, zwróci w naturze, w nektarze (albo w wysokoprocentowej smole).
szkoda , ze jak juz ten oskar , to te kilka beznadziejnych scen dialogowych zaniza oceny tego filmu , szkoda
Popieram. Jestem świeżo po seansie. Pomijając ten cały antysemityzm film jest po prostu nudny, ciężko dotrwać do końca . Ale jak tylko usłyszałam, ze to film o Polakach mordujących Żydów, wiedziałam, ze będzie oskar jak nic;)
Tak. mi też się dłużył, ale - co dziwne, gdy się skończył pomyślałam - to już? tylko tyle chciał mi ten film opowiedzieć?, dlaczego te historie takie powierzchowne?
Dina, przestrzegam przed tym forum. To jest bardzo dziwne miejsce.
To czemu z Pokłosiem nie udało się, skoro powinien być "Oskar jak nic"? Kto zawinił? Który Żyd zaniedbał sprawę?
Bardzo trafna ocena. Film oceniłbym nieco wyżej, bo zdjęcia naprawdę ładne (choć nie wnoszą za wiele do filmu) i muzyka też (choć nie ma szansy wybrzmieć). Generalnie to film mocno mnie rozczarował. Historia i relacja obu sióstr są mocno sztuczne i gdyby nie poprawność polityczna, film nie zostałby zauważony. Rzucam rękawicę najwybitniejszym polskim twórcom: zróbcie film o Pileckim czy Karskim i spróbujcie zdobyć Oscara...
Śmieszą mnie teksty o tym, że film oceniają ci co go nie widzieli, a film nie ma wydźwięku antypolskiego. Trzeba być albo człowiekiem bez wyobraźni, albo bez wrażliwości, albo bez znajomości funkcjonowania mediów, by nie rozumieć jaki stereotyp ten film utrwala. Jeśli antysemityzm był w Polsce mówmy o tym i piszmy, ale zachowajmy proporcje zbliżone do tych, które mają Amerykanie, Anglicy, Niemcy. Pokażmy bohaterów, historie zapomniane, wielkie. Tymczasem w wolnej Polsce z pieniędzy podatników finansuje się jedynie filmy tego typu. O co chodzi?