i dalej się dziwnie czuję.
Chyba odzwyczaiłam się od tak "prawdziwych" obrazów w filmach (choć ta farba w końcowej scenie wyglądała perfidnie :) Obejrzałam pod wpływem Gohatto, który znacznie odbiega od Ai no... jednak tez był kręcony w Kyoto i chciałam mieć małe porównanie. I mam: Gohatto to lekki erotyk i w porównaniu z nim Corrida to czyste (hmm... a może raczej brudne) porno :D
Drugi powód obejrzenia to to, że film wywołał skandal obyczajowy w Cannes - już się nie dziwię, dlaczego... (Swoją drogą chciałabym zobaczyć miny dystyngowanych filmowców).
Choć ciężkostrawny, to polecam obejrzenie go jako ciekawe doświadczenie, bo naprawdę różni się od filmów, które dotąd znaliście.
Ja ze swojej strony dodam niezwykłe wyrafinowanie plastyczne i nawiązanie do japońskich tradycji . Po prostu chwilami można się pogubić, kiedy właściwie toczy się akcja filmu, a mnie cztery scenki sprowadzały co jakiś czas na ziemię:
1. Bohaterowie jadą rikszą obok nowoczesnej (na lata 30) parowozowni,
2. Kwestia: telefon do pana,
3. Kolumna żołnierzy
4. Końcowy komentarz z datą: 1936 rok
Pozdrowienia