powtórze opinię iż "Inferno" to film w dużej mierze niedoceniony, ale wynika zapewne to z jego specyfiki. nie jest to co prawda najlepsze dzieło Włocha, ale zdecydowanie jest to pozycja która posiada kilka mocnych atutów. przede wszystkim znów świetny klimat -w końcu to Argento. do tego niesamowita scenografia, cudowne zdjęcia (ah, ta pyszna plastyka kadrów) oraz muzyka.
kuleje nieco (w kilku momentach nawet bardziej niz nieco) scenriusz, ale i to u Argento da się przewidzieć i wybaczyć. tym bardziej że wprowadzając bardzo silnie oddziaływujący nastrój niczym z sennego koszmaru twórca "Suspirii" nie musi az tak bardzo liczyć się z konsekwencją czy logiką wydarzeń. uważam że jest to jak najbardziej udane rozszerzenie wątków rozpoczetych w pierwszej częsci trylogii. szkoda jedynie że dosyć kiepsko zakończonych w części ostatniej. ale to już inna bajka.