Bardzo niedoceniony film, a szkoda.Podobnie jak w Suspiri w oczy rzuca się przede wszystkim kolorystyka. Muzyka już bez Goblina ale również stoi na wysokim poziomie. Ocena 9\10
Zgadzam się. Nie rozumiem, dlaczego ten film ma tak niską ocenę w porównaniu z "Suspirią". Rewelacyjny klimat i atmosfera grozy, gra świateł, kolorystyka, wnętrza. Pod względem estetycznym - pycha. Sceny nad stawem podczas zaćmienia księżyca przyprawiły mnie o szybsze bicie serca a słynny motyw muzyczny jest po prostu boski.
Samo zakończenie, cóż... poezja kiczu :) ale, umówmy się, nie bardziej kiczowate niż końcówka "Suspirii", którą, notabene, również uwielbiam.
Hmmm... Niby tak, ale jednak "Suspiria" bardziej się kupy trzymała. Tutaj mi niektóre elementy tej układanki od Argento w finale jakoś nie chcą do siebie pasować.
W tym filmie nie ma za bardzo co się przejmować logiką wydarzeń ;)
To nie jest klasyczna fabuła z obowiązkowymi elementami. To wynik zainteresowania Argento alchemią i świadomości porażki w zetknięciu z Nieznanym i Niewytłumaczalnym. To efekt błądzenia po omacku, gdzie najważniejsze okazuje się to błądzenie, bo celu nie zna nikt. A na końcu i tak zawsze jest Ona. Mater Suspiriorum, Mater Lachrymarum i Mater Tenebrarum - jedna w (nie)śmiertelnej trójcy. Polecam również lekturę Thomasa de Quincey, m.in. której owocem jest ten film.
Faktycznie, "Inferno" to film niedoceniony. A szkoda, gdyż miłośnicy horrorów odrealnionych z pewnością po obejrzeniu go będą zachwyceni Mater Tenebrarum. Bardzo dobre wrażenie wywiera tu iście rock-operowa ścieżka dźwiękowa, nasycona kolorystyka i intrygujący drugoplanowi bohaterowie. Co prawda brak mu spójności, ale Argento na szczęście potrafi zadbać o ujęcia cieszące oko.
Moja ocena to 8/10
Właśnie obejrzałem "Inferno". Po kiepskich recenzjach i tych wszystkich gniotach, które Argento ostatnio kręcił spodziewałem się czegoś fatalnego. Na domiar złego poster filmu jest tak beznadziejny, że przez lata omijałem ten film z daleka. A tu proszę - całkiem miła niespodzianka. Film nie jest oczywiście jakiś znakomity, ale na pewno lepszy od trzeciej części trylogii i wielu poźniejszych filmów Argento. Wizualnie podoba mi się chyba nawet bardziej niż "Suspiria". Muzyka jest nieco gorsza, ale kompozycja "Mater Tenebrarum" z końca filmu jest prawie tak dobra jak utwory Goblina. Scenariusz i dialogi takie sobie, ale to zawsze kulało u tego reżysera. Zgadzam się, że ten film jest bardzo niedoceniany.