PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=120644}

Izo

5,8 371
ocen
5,8 10 1 371
Izo
powrót do forum filmu Izo

Kara boska

ocenił(a) film na 7

Takashi Miike otwiera film tak, jak zamknął swoje dzieło Hideo Gosha 35 lat temu. Materiałem źródłowym jest więc "Hitokiri" z 1969 roku: samurajski film z bardzo nietypową postacią łajdaka jako głównego bohatera. Miike nie tylko zapożycza z tego dzieła centralną postać, ale również raz po raz nawiązuje doń, cytatami oraz wyciętymi scenami. Ramę nowej wersji opowieści stanowi pośmiertna wędrówka Izo przez dziwny świat zawieszony między piekłem, a niebem. Czyli niejako jest to kontynuacja tamtej wersji.
Mamy do czynienia z obrazem surrealistycznym, naszpikowanym trudnymi w odczycie symbolami. Na tym jednak nie koniec przeszkód. Reżyser obiera bardzo dziwny sposób prowadzenia akcji: główny bohater przez cały film (2 godziny!!!) po prostu idzie i zabija napotkanych ludzi. Dla niektórych może być to męczące, jeśli wolą skupić się na akcji, a nie próbować rozwikłać zagadkę "o cóż w tym filmie chodzi?". Sam po 30 minutach miałem dość, lecz dałem Miike szansę i okazuje się, iż słusznie. W połowie traktujemy tą krwawą jatkę jak niezmienny, zapętlony element utworu muzycznego, mający do zaoferowanie jeszcze kilka dużo bardziej rozmaitych ścieżek dźwiękowych. "Izo" to w istocie krwawa jatka, ale przepełniona całą masą pobocznych atrakcji.
Jak przystało na postmodernistę: Miike łączy ze sobą wszystkie możliwe skrajności. Z gracją przeskakuje od czasów samurajskich do współczesności. W tle pojawiają się zarówno katany, jak i nowoczesna broń, a nawet poczciwy Tommy Gun w rękach gangsterów z lat 40. Na to wszystko nałożono spotkanie bohatera z rozmaitymi grupami społecznymi, instytucjami oraz fikcyjnymi postaciami. Jakby tego było mało: jest jeszcze szczypta filozofii oraz religii.
Niespodzianką będzie tło muzyczne. Od czasu do czasu niczym wędrowny trubadur na planie pojawia się Kazuki Tomokawa i odgrywa jedną balladę. Nie miałem niestety tłumaczenia słów piosenek, ale one same leżą na wysokim poziomie. Stanowią też świetną przerwę od kolejnych scen przemocy.
Ogólnie rzecz biorąc "Izo" jest strasznym dziwactwem. Nie mam nawet żadnej interpretacji dla tego obrazu. Oglądało się to jednak przyjemnie i fajnie było szukać kolejnych powiązań z dziełem Gosha'y. Strona wizualna imponuje, a klimat jest niesamowity. Dlatego też polecam sięgnąć po ten obraz. To być może najbardziej wymagający film Miike, ale wart naszej cierpliwości.

ocenił(a) film na 6
Lucky_luke

Dzięki za ten tekst, nie wiedziałem o powiązaniach, filmu Goshy nie znam ale postaram się nadrobić.

ocenił(a) film na 5
Lucky_luke

W tym - między innymi - filmie widać jak na dłoni słabość postmodernistycznego wszystkoizmu i relatywizmu. "Izo" można interpretować zarówno jako alegorię walki na śmierć i życie ludzi-plemników (pierwsza scena) lub jako dzieje antychrystusa, który po zmartwychwstaniu jest bogiem śmierci... I tak dalej, jest więcej tropów. Problem właśnie w tym "zarówno". Reżyser "Izo" nakręcił to, co nakręcił i nie mam zamiaru doszukiwać się, co CHCIAŁ nam powiedzieć. Zgadzam się, że "Izo" jest strasznym dziwactwem, ale nie mam w sobie już takiej wyrozumiałości jak Ty. Dla mnie jest to jeden z filmów, które są "przeartystycznione".

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones