PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=427379}

Jaśniejsza od gwiazd

Bright Star
6,7 16 454
oceny
6,7 10 1 16454
7,1 13
ocen krytyków
Jaśniejsza od gwiazd
powrót do forum filmu Jaśniejsza od gwiazd

Czy są w ogóle takowi ? (Jednego znam - mój Tata :))
Ale jestem ogromnie ciekawa czy znajdą się tutaj tacy i powiedzą kilka słów o filmie. Dlaczego im się podobał, co w nim widzieli pięknego...

Że sama jestem kompletnie zauroczona obrazem, nie trzeba mówić :).

ocenił(a) film na 8
Elizabeth_6

Zgłaszam się, dałem 8/10... Film nieprawdopodobnie piękny, a przy okazji mówiący o miłości romantycznej w sposób nieporównanie mądry i wnikliwy. I nie chodzi mi o romantyzm w sensie pospolitym i załganym, z jakim mamy do czynienia w podtytułach rozmaitych gówien typu "Ławeczka" (czy jakoś tak), ani jako o synonim każdego wyciskania łez przez przedstawianie nieszczęśliwego kochania. Dla mnie "Jaśniejsza od gwiazd" to nade wszystko opowieść o świecie widzianym przez pryzmat miłości takiej, jaką nam wymyślili romantycy - stwórczej, mocującej się ze śmiercią, unoszącej ponad rzeczywistość, zbuntowanej... W filmie nie było żadnej dramaturgii, żadnego snucia narracji "o" miłości, cienia tandetnego melodramatyzmu - tam była miłość sama w sobie, naturalna, oczywista, zmieniająca ludzi w aniołów. Ona po prostu jest, dopada bohaterów tyleż gwałtownie, co bezboleśnie, stanowi najważniejszą zasadę istnienia tego świata. No i znajduje ujście przede wszystkim w poezji - nie bez powodu Fanny i John najpełniej kochają się, najwięcej mają sobie do powiedzenia o swoich uczuciach w listach.
Mówienie o tym, że film był pod względem estetyki zdjęć oszałamiający, mija się z celem - kto nie widział, i tak nie zrozumie... To tak, jakby mówić o poezji Keatsa komuś, kto nie zna choćby którejkolwiek jego ody: "Do słowika", "Do urny greckiej", "O jesieni" czy "O melancholii"... Aktorsko - znakomicie, oczywiście Abbie Cornish zasługuje na wszelkie pochwały, ale ja z coraz większym respektem patrzę na to, co robi Ben Whishaw. Po genialnej kreacji w nienajgenialniejszym może "Pachnidle", po niesłychanie wyrazistej, choć maleńkiej roli w znakomitym "Bob Dylan: I'm Not There", teraz tu - to facet, który rozumie, że dobra gra aktorska to niekoniecznie szarża w stylu Jima Carreya, ale też wygrywanie jakichś drobnych skrzywień twarzy, niezauważalnej gestykulacji.

Elizabeth_6

Mi się podobał i to bardzo, chociaż nietypowy to film, z pewnością nie dla wszystkich i nie tyczy się to tylko mężczyzn, albo tylko kobiet.
"Bright Star" przemawia trochę innym językiem, niespotykanym już od wielu lat w kinie.
Porównania do "Fortepianu" też wydają się nie na miejscu, tamten jest bardziej klasyczny, przyswajalny..
Nowa produkcja Campion, wymaga zdecydowanie więcej cierpliwości, to raczej dla tych którzy szukają na ekranie spokoju, ale też
tych którzy delektują się pojedynczymi szczegółami, bo przecież z nich ta materia jest utkana.
Samo uczucie, zresztą, ukazanie jego, jest tutaj niesamowicie filmowe- wyrwane totalnie, może dlatego, nie trafia do
widza współczesnego.
Reżyserka skupia się na obrazach i romantyźmie, w sobie, nie potrzebuję jakiegoś większego rozwoju akcji, wręcz przeciwnie, napawa się stopniową ewolucją tej miłości i na tej zasadzie, kreśli estetyczną ucztę.
Cały świat przedstawiony, nazwijmy to sobie "Angielskie podwórko", oddycha samodzielnie, ma swój zapach, swoje kolory, kształt i dźwięki- tym samym, znakomitym rozwiązaniem, wydawało się zbudowanie ścieżki dźwiękowej, na recytacji listów i minimaliźmie< muzyka też przecież odgrywa tu zasadniczą rolę>.
Bardzo to wszystko namacalnie delikatne, kruche, przepełnione liryką. Prosiłbym o więcej takich filmów ;)

ocenił(a) film na 9
Edward_Nozycoreki

Są tacy, są! :) No to jestem usatysfakcjonowana i cieszę się, że są jeszcze tacy mężczyźni ;). Nie trzeba tu nic tłumaczyć, film jest bardzo delikatny, eteryczny, cichy, powolny i bez wątpienia nie dla każdego. Nie dla każdej kobiety, a co tu mówić o płci męskiej.
No nic, cieszę się :D.

Elizabeth_6

Są ;-) Mnie również film ten niezwykle się podobał, co było dość zaskaujące zważywszy na moją niechęć do wszelkich produkcji kostiumowych. W tym przypadku jednak z miejsca poczułem coś, co trzymało mnie przed ekranem aż po same napisy końcowe. Może to nastrój filmu, może bardzo dobra gra aktorska, być może też ujmująca naturalność większości scen, a może wszystko na raz :-) Nie wiem, jednak zupełnie nie zmienia to faktu, że Bright Star do mnie najzwyczajniej trafiło. Polecam.

Elizabeth_6

Bo nawet (czy też może zwłaszcza?) mężczyźni muszą czasem ulec wobec potęgi uczucia. Film jest po prostu piękny, w estetycznym i klasycznie romantycznym znaczeniu tego słowa, zawdzięcza to przede wszystkim wyśmienitym zdjęciom pięknych krajobrazów i niesamowitej kreacji Fanny przez uroczą Abbie Cornish - trudno oderwać od niej wzrok i nie zasłuchać się w jej głos. Jest też niemal magicznie spokojny, czego tak brakuje naszym czasom. Jest przy tym doskonale zrobiony. Nie znajdziemy tam "zwrotów akcji", muzyki nachalnie mówiącej nam jak mamy zareagować - film nie wdzięczy się do nas, usilnie próbując przekonać iż jest dobry, nie "przebiera się", nie mami żadnymi sztuczkami - zwyczajnie jest cudowny. To po prostu niezwykła - zwłaszcza dla widza w XXI wieku) historia, należycie opowiedziana, z natury, siłą rzeczy - piękna; dla tych którzy gotowi są jej wysłuchać.

Zupełnie inną historią jest uczucie łączące Keatsa i Fanny. Tym bardziej poruszające, że dwojgu ludzi, którzy gotowi byli stawiać czoła przeciwnościom losu, którym "chciało się" walczyć o to, co było pomiędzy nimi nie było to dane, nam zaś niejednokrotnie zdarza się iść na łatwiznę w poszukiwaniu bliskości, uciekając od pierwszych trudności i dziwiąc się przy tym mizernymi rezultatami.

ocenił(a) film na 7
Elizabeth_6

Doceniam ten film za brak pośpiechu, przemyślane dialogi oraz błysk jak z powieści Jane Austen.
Ujmujące jest jak wraz z rozwojem uczucia, film ewoluuje, wizualnie wchodzi na wyższy poziom, podobnie jest z muzyką.
Momentami może być nużący, ale do takich obrazów trzeba mieć nastój.
Aktorstwo, zarys postaci doskonale wplata się w dobrze skrojoną całość. Ujmujący...

ocenił(a) film na 8
Elizabeth_6

Odpowiem w imieniu mojego chłopaka, który nie ma tu konta - podobało mu się.
Dla mnie samej - również piękny. Choć nie tak przejmujący jak Fortepian, to jednak pełen uroku i czaru, bardzo poetycki. Niektóre sceny - mistrzowskie.
Historia miłości - że ktoś jeszcze takie tworzy dzisiaj...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones