Nigdy nie byłem fanem Bourne'a, ale przed wypadem do kina postanowiłem odświeżyć sobie tę serię po dłuższym czasie - i ku swojemu zaskoczeniu, styl Greengrassa bardziej do mnie przemówił (choć nigdy jego fanem nie byłem, bo najlepiej podobała mi się część Limana). Tak więc nową część oglądałem zupełnie na świeżo po starszych częściach, które już dziś, dla wielu, są wyznacznikiem wzorcowego nowoczesnego kina akcji.

Jason Bourne nie zachwyca niczym nowym, nie ma niczego, czego byśmy nie otrzymali, tak u Limana, jak i u Greengrassa. Na dodatek jest chyba najbardziej naiwną i pełną niedopowiedzeń częścią. Największe wady filmu to:

1. Postać Nicky - z jednej strony idealistka, z drugiej agentka CIA. Albo jesteś gotów poświęcić swoją moralność albo wypad z gry. Więc chyba przeważyła ta druga Nicky, ale dlaczego wykradła dane CIA? Wiadomo, że współpracowała z Dassaultem, ale co poza tym? Co robiła przez tyle lat - ukrywała się, pracowała dla wywiadu? Kończy w identyczny sposób co Marie Kreutz.

2. Czym jest Iron Hand i jaką rolę pełnił w tym wszystkim Kalloor? Mamy jakieś wzmianki o powszechnej inwigilacji, mamy wspomnienie o Snowdenie, ale co poza tym? Konkrety... Poza tym naciągane jest to, że facet chciał się wycofać. "Nie sprzedam swoich fanów" - powiedział Mark Zuckerberg/Aaron Kalloor zawierając tajną umowę z NSA w ramach programu PRISM :D

3. Naciągany wątek z ojcem i zemstą Agenta, granego przez Cassela. Dlaczego ojciec nie był wcześniej wspominany we wcześniejszych częściach? Landy, która miała tyle akt i danych na temat Webba nie powiedziałaby mu o ojcu, założycielu Treadstone? To tylko pokazuje jak na siłę wciśnięty był ten wątek.

4. Skoro CIA wciąż chciało dopaść Bourne'a, nie ważne w jakim celu - porwać go, sprowadzić z powrotem do Langley lub najzwyczajniej w świecie zabić - to dlaczego go nie tropili? Jednej Parsons się udało, a cały amerykański wywiad miał z tym problem przez tyle lat? Chyba, że coś przeoczyłem.

5. Postać Lee - miałka i niepotrzebna. Śmierci Parsons można się było spodziewać, skoro wiadomo było, że młoda aktorka ma grać jedną z głównych ról. Trzeba więc było uśmiercić postać budowaną przez trzy filmy dla nowej. Takie połączenie Landy i Parsons w jedną zbitą masę z niejasną motywacją. Vikander jakoś sobie radzi, ale nie jest to materiał na dobrą rolę.

6. Najbardziej naiwny wątek - zamach na Kalloora. Serio jakiś kongres dla geeków był lepszym miejscem do zamachu, niż skrytobójczy zamach gdzieś w pokoju hotelowym, w domu czy gdziekolwiek indziej? Upozorowanie morderstwa przez jakiegoś fanatyka konkurencyjnej firmy, byłoby bardziej prawdopodobne.