PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=788923}
7,4 68 493
oceny
7,4 10 1 68493
7,3 42
oceny krytyków
Jestem najlepsza. Ja, Tonya
powrót do forum filmu Jestem najlepsza. Ja, Tonya

Poruszający.

ocenił(a) film na 9

Trudy utalentowanej pionierki z biednego domu vs hipokryzja Ameryki. Ameryka kocha wygranych, resztę zabija i niszczy. Patologia, psychiczni - słowo ukrywające niesprawiedliwość i podłość klasowego bezdusznego społeczeństwa. Pionierka i skończyła tak jak pionierzy i nie ma co porównywać innych łyżwiarek do Tonyi - ona nie wpasowywała się, nie była jedną z NICH od początku. Brak ogłady, blichtru, bogactwa, kiepskie słownictwo, a jednocześnie niesamowity talent i upór. Diament, ale taki poprzerastany skałą, nie dający się ciosać, źle wygląda na wystawie, nie chcą takiego w TV. Bo wolą kłamstwa pozory, łatwe i za wielką kasę.
Nikt nie docenił jej ciężkiej harówy, ale to, że miała tanią kieckę to widzieli wszyscy. Bunt, bunt jednej osoby przeciwko hipokryzji materialistów uchodzącą za cnotę, i mitom szczęścia, które promuje USA - one nie mogła wygrać tego starcia. Nikt jej nie nagradzał za zwycięstwa od początku , zimny chów, zero miłości, oparcia, policzki i kopniaki. Starcie utalentowanego człowieka ze światem, który przekreśla go już na początku, bo jest zepsuty do szpiku kości, bo kocha pozory.
A ona temu światu na nosie zrobiła trzy aksle.

ocenił(a) film na 9
satie

No i ta cudowna scena, w której idealnie wykonany skok przeplata się z bolesnym upadkiem na ringu. Nie warto przywiązywać wagi do wygranej, warto walczyć.

ocenił(a) film na 8
satie

scena faktycznie kapitalna. Film warty wnikliwego obejrzenia

satie

Jestem wielką fanką łyżwiarstwa figurowego. Samą Harding pamiętam doskonale (zawody pań na igrzyskach w 1994 roku miały najlepszą oglądalność w historii tej dyscypliny przez cały ten skandal). Dom z jakiego pochodziła Tonya to jedno, w starym systemie sędziowania reputacja rzeczywiście odgrywała dużą rolę, ale sam potrójny axel to za mało by być najlepszą na świecie. Harding była jedną z lepszych, była dobra, ale nie miała za grosz gracji na lodzie, w łyżwiarstwie ocenia się technikę i stronę artystyczną, choreografię, a tu Tonya była słaba. Sam film rewelacja, a Allison, filmowa mama Tonyi, mam nadzieję zgarnie zasłużonego Oscara.

ocenił(a) film na 7
kaska82

Bardzo ciekawy wpis i wartościowa opinia, bo pomimo, że film mi się bardzo podobał, to cały czas miałem właśnie wrażenie, że reżyser stara się ile tylko może wybielać główną bohaterkę, a z doświadczenia wiem, że prawda zazwyczaj leży gdzieś po środku. Stąd też moje (kompletnego laika w kwestii jazdy figurowej na lodzie) pytanie – jak sądzisz (a pewnie masz swoją wyrobioną opinię, zwłaszcza skoro „siedzisz” w tym sporcie od lat), czy Harding faktycznie kompletnie nie miała pojęcia o tym co spotka jej rywalkę z lodowej tafli? Niby najlepsze scenariusze pisze życie, ale sytuacja z tymi dwoma tłukami, mającymi „zabrać się” za tamtą łyżwiarkę, była tak odrealniona i groteskowa, że trudno mi w to do końca uwierzyć… Nie znam tej historii i o Tonyi dowiedziałem się pierwszy raz z tego filmu, ale jej obraz (zakompleksiona, chorobliwie ambitna, zrobiąca wszystko żeby udowodnić wszystkim swoją wartość + z kompletnie zdemolowaną psychiką) jaki sobie zakodowałem po seansie jest taki, że nawet nie drgnęła by mi brew, gdyby się okazało, że Harding nie tylko o tym wiedziała, ale i dokładnie to zleciła. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?

SickMind

Na ten temat obejrzałam całe mnóstwo dokumentów, wywiadów. Tonya bywa humorzasta. Przez ten film wzrosło ma znowu swoje pięć minut w mediach, fani tego sportu odtwarzają sobie na youtube jej stare programy i na nowo je analizują. Tonya idzie w zaparte, że nie wiedziała, ale to co i ile mówi zależy od tego z kim rozmawia i czy w ogóle chce jej się gadać. Moim zdanie wiedziała. Harding do dziś się wścieka, że na tej aferze zyskali wszyscy tylko nie ona. Dla mnie nie jest jednoznacznie zła czy jednoznacznie dobra. Wszystkie, poza "Ja, Tonya" programy o niej to sztampowe gadanie "Księżniczka Nancy kontra white trash Tonya", a to uproszczenie. To jakie Harding miała dzieciństwo to nie wina Kerrigan, nie upoważnia jeszcze do rozwalania kolana Nancy. Ten film jest o tyle dobry, że nie leci utartym schematem i samo łyżwiarstwo figurowe to pretekst do pokazania jej relacji z matką i mężem.

SickMind

Dodam jeszcze, że sama Tonya mówi, że w tym sporcie liczyły się dla niej tylko skoki, była silna, do dziś kobiet wykonujących potrójnego axla jest tyle, że na palcach jednej ręki można je policzyć (dla faceta ten skok to pikuś i standard), jej programy to jazda od elementu do elementu, poza skokami niewiele się dzieje, nie były to programy przechodzące do historii, pamiętane po latach, ot dobre rzemiosło. Nie miała raczej wielkich szans zostać mistrzynią olimpijską, chociaż zdobyła srebro MŚ.

SickMind

Na internecie można zobaczyć wywiad Diane Sawyer z ochroniarzem Tonyi (zresztą facet już nie żyje). On naprawdę nie był orłem intelektu, ten kogo widzimy na filmie niewiele różni się od tego prawdziwego. Harding mówi, że dowiedziała się o wszystkim po fakcie, bo słyszała jakieś strzępki rozmów, a nie powiedziała nikomu w obawie o swoje życie. Na youtube jest zatrzęsienie wywiadów i programów na ten temat, tych sprzed 24 lat i całkiem nowych, a przy okazji filmu sprawa ożyła. Ja nie mam poczucia, że film ją wybiela, film pokazuje pewien mechanizm i jest chyba najbardziej wyważonym materiałem jaki można o tym zobaczyć, pokazuje punkt widzenia wielu stron, wiele wypowiedzi do wręcz dokładne cytaty z wywiadów, słowo w słowo To nie jest film o tym kto mówi prawdę, kto jest bardziej winien, to film o toksycznych relacjach, trudnym dzieciństwie, sport to tu dodatek.
Nancy przegrała złoto na tamtych igrzyskach minimalną różnicą punktową z Ukrainką Oksaną Baiul. Fani obu zawodniczek do dziś się kłócą, która bardziej zasłużyła na wygraną. Uwielbiałam Oksanę, ale wtedy Nancy naprawdę wydawała mi się lepsza (zwłaszcza technicznie)

ocenił(a) film na 7
kaska82

Dzięki piękne za odpowiedź. Fajnie było się dowiedzieć tych wszystkich faktów od kogoś, kto to śledził od dawna, a nie tylko po obejrzeniu filmu.
Co do wybielania, to jednak w filmie twardo jest pokazane, że Harding nic nie wiedziała i sąd ją po prostu ukrzyżował (reżyser jasno się wg mnie opowiada po jej stronie), a jak sama napisałaś, jest duże prawdopodobieństwo, że Tonya jednak wiedziała...

SickMind

Nie ma sprawy. Skoro się tu produkuję to jeszcze dodam dla zainteresowanych dwa słowa o samej Nancy. Kerrigan ma się świetnie. Po zakończeniu kariery amatorskiej z powodzeniem występowała w zawodach dla profesjonalistów (kiedyś było ich pełno, dziś to margines, a szkoda), wyszła za mąż i ma trójkę dzieci. Po aferze była zasypywana propozycjami reklamowymi. Niedawno wystąpiła w "Tańcu z gwiazdami", twierdzi, że żyje swoim życiem, chce by pamiętano ją za jej medale (miała ich o wiele więcej od Tonyi) i na film się nie wybiera przy okazji przypominając, że to ona była ofiarą. Mówiło się, że środowisko łyżwiarskie powinno być wdzięczne obu paniom, bo łyżwiarze po skandalu byli rozchwytywani, a media chciały transmitować każde zawody, bilety się sprzedawały. Lata 90-te to złota era tego sportu, dziś jest inaczej.

SickMind

Jeszcze ostatnia już rzecz, bo napisałam sporo. Jedna pani chciała nakręcić film dokumentalny o młodej łyżwiarce. Nakręciła dokument o Tonyi, wybrała ją chyba nie zdając sobie sprawy na jaki "materiał" trafiła. W dokumencie widać np. 15-letnią wtedy Harding rozmawiającą z matką przez telefon. Matka ochrzania córkę za występ, córka się broni, że nie było tak źle, wysłuchuje mamusi z pokorą. Następnie odkłada słuchawkę i mówi o matce "what a bitch". Prosto w kamerę nie owija w bawełnę. 15-latka mówi otwarcia "moja matka nie jest dobrą matką, bije mnie". Harding po latach zapytana podczas wywiadu czy trenerka próbowała zmienić jej lodowy image odpowiadała, że oczywiście, że tak, bo który trener by nie próbował. Faktem jest, że Nancy na tafli zawsze wyglądała jak milion dolarów i miała stroje od najlepszych projektantów (jej słynną złotą sukienkę z programu dowolnego na igrzyskach w Lillehammer zaprojektowała Vera Wank, tę i wiele innych), Tonya szyła sobie sama, a na głowie często miała siano (w Lillehammer i tak wyglądała dobrze jak na nią). Wygląd nie miał prawa wpływać na ocenę końcową, ale w starym systemie sędziowania (dziś obowiązuje zupełnie inny, zmieniony po aferze korupcyjnej w Salt Lake City) sędziowie lecieli sobie często w kulki. Obie panie po skandalu spotkały się chyba tylko raz w studio telewizyjnym. Nancy mówiła, że Tonya nigdy bezpośrednio jej nie przeprosiła, Tonya, że ma już dość przepraszania wszystkich za wszystko, obie są dziś matkami i na tym się skupiają i raczej omijają się szerokim łukiem. Harding próbowała nawet śpiewać, ale ostro ją wygwizdano na jednym z występów, zagrała jakiś epizodzik w filmie i odcinała kupony idąc wszędzie tam gdzie ją chcieli. Dziś cieszy się, z ponownego szumu wokół siebie i chyba traktuje je jako zadośćuczynienie. Co ciekawe, pomimo banicji, w 1999 (w drodze jakiegoś wyjątku) wzięła udział w łyżwiarskich zawodach dla profesjonalistów i nawet dostała sporą owację, zaprezentowała się dobrze, wiele to dla niej wtedy znaczyło. Zainteresowanym polecam poszperać po youtube.

ocenił(a) film na 7
kaska82

Dziękuję za kolejny pakiet bardzo ciekawych informacji. Z tego jak opisujesz Harding, dla mnie wyłania się obraz osoby tak bardzo łaknącej uwagi i poklasku, oraz mającej ciśnienie, aby udowadniać na każdym kroku swoją wartość, że kompletnie by mnie nie zdziwiło gdyby wiedziała o tym ataku na konkurentkę, albo nawet była jego pomysłodawcą (nie wiem jak mocno się czuła przez nią zagrożona).
Co do stronniczości filmu, to powiem Ci tylko jakie odniosłem wrażenie ja – łyżwiarski laik, który z Harding miał pierwszą styczność podczas „I, Tonya”. Po seansie Tonya w moich oczach była mega-talentem łyżwiarskim, który udupiali na każdym kroku tylko za to, że nie potrafiła się dostosować do panujących w łyżwiarskim światku reguł i okiełznać hardego charakteru (czyt. nie dostawała najwyższych laurów tylko za swoje pochodzenie, zadziorność i kiepskiej jakości stroje, a nie za jakieś niedociągnięcia w umiejętnościach). Co do jej winy, to wrażenie moje było takie, że babka nie dość, że była niszczona przez wszystkich dookoła (mąż, matka, światek łyżwiarski), to jeszcze ukrzyżowali ją (sąd) nie za jej winy, bo ona o niczym wcześniej nie wiedziała, a tylko chciała nastraszyć rywalkę anonimem (z tym, że tych dwóch buraków poniosło na akcję rodem z amerykańskich filmów). Skoro ja, osoba nie będąca „w temacie” odniosłem takie właśnie wrażenia po seansie, to chyba z tą stronniczością reżysera i wybielaniem jest jednak trochę na rzeczy…
Fajnie, że otworzyłaś mi oczy na pewne kwestie. Dzięki za te wszystkie informacje.

SickMind

Wiesz, to też nie było tak, że Nancy wygrywała z Tonyą, bo "była ładniejsza i miała piękne sukienki". Nancy naprawdę, całościowo rzecz ujmując, była lepszą łyżwiarką, bo trzeba wiedzieć, że w tym sporcie same skoki to za mało. Tonya miała lepsze, wysokie i pewne skoki, ale Kerrigan miała "pakiet całościowy". Artystycznie była o dwie klasy wyżej, a technicznie ustępowała Harding niewiele. Potrafiła świetnie interpretować muzykę, miała płynność ruchów, grację. To wszystko podlega ocenie sportowej. Po latach z chęcią wracam do jej występów, bo były świetne. Byłam dzieciakiem gdy widziałam ją na igrzyskach we Francji w 1992, ale pamiętam, że opadła mi szczęka gdy oglądałam jej numer pokazowy po zawodach, który wykonała z Paulem Wyle (po każdych mistrzostwach są pokazy mistrzów, występy medalistów, taka gala, show). Programy Tonyi, poza axlem, nie miały w sobie wiele godnego do zapamiętania po latach.

ocenił(a) film na 7
kaska82

No właśnie o to chodzi, że nie wygrywała z Tonyą "bo była ładniejsza i miała piękne sukienki", a właśnie po obejrzeniu filmu - wysnułem taki wniosek. Dlatego też uważam, że reżyser jednak postanowił tutaj zafundować zdrową laurkę Harding i ją wybielił w kilku kwestiach.

SickMind

Tonya nie była pupilką środowiska, nie była pupilką sędziów, ale potrójny axel czasami jej wyszedł, a często nie i powiedzmy sobie otwarcie, była ambitna, miała pod górkę, ale najlepsza nie była. Miała w 1991 roku świetny sezon, twierdzi, że gdyby igrzyska odbyły się rok wcześniej, a nie w 1992 to nikt by jej nie pokonał. Nie wiem, dla mnie i dla wielu była dobra, ale nie najlepsza, axel to tylko jeden element

kaska82

Harding udzieliła przez lata tysiąca wywiadów, a w każdym z nich mówiła rzeczy mniej lub bardziej wiarygodne. Mówiła np., że mąż z ochroniarzem chcieli się na całej akcji wypromować, otworzyć firmę security i trzepać kasę korzystając z rozpoznawalności... Akcja z zepsutym butem łyżwy, ta z igrzysk, to też nie była pierwsza tego typu i często myślałam, że ona albo ma wybitnego pecha albo nieźle kombinuje, by sędziowie pozwolili jej zacząć od nowa. Podsumowując, Tonya Harding jest postacią niejednoznaczną, skomplikowaną, współczucie, podziw i jak to mówiła jej trenerka "Tonyę ludzie albo kochają albo nie".

ocenił(a) film na 9
kaska82

Nie zgodzę się. Ja też pamiętam tamte igrzyska i kilka poprzedzających imprez i jak dla mnie Harding była jest i będzie na zawsze wirtuozerką łyżwiarstwa figurowego. W całej tej bandzie bezpłciowych, ślicznych i technicznych panienek ona jedna miała coś do powiedzenia. Jej jazda to był wrzask wściekłości, rozpaczy i nadziei. Zawsze miała w sobie to, co tak dzisiaj ceni się w sporcie artystycznym, czyli wyjątkowe emocje i ekspresję. Poprawność i śliczność Biaul, Kerrigan, Kwan czy nawet Witt były przy Harding tak banalne że aż śmieszne. Tamte babki miały technikę i sztab profesjonalistów a Tonya miała siłę i charakter. Mimo, że nie da się jej oddzielić od życia poza lodowiskiem to w dalszym ciągu uważam, że łyżwiarstwo i ogólnie sport artystyczny to emocje a emocje to Tonya. Dziś bez postaci takich jak ona czy równie znakomita Słucka ta dyscyplina umiera

Dziki_Imbir

Może i tak, ale "za wrzask i rozpacz" medalu nikt nie daje. W Lillehammer Tonya w programie dowolnym wykonała o wiele mnie skoków potrójnych niż miała w planie, w programie skróconym także był dość poważny błąd, potrójnego axla, o ile dobrze pamiętam, nawet już wtedy nie próbowała. To już zwyczajnie nie była ta sama zawodniczka co powiedzmy 3 lata wcześniej. Była najlepsza raz czy dwa i to tylko na amerykańskich taflach. Łyżwiarstwo figurowe to sport specyficzny, w paru aspektach niestety niewymierny, to nie jest bieg na 100 metrów z pomiarem co do setnych sekundy. Tonya nie była jedyną zawodniczką w tym sporcie, która mogła powiedzieć "sędziowie mnie nie lubią". Ona i tak miała szczęście w nieszczęściu, że reprezentowała kraj o dużych tradycjach w tym sporcie. Zawodnicy z mniejszych federacji jak Polska czy Litwa, z samego tego tytułu, byli często upupiani bardziej niż Harding. Można się na to wściekać, ale każdy zaczynający zabawę z tym sportem powinien mieć świadomość, że nie raz spotka się z ocenami, w jego mniemaniu, "nie takimi".

ocenił(a) film na 8
kaska82

Dziękuję za interesujące odpowiedzi :) Fajnie jest poczytać opinie ludzi, którzy się znają na omawianym temacie, i samemu się czegoś dowiedzieć.

ocenił(a) film na 10
kaska82

Potrójny axel to może i jedna figura... Ale nikt jej go nie odbierze... Druga na świecie.

ocenił(a) film na 8
SickMind

Trochę nieważnie oglądałeś, jest sporo momentów w filmie pokazujących że Tonya nie była tylko biedna ambitna dziewczyna której nie lubili, ale np było kilka zabitek montażowych jak pije, pali, obzera się, samo to jak kochała jakieś tam batonik pokazuje jej brak profesjonalizmu. Do tego nie miała absolutnie żadnego problemu z wysyłaniem pogrozek tamtej lyzwiarce. Właśnie to mi się w filmie podobało, że podchodził do tematu wydaje się obiektywnie i z różnych perspektyw.

ocenił(a) film na 7
goorn

Tak, z tym że nawet jak były tamte przebitki, to dla mnie pokazane było to na zasadzie "dziewczyna hejtowana przez wszystkich zalewa/zażera swoje żale" (czyli nic co by mogło wywołać jakie negatywne uczucia u oglądającego, a nawet wręcz przeciwnie - bo pokazuje jej ludzkie oblicze. No bo kto czasem nie zalał się mając masę problemów lub stresów?).
Tak, nie miała problemów żeby wysłać pogróżki tamtej, ale i tak finalnie wychodzi obraz taki jakby za kradzież batonika w sklepie dowalili jej 25 lat pierdla. Nikt by nie uwierzył, że o NICZYM nie wiedziała, a sam list z pogróżkami - w porównaniu do napadu na tamtą - wydaje się być czymś bardzo light'owym.
Jak dla mnie, sympatia reżysera była tu jasno sprecyzowana.

ocenił(a) film na 8
SickMind

Spoko, nie mam interesu Cię na siłę przekonywać. Moim zdaniem w oczywisty sposób nadinterpretujesz, żeby Ci pasowało do tezy. Jak reżyser w jednym ujęciu pokazuje fragment wywiadu z Tonya, która opowiada jak ciężko pracuje i jak nic nie jest jej winą, a w drugim zbitkę, w którym chleje, pali i się obżera, to raczej oczywiste jest, że nieco kpi z bohaterki. Kilkukrotnie pokazuje też, jak Tonya mija się z prawdą w oczywisty sposób. Pokazał jej brak profesjonalizmu, ściemniactwo, elastyczność moralną, co jeszcze miał zrobić? xd jak dla mnie bardzo ładnie zniuansowany film i obraz bohaterki.

ocenił(a) film na 9
kaska82

z tego co się czyta te komentarze to jedna była dobra w "jeżdżeniu" według zasad, a druga jezdziła po swojemu,
trochę takim Maradoną mi tu zalatuje, Niemcy po swojemu sztywno i poprawnie według zasad, Maradona najpierw oszukan bramka ręka boga, potem sam kiwa całą drużynę i bramka tysiąclecia, potem doping i do widzenia
nawet te same okresy czasowe
dobrze, że taki film nakręcili, nawet jeśli on tam ją jakoś wybiela, to w rzeczywistości i tak takim banem co została ukarana to tragiczna kara

kaska82

Film jest świetny, mimo iż było wiele zabawnych momentów, to jednak im dłużej trwał film tym było mi smutniej. Strasznie szkoda mi Tonyi, wiem, ze miliony dzieci na świecie mają podobnie jak ona, ale cóż...życie jest po**one. Ona miała szansę się wyrwać. Nic dziwnego, że nie była ideałem skoro przez całe życie była gnojona przez wszystkich. To oczywiście nie usprawiedliwia ataku na rywalkę, jeśli o nim wiedziała, ale myślę sobie, że gdyby choć trochę gdzieś tam szczęście by się do niej uśmiechnęło to to wszystko by się nie wydarzyło i może późniejsze życie miałaby szczęśliwsze. Gdyby sędziowie tak jej nie zbywali - może byłaby pewniejsza, może popracowałaby nad swoimi występami. Gdyby spotkała lepszego faceta na swojej drodze - to wiadomo. Gdyby chociaż nie zepsuła skoku na pierwszych igrzyskach - może znalazłaby się na podium i w efekcie dostała pieniądze na dalszą karierę, albo po prostu na życie. Z drugiej strony trochę jestem zawiedziona, że w dyscyplinie, w której wydawałoby mi się pewna kreatywność i oryginalność byłby na miejscu, nawet mile widziane, to jednak nie są. Bo w innych typu hokej, skoki, piłka, to wiadomo liczą się konkrety. A w łyżwiarstwie albo tańcu myślę, że mile widziana powinna być osobowość i charakter. Gracja do Tonyi nie pasowała, ale oferowała w zamian coś innego, a nikt nie chciał tego docenić. Chociaż zgadzam się, że po docenieniu trzeba by to jeszcze doszlifować, bo obejrzałam na yt trochę filmików, no i nie zawsze wychodziła jej choreografia. Ale czasem wychodziła (moim zdaniem, a ekspertem nie jestem), tylko że to nie było na największych zawodach... Może gdyby wybrała inny sport, gdzie jednak ważniejsza jest technika, to wygrałaby nawet złoto.
Ale w sporcie też jest mało sprawiedliwości, znalazłam opinie, że w 1994 Nancy przegrała z Ukrainką dlatego, że sędziowie byli w większości z krajów komunistycznych, postkomunistycznych. Myślę, że coś w tym jest.Zresztą dziwi mnie, że sędziować może rodak zawodnika.
Podsumowując dla mnie i Nancy i Tonya były ofiarami. Nancy, bo dostała pałką w nogę za nic (ale brawa, że mimo wszystko wystartowała i to tak pięknie) i za to, że wygrała srebro, zamiast złota. A Tonya, bo miała całe życie przekichane. W kwestii "incydentu" ciężko się wypowiadać skoro nie wiemy jak było, chociaż wydaje mi się, że mogła o wszystkim wiedzieć. Jeśli tak to dostała zasłużoną karę, ale jeśli była niewinna... to szkoda mi jej razy milion.

Lukoilluk

ale jak Ty to sobie wyobrażasz, na mistrzostwach czy olimpiadach są zawodnicy z wszystkich krajów, kto miałby wtedy niby sędziować? ;)

ocenił(a) film na 10
kaska82

"nie miała za grosz gracji..."- nie będę dyskutować z osobą, która interesuje się tym sportem, ale czy to nie kwestia zaszufladkowania tej postaci? Wystarczy, że raz doklejono jej łatkę a ta ciągnęła się za nią cały czas, szczególnie, że życie jej nie oszczędzało...

Friva

Tonya była typem sportowym, nie artystycznym, ostatnio wystąpiła w "Tańcu z gwiazdami" (pewnie w dużej mierze dzięki filmowi, który o niej przypomniał), i sama przyznała, że nie ma gracji. To nie jest tak, że jak pojedziesz do "Carmen" to sędziowie cię kochają, a jak wybierzesz inny repertuar to sędziowie cię nie lubią. Albo umiesz interpretować muzykę, poza skokami masz w programie trudne elementy łączące, kroczki, piruety, albo nie. W tym sporcie rzadko się zdarza by zdobyć olimpijskie złoto będąc zawodniczką dobrą tylko technicznie.Harding uprawiała "skoki figurowe", a Nancy łyżwiarstwo. W tamtych czasach był inny system oceniania, "łatka" miała spore znaczenie, ale Tonya naprawdę miała braki tu i tam.

Friva

Dodam jeszcze, że Oksana Baiul wygrywając igrzyska w 1994 roku miała zaledwie 16 lat, a dojrzałość artystyczną na takim poziomie, że Harding nie mogła się z nią równać. Zresztą Baiul była podobnie jak Tonya taką "brzydką dziewczynką w brzydkiej różowej sukience" (polecam obejrzeć jej program dowolny by się przekonać) co nie przeszkodziło jej w wygranej. Tyle, że jej "Jezioro Łabędzie" (program skrócony z tych samych igrzysk) to, bez zbytniej przesady, jeden z najbardziej legendarnych programów w historii tej dyscypliny. Inna sprawa, że można się kłócić czy to ona czy Nancy bardziej wtedy na wygraną zasłużyła.

ocenił(a) film na 8
satie

Naprawdę, cieszę się, że tu zajrzałem, miło jest trafić na tak interesującą dyskusję. Uważam, że łyżwiarstwo figurowe jest przepiękną dyscypliną, ale ciężko mi wysiedzieć dłużej niż 5 min oglądając jakiś występ, bo po prostu po chwili mi się nudzi (Z tego samego powodu nie oglądam żadnego sportu – za to lubię uprawiać sporty, jeśli tylko mam okazję).

Jeśli chodzi o film to głównie pozostawił po sobie ‘świdrującą’ chęć poznania prawdziwej historii, która zrobiła na mnie wrażenie, (klik, i kaska82 z entuzjazmem streściła właściwie większość z tego co chciałem wiedzieć - dziękuję za wkład).

Jest to historia o trudach życia, pokonywaniu przeszkód, nie chcę sztampowo powtarzać tego co już wielokrotnie zostało napisane. Napiszę tylko, że dotknął mnie ten atak na Nancy Kerrigan, taki niesprawiedliwy, podły. Dziwi mnie, że sprawcy, którym udowodniono winę w gruncie rzeczy otrzymali łagodniejszą karę od Toni, której winy nikt nie udowodnił. Abstrahując od faktów, jeśli Tonya faktycznie brała udział w tym spisku to zasłużyła sobie na tę banicję, jeśli jednak jest niewinna tej napaści tak jak ukazuje film to w rzeczy samej stała się niesłuszną ofiarą niesprawiedliwego i zepsutego systemu, smutna historia. Zwykle smutne historie nie robią na mnie takiego wrażenia, bo na ogół są wymyślone i szybko przestaję o nich myśleć.


Na koniec dodam, że Tonya kojarzy mi się z Dodą. Od razu piszę, że nie jestem ekspertem od Dody bo nie jestem jej fanem ani jakoś szczególnie za nią nie przepadam ale czuję do niej szacunek za to, że jest ambitna, utalentowana i zaciekle walczy o swoją pozycję.

Gonzo100100

Nancy też nie była taką księżniczką na jaką kreowały ją media. Ma na koncie kilka głupich wypowiedzi np. pod adresem złotej medalistki Baiul, że niby rozpoczęcie dekoracji medalowej się przedłuża, bo wszyscy czekają, aż Oksana Baiul poprawi sobie, rozmazany od płaczu makijaż, a prawda była taka, że wszystko się dłużyło, bo organizatorzy szukali ukraińskiego hymnu i kiepsko im to szło. Tonya do dziś przypomina tę sytuację i mówi w wywiadach: "Zamknij się, nikt nie chce słuchać twoich narzekań" (zresztą w filmie jest wypowiedziana podobna kwestia o tym jak Nancy wyglądała stojąc na podium). O samej Oksanie Baiul także nakręcono film (dziewczyna była sierotą, traktowała trenerkę jak matkę, jej własna zmarła na raka). Ostatnio podobno brat Nancy został oskarżony o przyczynienie się do śmierci ich ojca, że niby po kłótnii z nim tatuś zmarł na zawał, chyba już go oczyszczono z zarzutów. Była jeszcze jedna akcja jak to Nancy bierze udział w paradzie po igrzyskach, takie tam show w towarzystwie myszki Mickey i uchwycono jak mówi, że to wszystko (w sensie impreza na jej cześć, jest żałosne.Tonya mówiła także, że nawet po jej śmierci ludzie będą na niej zarabiać, bo nazywa się Harding. Mąż Tonyi mówi, że jest wieśniarą, ale to jego wieśniara. Widziałam też filmik jak to Tonya miała "gościnne występy", jakieś spotkania na których można było sobie cyknąć z nią fotkę, a ona w zamian powiedziała parę frazesów do dzieci w stylu "jesteście naszą przyszłością, możecie osiągnąć wiele". Ostatnio także przerwała wywiad w telewizji gdy tylko się zorientowała, że dziennikarz jest natarczywy i nie podziela jej wersji wydarzeń. Dziękuję za uwagę, to już chyba mój ostatni post w temacie ; )

ocenił(a) film na 7
kaska82

wow... i to jest poziom wypowiiedzi i komentarze, ktore myslalem ze juz na filmwebie nie istnia... szacun

satie

Mam pytanie. Ktoś interesował się bardziej tą całą historią napaści? Jak to ma się do filmu? Ja pamiętam tę historię z czasów Igrzysk na świeżo i jak ludzie jechali po Harding (ale nie wgłębiałem się w to zbytnio), że zaplanowała, że podła, niesportowe zachowanie itd...ale po tym filmie to szczerze mówiąc szkoda mi się zrobiło dziewczyny...a przynajmniej bohaterki filmu.

satie

Chyba zbytnio zaangażowałeś się w oglądany film. Amerykański przemysł filmowy zawsze starał się wybielać różnego rodzaju ,,czarne charaktery". Że to niby nie ich wina, że środowisko, a włąściwie to my wszyscy jesteśmy winni, iż są jacy są i robią to co robią. Fakty są niestety inne. Po latach sama Tonya przyznała się, iż wiedziała o planowanej napaści na swoją rywalkę. To chyba wystarczy i zamyka dalszą dyskusję? Ponieważ o czym my tu mówimy. Jak wyglądają suchę fakty? Dwie młode łyżwiarki toczą między sobą zaciętą rywalizacje. Jedna z nich nie wytrzymując ciśnienia i nakłania (albo porzynajmniej wie o tym i zgadza się na to) ludzi ze swojego otoczenia do napaści na rywalkę. Nie owijając w bawełnę facet wali Kerrigan metalowym prętem w kolano. Co było dalej? Młoda łyżwiarka szybko pokonuje straszliwą kontuzję, jedzie na igrzyska i zobywa medal. I to o niej powinno się nakręcić film. To ona była prawdziwą bohaterką. I nie zapominajmy o najważniejszym. Jej rywalka Tonya Harding dopuściła się najbardziej haniebnego czynu dla sportowca, czyli fizycznego ataku na innego sportowca w celu weliminowania go z rywalizacji. Dla takich osobników nie ma miejsca w sporcie. I mało mnie intersuje fakt, że miała trudne dzieciństwo i generalnie przesrane życie. Wiele osób przeżyło w życiu duże gorsze piekło od niej.

A tak na marginseie. Ogladałem wywiad z Harding, w którym ta po latach nie potrafila ukryć swojej chorej satysfakcji z faktu, iż Kerrigan nie udało się zdobyć złotego medalu na igrzyskach w Lillehammer.

Podsumowując: Nie róbmy z kata ofiary. To postać Nancy jest warta zapamiętania, o tej drugiej historia powinna zapomnieć. Nie zasługuję na pamięć.


ocenił(a) film na 10
Rudolfo

"I Tonya" to nie jest całowanie po nogach Tony'y/. Coś Ci się chyba pomyliło. Ten film jest o tej całej aferze, a na świecznik została wzięta Tonya, bo była największą zagadką - czy była zamieszana w aferę. Ba, reżyser nie raz, nie dwa pokazuje tutaj, że nie wielbi Tonye i jest całkowicie obiektywny w tej sytuacji. Nie robi z niej przysłowiowej "bohaterki", tak jak ty starasz się zrobić z Kerrigan, która, jak piszą wyżej ludzie, sama potrafiła srać do własnego gniazda.

satie

podziwiam tą kobietę że mimo wszystko dążyła po trupach do celu za wszelką cenę mimo rzeciwności losu

ocenił(a) film na 10
satie

Bardzo trafne spostrzeżenia

satie

Cóż, użalanie się nad Tonyą nie zmienia faktu, że wraz z rodziną planowała zabójstwo swojej rywalki.

A że skończyło się na uszkodzeniu kolana? Jak dla mnie to niewielka okoliczność łagodząca. Są różne typy psychopatów. Tacy, jak Karol Kot i tacy jak Tonya i jej były mąż. Tyle, ze pospolitemu człowiekowi trudno jest przebic sie przez wizerunek ładnej, drobnej blondynki w kusej spódniczce, która co róż to popłakuje i zobaczyć jaką ma osobowość.

satie

Pragnę przypomnieć, że zachwycacie się skazaną za zaplanowanie napaści na inną osobę. Jej ofiara w wyniku traumy po tej napaści zrezygnowała z łyżwiarstwa. Tak więc proponuję abyście z łaski swojej palnęli się w te swoje puste łby i przemyśleli swoje postępowanie bo to jest jakaś patologia, podobnie jak ten film.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones