Drodzy łebfilmowcy, czy wiecie moze jaki tytul nosi piosenka ktora zakonczyla dokument, wlasciwie jest to przedostatnia piosenka...
koniecznie, musisz nadrobić joy division, skoro obejrzałaś film dokumentalny o nich, a nie znasz ich twórczości i to sztandarowej
zgadzam sie, dla mnie najpierw dotkniecie tego przygniatajacego klimatu zespolu, a pozniej dopiero dokument, w ktorym muzyka jest bardzo okrojona i raczej sporadyczna, co dla laikow w JD nic nie wyjasni, a jedynie dla znajacych da jako takie pojecie i odnosnik do muzyki, ktora znaja. moze to minus, ze w sumie zadnej muzyki niemal w calosci nie ma, ale to dokument o..., a nie odsluchanie dyskografii. no i dlatego film raczej dla ludzi znajacych, bo ci wchodzacy w klimat moga miec zwyczajnie zupelnie inne oczekiwania i odczucia kiedy uslysza falszujacego iana i punkowa zadziornosc...