PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=4447}

Kapitan Corelli

Captain Corelli's Mandolin
6,7 18 906
ocen
6,7 10 1 18906
Kapitan Corelli
powrót do forum filmu Kapitan Corelli

W przeciągu raptem tygodnia to drugi film ,podczas którego
miałem, skromnie mówiąc ,ataki duszności. I o ile pokazanie
zakątków wyjątkowej wyspy oraz okrucieństwo samej wojny, a
także bezwzględność Niemców wobec swoich ''italiańskich''
piesków było sprawnie ukazane o tyle sam romans naszej
greczynki z włoskim mandolinistą był trochę mdły ,a przede
wszystkim mało romantyczny.
Było też jak dla mnie mało w nim samego dramatyzmu.
Dobrze były ukazane same przemiany naszych głównych
bohaterów, ale to nadal jak dla mnie przynajmniej mało ,aby ta
historia mną wstrząsnęła i mnie zauroczyła. I wcale tu nie chodzi
o to ,że po taki gatunek sięgam rzadko ,a więc i mogę nie mieć
rozeznania. Po prostu to do mnie nie przemówiło.
Sama gra aktorów jest różna. Penelope jako Pelagia gra dużo
ciekawiej i jest bardziej autentyczna w tym co robi na planie,
aniżeli Nicolas czyli nasz kapitan. Jest dosyć dużo momentów
gdzie aktor ten mnie drażni. Zapewne tak miała wyglądać jego
gra, a więc postać w którą się wciela jest .... ale i tak zalatuje mi
mimiką z słabych ''hollywoodzkich'' filmików.
Sama ścieżka dźwiękowa nie jest zła. Nie podobają mi się za to
typowe miejscowe greckie brzmienia. I nie mam żadnych
uprzedzeń. Jednym słowem historia jak dla mnie .... męcząca.
Już sobie wyobrażam jak w moją stronę polecą ciosy, ale ja
zdania nie mam zamiaru zmieniać. Subiektywnie to ...
subiektywnie. Tylko średniaczek. 5.10.
pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
djrav77

UWAGA SPOILER.
Żadne ciosy nie polecą. Przynajmniej z mojej strony, bowiem Twoja subiektywna ocena, jest dokładnie moją! Lepiej bym tego nie wyraziła.
Film mdły, naciągany. Ma się wrażenie, że fabuła toczy się na siłę. O ile Penelopa jest tu jeszcze jako taka, o tyle Cage (Matko Święta!). Wątek miłosny ( ja nie wiem czy on miał jakiś sens.. bowiem po 2 nocach w domu doktora, Cage "przybiega" na swym mechanicznym koniu i oznajmia naszemu czerwonemu kapturkowi (ps. co Pelagia tam zbierała, grzyby, jagody? ziemię gładziła?), że ją kocha. Jak to w prawdziwym życiu dzieje się zawsze. Drugą kwestią są realia historyczne. Jeśli przedstawienie włoskiej armii ma jakiekolwiek autentyczne podstawy, no to ja się mocno dziwię.. Niemcom.
Muzyka ok, zdjęcia też niezłe, taniec Pelagii bezcenny. To jednak zbyt mało.

ocenił(a) film na 5
Velouria

"Żyj tak, żebyś po latach mógł powiedzieć - przynajmniej się nie nudziłem" Forrest Gump .... sorry ,że zmieniłem temat. Nie mogłem się powstrzymać, ale chciałem właśnie ''nabąknąć'' o czymś przy czym nudzić się nie można :)
pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
djrav77

Sorki nie mogę się zgodzić z Twoją oceną romansu Kapitana z Pelagią, gdyż nie bierzesz w ogóle pod uwagę społecznych uwarunkowań ówczesnej Grecji. Współcześni Grecy są społeczeństwem bardzo purytańskim, hołdującym archaicznym zasadom w których kobieta jet istotą "podlejszą" od mężczyzny. W czasach gdy nie było "Sexu w Wielkim mieście" a książki często gęsto czytało się przy lampie naftowej było jeszcze gorzej.

Sam napisałeś, że był to raczej film historyczny mający na celu przekazać wiernie pewne mało znane wydarzenia z okresu wojny i oddać okrucieństwo wojenne, nie ma więc co bić piany że chcąc oddać realizm epoki scenarzysta nie skręcił sceny jak Kapitan Corelli bierze Pelagię a to na piecu do pieczenia chleba, a to na mandolinie, albo na worku świeżo wyłowionych ostryg. Film by ci się na pewno oglądało ciekawiej, wystawiłbyś wyższą ocenę ale niestety wyszedł by z tego gniot.

Mi osobiście film się bardzo podoba bo trzyma klimat. Kto był kiedyś w takiej wiosce Greckiej choćby na wakacjach musi się z tym zgodzić, że atmosfera została oddana bardzo dobrze a to że reżyser mając na planie Penelope Cruz i Nicolasa oparł się pokusie by film "popieprzyć" tylko o nim dobrze świadczy. Film był dedykowany okrutnie zamordowanym włoskim żołnierzom i ich bohaterstwu. Robienie z tego gorącego romansidła nie przystawało i tu scenarzysta i reżyser dobrze się spisali.

ocenił(a) film na 5
vicovaro25

Absolutnie nie liczyłem na niepotrzebne i obsceniczne chwyty poniżej pasa w postaci tych mizdrzeń się na wspomnianych chociażby przez Ciebie workach pełnych ostryg. To nie ten gatunek jak wiemy. Ja rozumiem ,że w czasach tak surowych ciężko jest uwydatnić i pokazać światu historię nie tyle romantyczną co dramatyczną ,ludzi którzy mimo samych przeszkód widzą siebie i tylko siebie przede wszystkim. Ślepą i dramatyczną miłość. Dziś o takie rzeczy chyba o wiele łatwiej. Dziś , mam na myśli czasy dzisiejsze. Ale jak piszę powyżej czegoś mi tu jednak brakowało. Iskry ich uczucia mimo okrutnemu realizmowi jaki panował w tych chorych czasach. Cage, przede wszystkim on ,a bardziej Corelli nie przekonał mnie swoją osobą. I albo twórcy chcieli aby ta postać tak właśnie była odegrana, albo po prostu Cage czuł się jak na planie ''Polowanie na czarownice'' lub ''Ghost Rider''. Lecz jak wiadomo każdy ma prawo do swoich osądów tego co widzi.

ocenił(a) film na 9
djrav77

Po prawdzie to mylisz się w kwestii że w czasach surowych i ciężkich ciężko jest pokazać światu historię nie tyle romantyczną co dramatyczną. "Córka botanika", czy "Far North" tytuły pierwsze lepsze które przyszły mi do głowy pokazują historię romantyczną co dramatyczną w czasach surowych i ciężkich - filmów takich jest tysiące.

Natomiast "Kapitan Corelli" pokazuje historię romantyczną co dramatyczną "na dokładkę" . Ma ona wzbudzić sympatię widza do głównego bohatera a jednocześnie podkreślić okrucieństwo wojny, unaocznić szerszej widowni, że II Wojna Światowa to nie tylko obozy koncentracyjne, front wschodni, Bitwa o Anglię czy Pearl Harbor. W innych rejonach świata ludzie też byli nią dotknięci, też przeżywali dramaty wojenne i też ginęli bohaterską śmiercią. Nie w milionach ale w tysiącach ale to nie znaczy że było to poświęcenie o którym nie należy pamiętać. Albo że ich życie było warte mniej. To właśnie pokazuje ten film moim zdaniem.

Uważam że aktorzy stanęli na wysokości zadania. Uważam, że jeśli kogoś przerosła ta rola to raczej Christiana Bale nie Nicolasa. Dla mnie on był trochę mało wiarygodny - choćby przez to że miał wydepilowaną klatę ;). A tak na serio to mógłby przynajmniej obejrzeć "Greka Zorbę" nim zaczął na planie udawać Greka ;)

ocenił(a) film na 5
vicovaro25

Hehe dobre z tą klatą. O Bale nawet nigdzie nie wspominam i to nie dlatego ,że grał rolę drugoplanową. To ,że drugoplanową to w tym przypadku nie znaczy ,że jakąś tylko poboczną i mało istotną. Więc mimo określonej roli w scenariuszu jego nie tyle postać co gra akurat mnie nie ruszyła. Kwestia Bale.
Co do filmów ,które ukazują dramatyczną miłość podczas różnych wojen jakie pustoszyły nasz Świat to pewnie tak jak twierdzisz, jest ich najwięcej w gatunku. Dlaczego? Ano pewnie i dlatego ,że te miłości były zakazane, niebezpieczne co za tym idzie w wielu przypadkach dosyć autentycznie odegrane. Niestety nie mam ,aż takiego rozeznania bo rzadko sięgam po takie kino. Próbuję nadrobić zaległości ,ale jak wiem ,trochę to potrwa. Są zapewne te wspaniałe filmy i te mniej rzucające widza na kolana. Często się zdarza, że bardziej przekona mnie jakaś historia o podobnej tematyce lecz w filmie nie mającym tak na prawdę nic wspólnego z melodramatem czy kom. romantyczną. Historia poboczna. Nie wiem ,ale jakoś do naszej Greczynki i naszego Włocha się nie przekonałem. Może też trzeba mieć i dzień na to? Kiedyś postaram się oglądnąć jeszcze raz ''Corelliego''. Może zmienię zdanie? Tobie chyba też zdarza się tak po zobaczeniu po latach czegoś ponownie zmienić zdanie, nie koniecznie na niekorzyść?
I jeszcze o tym okrucieństwie II Wojny Światowej. Tak jak piszesz wojna to nie tylko bomby, obozy i ludobójstwo. Wojna to historia każdego człowieka bezpośrednio i nie tylko zresztą z nią związanego. Wojna to codzienność , walka o istnienie, zakazana miłość i wiele innych elementów życia ,które stają się dla człowieka bardzo ograniczone. Brak wolności swobody przede wszystkim.
Tak czy inaczej pomimo, iż tylko znam ją z opowieści ,kart historii i filmów archiwalnych mam szacunek ,którzy walczyli wtedy o życie. Gdyby nie to nie byłoby mnie .... nie byłoby nas.

ocenił(a) film na 5
vicovaro25

''Tak czy inaczej pomimo, iż tylko znam ją z opowieści ,kart historii i filmów archiwalnych mam szacunek do wszystkich ,którzy walczyli wtedy o życie. Gdyby nie Oni to nie byłoby mnie .... nie byłoby nas''.
Sorry ,trochę pogubiłem wyrazy w zdaniu i wróciłem aby to wyprostować :) A i pozdrowienia dla Ciebie i naszego wspólnego znajomego Jonczyq_2.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones