Ładunek polityczny tego filmu jest ogromny, jeżeli chodzi o Kieślowskiego to chyba największy spośród jego wszystkich filmów. Ale reżyser jak to on, nie osądza nikogo czujne oko kamery przygląda się bohaterowi i jego poczynaniom chłodno i z dystansem. Choć wcale nie koniecznie obiektywnie. Kieślowski jak zwykle co najwyżej sugeruje nam pewne rzeczy. Jest to film w zamiarze(i wynika to z tytułu) pokazać zwykły dzień pracy.. akurat sekretarza komitetu wojewódzkiego. Słyszymy jego przemyślenia, jemu chodzi tylko o to żeby dobrze wykonać swoje obowiązki i wyjść z twarzą. Nie mając praktycznie na nic wpływu, próbuje to zrobić bo jest dobrym pracownikiem i chyba przez jakiś czas nawet wierzy, że coś może osiągnąć. O jak zwykle świetnej reżyserii nie ma po co już mówić, ale świetny, naprawdę świetny scenariusz warto podkreślić. I ta muzyka - niepewność idealnie dopełnia ten obraz. Nie ważne gdzie się stawia kamerę tylko ważne po co. Do tej pory nie widziałem żadnego filmu mistrza K.K, ktory by łamał tę zasadę.
9/10