Oglądając ten film odczuwałem sympatię i współczucie do towarzyszy brutalnie atakowanych przez protestujących. Wydaje się zupełnie zrozumiałe, że po wszystkim robotnicy dostali gumą i zasiedli na ławach oskarżonych. Dobra władza i źli protestujący, takie było przesłanie reżysera do widza.
No nie bardzo - przecież są przebitki, że ci wszyscy oskarżeni i ukarani za zamieszki, potem w roku 1980-81 są już na wolności i strajkują pod przewodnictwem Wałęsy, drukują ulotki na powielaczach, itp. Pamiętajmy, że film tak naprawdę pokazuje rok 80-81. Zamieszki z roku 1976 to tylko wspomnienia głównego bohatera.