W dodatku to sequel "Koi Mil Gaya" - chyba pierwszego indyjskiego science fiction.
Krishna (to jego prawdziwe imie) odziedziczyl po ojcu niezwykle moce (z kolei ojciec dostal je od kosmitow... naprawde, na moment w filmie pojawia sie postac a'la E.T. rotfl! ;)
Po smierci rodzicow wychowuje go babcia, ktora uciekla z nim daleko od cywilizacji, by nie dotarli do niego 'zli ludzie' ktorzy mogliby chciec wykorzystac jego moce do jakis niecnych celow. Tak wiec chlopak zyje z babcia za gorami, lasami a nawet rzeka (ktorej to juz nie wolno mu przekroczyc... babcia mu zabronila!).
Pewnego dnia spotyka Priya (gra ja nieziemsko piekna Priyanka Chopra) ktora przyjechala w te okolice ze znajomymi na gorski oboz przetrwania.
Oczywiscie szybko zakochuje sie w dziewczynie, ta jednak wraca w rodzinne strony (aby bylo egzotyczniej do Singapuru). Chcialby ja odwiedzic, ale znow babcia mu nie pozwala ;)
W koncu udaje mu sie dostac za granice, gdzie liczy na wielka milosc. Tylko czy dziewczyna nie chce aby wykorzystac go do wlasnych celow (a wiec, czy zowu babcia miala racje? ;)
Dobra, dawno tak dobrze sie nie bawilem. Juz sam glowny bohater, niezwykle inteligentny i wysportowany, lecz o aparycji naiwnego wiesniaka z gor dostarcza niezlego polewu. Do tego dochodza akcje z babcia, kosmici, a takze zadania naszego superbohatera (glownie ratowanie dzieci) kiedy juz znajdzie maske i zmieni sie w Krrisha.
Ale to wszystko zajebiscie zrobione. Chcialbym doczekac czasow kiedy w Polsce nakrecilo by sie rownie efektowne sceny akcji. Sporo walk (wire dancing sie klania) na wysokim poziomie (w koncu zatrudniono choreografow z Hong Kongu), niezle efekty specjalne i... piosenki tez fajne :)