Całkiem przyjemny kryminał, z małym dreszczykiem na końcu. Ale w gruncie rzeczy żadne to dzieło, które zapadłoby głęboko w pamięć. 50-letnia Audrey Hepburn jest tutaj główną postacią i gra bardzo dobrze, ale średnio jej idzie za to windowanie wszystkich pozostałym elementów filmu, które są na średnim poziomie. Wahałem się między oceną 6 a 7, jednak czegoś mi w filmie zabrakło. Uknuta intryga i sposoby szantażu głównej bohaterki były mało wyszukane i wyświechtane. Aktorstwo i muzyka nie najgorsze (co ciekawe komponował sam Morricone, co warto odnotować). Reżyseria na poziomie, jak na przeciętny scenariusz. Ale sam Terence Young, który ponad 20 lat temu miał okazję pracować z Audrey przy okazji fenomenalnego moim zdaniem "Doczekać zmroku", w tym filmie już nie był wstanie zapewnić takiego dreszczu emocji i wszystko wyszło, moim zdaniem, nieco powyżej średniej. W każdym razie za słabo, by nazwać ten film w pełni udanym. Mimo wszystko film nie nudzi, jak na 2 godziny i podążając śladem wspaniałej Audrey (to mój 25 film obejrzany z jej udziałem) można się z nim zapoznać, a jest to dzieło z całą pewnością niszowe.