thriller z wątkiem medycznym w historii kina. Jak to często bywa niedoceniony. Życiowa rola Hugh Granta-pasuje on do roli lekarza z powołaniem idealnie. Aż dziw bierze,że nie grał podobnych ról więcej. Gene Hackman,jak zwykle reprezentujący najwyższy poziom. Film jest genialnie nakręcony,napięcie rośnie z minuty na minutę,w dodatku zawiera w sobie bardzo ciekawy i wciąż aktualny moralny dylemat. No i ta pamiętna scena w szpitalu,kiedy Hackaman daje wybór Grantowi. Genialne.
Niestety kino jest ubogie w gatunku thrillera medycznego. Jest "Coma" Crichtona i właśnie "Krytyczna terapia" dwa świetne przedstawiciele tego gatunku a dalej ciężko coś ciekawego znaleźć. Chyba żeby podpiąć tutaj również świetną "Linie życia" ale to by już zmierzało w inne gatunki.
Na podstawie książek Robina Cooka powstało kilka filmów tv, żadnego nie widziałem ale chyba nie są na miarę "Comy"
Zgadzam się z wami. Ja jeszcze dodawałem do powyższej dwójki filmów zapomniany Brainstorm (1983).
Nie tyle niedoceniony, co po prostu... za stary, przykryty nowymi, bardziej nowoczesnymi i "aktualnymi" atrakcjami..., dzisiejszymi gwiazdami i gwiazdkami. Hackmanna niedługo z nami nie będzie, więc de facto nasze, młode pokolenie nie ma szans odkryć dla siebie tego aktora, skoro spora część nas odbiera filmy lat 90-ych jako anachroniczne i wczorajsze... Przykre to, ale tak ten świat funkcjonuje...
Sądząc, po tym, co piszesz, sam się do tego młodego pokolenia zaliczasz, a więc nie wszystko stracone:)
Nie takiego znów młodego... ale i ja mam już problem z obejrzeniem filmu np. z lat 80-ych. Nie to tempo, nie ta narracja, przerysowana gra, "kultowe dowcipy", które już dla nikogo kultowymi nie są itp. I tylko znakomitych aktorów szkoda.
Powiedz mi dlaczego? Jest wiele filmów z lat 70. i 80. które ogląda się do dziś, a właściwie to większość z tamtego okresu które znam. Nie rozumiem o co chodzi z tym tempem? Filmy akcji powinny mieć tempo, a thrillery czy horrory raczej napięcie. Pokaż mi za to filmy ostatniej dekady, które zapadną tak w pamięć? Ostatnie lata to 2006-2007 gdzie jeszcze sporo bardzo dobrych filmów powstało np. Duchy Goi, Apocalypto, American Gangster,Labirynt fauna, Sweeney Todd, To nie jest kraj dla starych ludzi. Potem to już spadek formy. Jeden może dwa na rok świetne się trafią, tak jak "Trzy billboardy za Ebbing Missouri" ale to było w 2018 roku i potem "Joker" a tak to jakoś nic sobie nie przypominam, poza tym same remake i spin-offy. To jest kropla w morzu w porównaniu choćby do samych lat 80. Zgodzę się że wiele filmów z lat 80. zwłaszcza większość akcyjniaków, zalatuje kiczem, ale czy napakowane komputerowymi efektami specjalnymi kolejne spin-offy o superbohaterach są lepsze? Jedynie pod względem budżetu i realizacji pewnie tak, ale fabularnie? Nie sądzę. Jestem ciekaw co miałeś na myśli pisząc " nie to tempo, nie ta narracja, przerysowana gra" i bardzo proszę żebyś rozwinął swoją myśl, jeśli możesz.