a sam film też należy raczej do tych "oglądalnych", widziałem dużo gorsze rzeczy. Jest jakaś akcja a nie tylko uciekanie i chowanie się; wątek romansowy jest słabo zaznaczony i nie przesłania fabuły filmu. Wiadomo że po tytule "Mongolian Death Worms" nie można się spodziewać wybitnego filmu ale spokojnie przyznaję...
Mierne aktorstwo, niespójna fabuła, nędzne efekty. Nudne, jak flaki z olejem.
Przerośnięte dżdżownice pilnują grobowca Dżyngis Chana. Budzi je fabryka wykonująca wiercenia. Robale zjadają wszystko, co się rusza i na drzewo nie ucieka. Polecam tym, co mają problem z zaśnięciem.
Kolejny współczesny gniot o zabójczych larwach żyjących gdzieś pod ziemią na zadupiu. W filmie
ciągle coś się dzieje, ale za mało jest samych robaczków (które swoją drogą były całkiem nieźle
zaprojektowane). Gra aktorska jak na takie filmowe dno nie była całkiem zła. Wynudziłem się
trochę, a szczerze mówiąc...
pewnie kolejny HIT w stylu:
Piraniokonda, dwugłowy rekin atakuje, megapyton VS gatoroid, czy inne gówno tego typu;)