Spokojny dramat obyczajowy z zaprzepaszczoną szansą w tle. Ken Mihara był gwiazdą filmową, którego niepowodzenia skierowały ku alkoholowi, kariera legła w gruzach. Po latach ma zagrać niewielki epizod, tytułową ostatnią scenę.
Mimo, że film w wymowie jest gorzki, znajdziemy tu sporo śmiedznych scen czy postaci. Ogląda się przyjemnie, nie jest przydługawy. Od strony technicznej może mogło być nieco lepiej (miejscami wygląda jak typowa produkcja telewizyjna), ale nie można też specjalnie narzekać. Do tego urocza Kumiko Asô, jakaś pozytywna energia od niej bije :-)