PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=100300}

List od nieznanej kobiety

Letter from an Unknown Woman
7,3 730
ocen
7,3 10 1 730
7,3 3
oceny krytyków
List od nieznanej kobiety
powrót do forum filmu List od nieznanej kobiety

Oczywiste, średnia jest nieadekwatna do jego wartości. Głupie 7,9 a powinno być minimum 8,5.

ocenił(a) film na 3
grzegorz_cholewa

[spoiler]

O, to może pomożesz mi zrozumieć historię w tym filmie? Pogubiłem się w tym wszystkim (właśnie obejrzałem film na Kulturze). Kobieta wysyła list, w którym twierdzi, że on jej nie zna, ale potem mają romans... którego on nie pamięta? Dlaczego?

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

Może ja spróbuję. ;) Też oglądałam ten film dzisiaj na TVP Kultura i z tego co wywnioskowałam, to ona wraca do czasów kiedy jako młoda dziewczyna mieszkała w tej samej kamienicy co on, i że on wtedy jej nie znał. Nie pamiętał/nie powiązał jej trzech oblicz, które owszem, poznał, ale niekoniecznie zapamiętał. Więc ona odsłania mu prawdę kawałek po kawałku. Dlaczego nie pamięta romansu? Przecież, jak mówili ludzie w operze, miał tak hulaszcze życie, że cud, że go to nie zniszczyło. Była dla niego jedną z wielu, dopiero późniejsze wydarzenia pokazały, jakie miejsce on zajął w jej życiu..

ocenił(a) film na 3
Vivasco

Dobra, pomijam już fakt, że nie zauważyłem żadnych zmian jej twarzy (bo były cały czas różne cienie rzucane na jej twarz, świetny pomysł, dzięki temu już teraz nie pamiętam jak ona w ogóle wyglądała, o nim nie wspominając), ale rozwiązanie z tym, że była jedną z wielu jest po prostu słabe. Obiecał jej, że wróci i nie wrócił... Bo była jedną z wielu, aha. wydał na nią kasę, wysłuchał i w ogóle.

Kolejne pytanie: skoro jej syn zmarł na tyfus, to czemu ona nie zmarła? Przecież byli w tym samym wagonie. Chyba że ona na koniec umiera właśnie na tyfus, tylko nie wiadomo ile wynosi różnica.

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

Nawet nie chodzi o twarz, ale o ubiór, zachowanie - wpierw zahukana dziewczyna, której nawet nie wprowadzono do towarzystwa; później usamodzielniająca się, ale wciąż nieco nieśmiała kobieta, by wreszcie zamożna, doświadczona przez życie, swiadoma siebie i swoich wyborów. Tyle twarzy mu się przewinęło przez te 10 lat.. Cóż, poza tym jakoś musieli twórcy zrobić film, gdyby pamiętał nie byłoby fabuły.
A nie była? Wykorzystał ją i tyle, nawet nie zapamiętał. Dopiero potem sobie uświadomił, ze była kimś kto się wybijał,a le ta refleksja przyszła za późno.
Zaraziła się 'gorączką', a jednym z objawów tyfusu jest właśnie podwyższona temperatura. Więc ja zrozumiałam, że też właśnie na tą chorobę zmarla.

Vivasco

Nie zasługuje na 8,5. Dla mnie fabularnie jest to zbyt wątła story. Postaci są nieciekawe i zostały dziwnie ukształtowane przez scenarzystów. Ona ma w sobie coś z idiotki, a on, stary grzesznik na końcu płacze. To mogła być wspaniała opowieść, gdyby opowiadała o platonicznym uczuciu nastolatki skierowanym ku dojrzałemu mężczyźnie. Wielka szkoda, że fabuła nie zasadza się na tym wątku. Jest nieźle na początku, później panna dojrzewa i wciąż zachowuje się niczym smarkula. Ciężko w to uwierzyć. Na szczęście w końcu spotykają się. Z czasem okazuje się, że on jej w ogóle nie pamięta. Adonis jeden. Jak można nie pamiętać swojej kobiety? Na nic tłumaczenie, że miał ich wiele.

Właściwie film ratuje nieco motyw nastolatki zadurzonej w dorosłym mężczyźnie (szkoda, że taki krótki), strona formalna (zdjęcia, muzyka) oraz końcowe retrospekcje, gdy on wreszcie przypomina ją sobie (piękna scena z duchem). Zdjęcia są bardzo dobre, ładny moment, gdy ona otwiera mu szklane drzwi, które ich rozdzielają, każde z nich pozostaje po drugiej stronie.

ocenił(a) film na 4
La_Pier

Film jest próbą adaptacji znakomitego opowiadania Stefana Zweiga, niestety całkowicie poronioną. Dla mnie to najgorszy scenariusz adoptowany w historii kina. Zweig w swoich opowiadaniach potrafił wiarygodnie umotywować psychologicznie postępowanie kobiet, nie inaczej było w „Liście…”. Ophuls znakomitą konstrukcję jego dzieła dosłownie zmasakrował i nie dziwię się wcale, że koledzy wzruszają ramionami po seansie. No cóż, gorset jaki założył sobie Hollywood czasem mu służył, a czasem nie. Dodam na koniec, że lektura „Listu…” Zweiga zajmuje mniej więcej tyle czasu, co seans filmu Ophulsa więc jeżeli wpadnie wam w ręce zbiór opowiadań, zachęcam do lektury – krótka piłka, wrażenie murowane.

ocenił(a) film na 7
grzegorz_cholewa

Melodramat z prawdziwego zdarzenia w którym znajdziemy sporo wartościowych dialogów i monologów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones