PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=702950}

Lobster

The Lobster
6,8 102 730
ocen
6,8 10 1 102730
7,6 48
ocen krytyków
Lobster
powrót do forum filmu Lobster

Na początku powiem, ze dałem temu filmowi 6. Głównie dlatego, że mnie zaskakiwał i śmieszył.

W pierwszej części filmu poznajemy rzeczywistość w której życie bez związku jest zabronione. Jak rozumiem panującemu systemowi przyświeca cel, ze związki to podstawa zdrowe społeczeństwa, prokreacji, produktywności itd. Tyle, że te związki są wypaczone bez uczuć, seks jest uprzedmiotowiany, a relacje międzyludzkie mechaniczne. O seksie nie wspominając, który jest rozdawany jak firmowe długopisy (z połykiem), nie można tylko się masturbować bo to zaprzeczenie związku.

Gdy zobaczyłem jak niezdarnie goście hotelu próbują znaleźć parę, to pomyślałem o nich jako o naprawdę w nieobytych w tej materii. Koleś napieprzający w powierzchnie płaskie, aby zaimponować dziewczynie mającej notoryczne krwotoki z nosa. Uznałem, że jest jak Seba z wiejskiej dyski, co "driftuje na ręcznym swym golfem", bo wie, że Baśkę ze spożywczaka to jara. Myślałem, że to jego niezdarna próba podrywu.

Okazuje się jednak, że oni wierzą w ten system doboru, choćby jednej najgłupszej cechy. Bo przecież gdyby nie to, powinni się dogadać, dobrać w pary i stamtąd spieprzyć, ale oni szukają swej pary według zasad.

Druga część ukazuje rewolucjonistów w lesie, którzy nie są tak rewolucyjni. Bo możesz być u nich samotny, ale nie możesz być w związku bo ci poharatają usta albo przyrodzenie, zależy czym będziesz poznawał drugą połówkę. Z jednej dyktatury w drugą. I tutaj ludzie zatem wyzbyci są uczuć. Seks jest traktowany przedmiotowo.

No i mamy dwójkę bohaterów. I tutaj miałem największy zgrzyt filmu. A właściwie brak zgrzytu, bo oni są tacy sami jak wszyscy pozostali. Uczucia są przyćmione, seks jest mniej intymny niż łapanie królików, a najważniejsze jest to, że oboje są krótkowzroczni. Jasne był jakiś ich pociąg do siebie, nawet intymne zachowania, ale i tak wszystko sprowadziło się do jednej cechy. Aby oboje byli ślepi.

Nie chodzi mi o to aby film był jak Equilibrium, gdzie mamy jasną i ciemną stronę. Ale nie wiem gdzie w tym filmie mam szukać systemu wartości, jakim mam oceniać poczynania bohaterów. Oni wszyscy są tak samo posrani. Mają jedynie przebłyski normalności.

Jakby ktoś mi powiedział, gdzie są wartości przekazywane przez ten film to chętnie przeczytam. Bo naprawdę dobrze mi się go oglądało, za pomysł, realizację, aktorów.

użytkownik usunięty
pris

Chciałem się podłączyć, ale za bystre umysły z was, nie będę się ośmieszać!

ocenił(a) film na 9
pris

Nie każdy jest Bergmanem i nie każdy jest Haneke i choć ja też wolę prostotę to jakoś teatralność u Lanthimosa mnie nie razi.

ontek

Dziękuję za przypomnienie jak wiele filmów o "systemie" już powstało w ostatnim czasie:) zrozumiałam dlaczego tak bardzo frapuje mnie i innych ten film i dlaczego jest tyle interpretacji (naprawdę bardzo ciekawych), żyjemy obecnie w świecie nieskończonej ilości wyborów. Jeżeli nawet jakieś COŚ tym naszym światem kieruje to pozwala na pozorne podejmowanie decyzji. Tak naprawdę to MY decydujemy jak będziemy żyć, chcesz być homo - to bądź! chcesz przesiedzieć całe życie w pokoju przed kompem?? to siedź, marzysz o rodzinie to znajdź kogoś i tak żyj. Tak wygląda teraz nasz europejski i cywilizowany system wartości, patrząc na świat wykreowany w filmie stwierdzam, że "wolność wyboru" dla człowieka to jedna z najwyższych wartości jaką posiada - oczywiście bez ocierania się o anarchię:) Nie znam osobiście innego życia niż te tu i teraz, ale przecież w niedalekiej przeszłości takie systemy i stworzone zasady oraz podziały istniały. Mój dziadek opowiadał historie z obozu koncentracyjnego, przy których fabuła filmu wypada bardzo blado i myślę że gdyby obejrzał ten film to na pewno nie miałby problemu z interpretacją, bo w jego przypadku życie przerosło film. Takie filmy powodują że czuje niepokój i potrzebę konfrontacji tego świata z moją rzeczywistością. Jest to o wiele bardziej straszne niż wszystkie horrory i wampiry razem wzięte, bo bardzo rzeczywiste, w końcu "człowiek człowiekowi gotuje ten los" oczywiście dla dobra jego samego i społeczeństwa

ocenił(a) film na 7
ontek

Bardzo dobrze ujęte. Po seansie mam bardzo podobne odczucia - mało to bowiem sytuacji spotyka nas na co dzień, które wydają nam się totalnie wbrew zdrowemu rozsądkowi, ale "tak wypada"?

ontek

Ja tez tak go odebrałam. Śmiesznie, bo przez połowę filmu myślałam, jakie to głupie, że przecież nie da się tak wynaturzyć człowieka. Ludzie normalnie udawaliby, że łączą się w pary, żeby uniknąć represji. A potem zaczęłam myśleć o naszym świecie i jak głupio musielibyśmy wyglądać dla kogoś z innej epoki z naszymi konwenansami i przekonaniami. Samotni kojarzyli mi się z dzisiejszym nowoczesnym społeczeństwem, które dąży do jak największego wyzwolenia. Jak największej wolności. I w tym dążeniu stawia coraz więcej zakazów i nakazów.
Jak spojrzeć z boku na nas, to jesteśmy równie sztuczni co oni wszyscy. Film jest oczywiście przerysowany, ale z drugiej strony może nasze zachowania również, tylko tego nie zauważamy.
Tak na marginesie mi się film nie podobał. Przez cały seans czułam tylko niesmak.
I zawsze zastanawiam się, czy takie filmy nie powstają czasem bez jakiegoś głębszego pomysły, a to oglądający wydłubują z nich interpretację i "głębię".

ocenił(a) film na 8
altus1992

A to w filmie ma być ordynarny podział na idealnie dobrych, idealnie złych? Jasno powiedziane, co jest wartością, co złem? Bez miejsca na interpretację? Dla mnie to zaleta tego filmu, nie wada.

altus1992

dla mnie, dobra końcówka uratowała ten film, była świetnym dopełnieniem całości. Bałam się, że skończy się inaczej i zabraknie mu siły wyrazu, którą dają ostatnie sceny.

ocenił(a) film na 7
altus1992

Ja to odebrałem tak - film nie przekazuje wartości poprzez pozytywnych bohaterów, tylko pokazując złe wartości sprawia że myślimy właśnie o tych dobrych wartościach.

ocenił(a) film na 7
doliwaq

Dokładnie!

ocenił(a) film na 10
altus1992

Mnogość interpretacji świadczy moim zdaniem o tym, że nie ma w zasadzie interpretacji. Jest tylko pewna wizja którą zgłębić mamy nie tylko rozumem, lecz także odczuciami. To świat z pewnych względów nam bliski, z pewnych obcy, skrzywiona jest nie tylko wizja świata, lecz także wizja psychologii bohaterów. Ich zachowania w wielu sytuacjach są z naszego punktu absurdalne (konieczność znalezienia cechy wspólnej, w wielu przypadkach zgoda na zamianę w zwierzę zamiast wybranie jako alternatywy sztucznego związku). A to co się dzieje w lesie często jest jeszcze bardziej nielogiczne i niespójne.

altus1992

I o tym jest ten film: sam oceniasz, wg wlasnych kryteriow, Ty jestes sedzia. Tak jak Terence Mckenna powiedzial: culture is not your friend, o tym jest ten film (jak dla mnie).

altus1992

Ja w tym filmie widziałam wiele przykładów współczesnych związków i problemów z jakimi się borykają "zakochani". Np.
- Oszukiwanie dziewczyny krwawiącej z nosa - udawanie kogoś, kim się nie jest, tylko po to, żeby się do niej zbliżyć,
- Wiązanie się w nie do końca satysfakcjonujące związki, spowodowane strachem przed samotnością,
- Wtrącanie się osób trzecich w związek - tak zrobił główny bohater, kiedy nie mógł ścierpieć, że koledze się powiodło z krwawiącą z nosa dziewczyną (zazdrość?),
- Wizyty u rodziców - ilu ludzi udaje przed rodzicami, że wszystko jest ok, że doskonale radzą sobie w życiu, są ludźmi sukcesu?
- Zabicie brata przez nieczułą kobietę - dla mnie to był symbol kobiety dominującej, która chce mieć mężczyznę tylko dla siebie, odcinając go od rodziny, znajomych, jednak trzymając na dystans do siebie.
- Scena, kiedy facetowi kazali wybierać między śmiercią swoją, a żony - to było dla mnie super pokazane, ze w sytuacji zagrożenia życia, ludzie są egoistyczni i walczą o własne przetrwanie nawet kosztem bliskich. W takich sytuacjach widzimy jak bardzo komuś na nas zależy.
- Tajne kody zakochanych - chyba w każdym związku funkcjonuje coś takiego, jak wspólne słowa,hasła, gesty, które rozumieją tylko "wtajemniczeni" ;)

Zakończenie jest dla mnie zagadką. Czy główny bohater zrobił to bo tak bardzo ją kochał i chciał widzieć świat "jej oczami", upodobnić się do niej i odczuwać jej cierpienie na własnej skórze, czy być może potraktował dosłownie to, ze powinno ich coś łączyć. Czy może był "zaślepiony miłością"?

Zauważcie, że w filmie oni mówią bez emocji, tak jakby miłość nie była czymś płynącym z wewnątrz, oni są taki sztywni, jakby zaprogramowani, nie wiedzą po co to robią, robią, bo tak nakazuje im kultura, system . Łączenie się w pary jest z góry nakazane, w hotelu gdzie mają wiele możliwości im to nie wychodzi. Dopiero na wolności główny bohater zakochuje się. Być może to odniesienie do tego, że człowiek, który ma duży wybór, duże luksusy, dużo możliwości nie wybiera nic i jest nieszczęśliwy. Dopiero jego serce na wolności zaczyna sobie przypominać do czego służy, kiedy traci te luksusy i musi liczyć tylko na siebie.

Myślę, że ten film jest nakręcony tak, aby każdy mógł znaleźć chociaż trochę siebie w którymś z bohaterów i żeby każdy coś z niego wyniósł tylko dla siebie.

ocenił(a) film na 8
mam_fajny_login

Obejrzałem dosłownie przed chwilą "Homara". Jak dla mnie główny bohater zachował się niczym 'krótkowzroczna-ślepa' ("mogłaś oślepić jego") ,czyli nie odważył się uszkodzić sobie wzroku...niby po co ? I tak była ślepa i sama raczej by się nie zorientowała.Mógł jej powiedzieć wszystko co chciał-,że to zrobił,-mógł zachować się jak 'kulejący', mógł udawać ile tylko zechce. W decydującym momencie to go przerosło. Reżyser nie pozostawiał przez cały film złudzeń=zrównywał człowieka ze zwierzęciem, nie żeby uwidocznić różnice, ale żeby uwydatnić ich brak. Jednak zatrzymanie akcji na końcu filmu miało pozostawić nas w niepewności-czy wszyscy już jesteśmy zwierzętami? czy może główny bohater zachowa w sobie pierwiastek człowieczeństwa i zachowa się właściwie? Można mieć nadzieję, która przecież umiera ostatnia.

Zresztą zwróćcie uwagę na tytuł-jego symbolikę. Jak dla mnie ma oznaczać 'drogę do pełni szczęścia'.
Piosenka Kylie Minogue & Nick Cave - Where the wild roses grow , także wydaje się być nieprzypadkowa. Niby utwór o miłości ,a jednak na końcu on ją zabija...i znowu zwierzęce,brutalne zachowanie jakich pełno w filmie.

Nie rozkminiłem jeszcze początkowej sceny...kobieta zabijająca osła (jednego z pary....z zazdrości?) ?

ocenił(a) film na 9
Chiquita_Banana

Według mnie najtrafniej opisał ten film Tadeusz Sobolewski, który nazwał go "wizją świata bez miłości".

I rzeczywiście próżno jej szukać w hotelu, gdzie nawet o dopasowaniu butów nie może być mowy ("nie mamy połówek"), a miłość w lesie wzbudza wątpliwość, gdy krótkowzroczna dziewczyna pyta, dlaczego nie ukarano (oślepiono) jego zamiast jej.

I tak widzę początkową scenę. Para pasących się zwierząt - symbol naturalnej miłości, zastrzelenie: normy systemów (społeczeństwa zobrazowanego w hotelu, jak i tego z lasu), które opętane obsesją miłości, skutecznie ją uniemożliwiają.
Ta para zwierząt, to może być para już wcześniej zamienionych ludzi, którzy jednak odnaleźli się już po transformacji i w tym sensie może obrazować transformację także jako uwolnienie od jarzma norm. Jak wiele scen z filmu, można mnożyć interpretacje i każda wydaje się prawdopodobna, co jest według mnie ogromnym plusem tego filmu.

Sporo wspólnego ma ten film z "Rokiem 1984" Orwella.
David zamieszkuje w hotelu w pokoju 101, który u Orwella był salą tortur w... Ministerstwie Miłości. Właśnie tam padają (wypowiedziane przez torturowanego Winstona Smitha) słowa: "zróbcie to jej, zróbcie to Julii". Wypisz wymaluj słowa męża właścicielki hotelu oraz później słowa oślepionej kobiety.

Koniec końców Winston Smith zostaje nawrócony i kocha Wielkiego Brata.
A David? Dla mnie pomysł wykucia sobie oczu, aby znów mieć coś wspólnego z kobietą jest absurdalny jak zasady hotelu. A to, że na ten pomysł wpada, oznacza, że te zasady kupił i zinternalizował. Nie można się po prostu kochać, być razem jak osły na łące, trzeba mieć ze sobą coś trywialnie, namacalnie wspólnego, co ukonstytuowałoby ich związek jak krwotok z nosa ;)

Zakończenie filmu jest w mojej opinii fenomenalne. Jego otwarta formuła pozostawia pewną (choć piekielnie nikłą nadzieję), że David jednak tego nie zrobi. Ale jako alternatywę widzę tylko jego ucieczkę z restauracji.

Wciąż trapi mnie 45 dni...

ocenił(a) film na 8
altus1992

imo film przedstawia świat bez miłości, do której ludzie podświadomie darzą. dziwne regulacje maja sprawić, żeby to się jakoś kręciło. Zwierzęta symbolizują ludzi niegodnych,żeby żyć w systemie. trochę to przypomina ostatnie lata życia w Polsce.

ocenił(a) film na 7
kozodoj

Miło zobaczyć ciekawą, pobudzającą do myślenia dyskusję :). Lobster zrobił na mnie ogromne wrażenie, choć surowy i teatralny, ciężko było się od niego oderwać. To film, który daje pole ogromowi interpretacji i żadna nie będzie "jedyną słuszną". Bardzo podoba mi się ta, mówiąca iż bohaterowie to zwierzęta. Podążając tym tropem można dojść do banalnego wniosku płynącego z filmu, że człowiek to nic innego niż zwierzę, przekonane jedynie o własnej wyższości, byciu "koroną stworzenia", portretem boga itd. W tym filmie ludzie pozbawieni są nie tylko miłości, ale wszystkich uczuć, albo mają je ale nie potrafią ich wyrazić, stąd okazjonalne wybuchy gniewu (bójka, policzek, albo jak w pierwszej scenie wściekłość i zabicie osła). Nie potrafią ze sobą rozmawiać, nie mają empatii stąd chwytają się oczywistych, fizycznych podobieństw dobierając się w pary. To dobranie w pary nie niesie nic głębszego poza świętym spokojem, wygodnym życiem poświęconym konsumpcji (miasto to głównie supermarket i pogaduszki o planach konsumpcyjnych). Skądś to znamy? Ano znamy, choćby z reklam i seriali, pokazujących idealne życie stereotypowych pracowników korporacji. Jako przeciwieństwo tego wspaniałego tworu ludzkiego jakim jest sterylna cywilizacja (ok, mrówki były pierwsze, ale niech nam będzie) jest świat singli - ludzi zezwierzęconych mniej lub bardziej dosłownie, kryjących się w lasach, piętnujących systemowy porządek i próbujących go nawet obalić (atak na hotel), ale skrycie o nim marzących (wycieczki do miasta, udawanie związków). Tutaj uczucia są bardziej żywe, ale też bardziej destrukcyjne i w zasadzie ograniczają się do pożądania i strachu. Jedynie alfa panuje nad nimi, potrafi zaplanować zemstę/karę, podczas gdy reszta stada żyje tu i teraz (jak zwierzęta). To nawiązanie do koncepcji kultury apollińskiej i dionizyjskiej po raz kolejny pokazuje, że w świecie zawsze panuje równowaga, jeśli coś odrzucamy, na przykład tą zwierzęcą stronę, to ona pewnego dnia wybuchnie i nas zniszczy (albo przeniesie na inny poziom egzystencji). Tak jak współczesna idea tolerancji, pomału zamienia się w inną formę represji, podobnie jak w filmie. Skacząc pomiędzy skrajnościami wpadamy w przepaść - jak para bohaterów, która ma tak wyprane mózgi, że gotowa skazać się na zagładę dla źle zrozumianej idei "związku", bo para ślepców raczej ma marne szanse na przetrwanie w tym dziwnym świecie. Pomysł z oślepieniem jest zwyczajnie nielogiczny, ale z punktu widzenia bohaterów jak najbardziej uzasadniony - pokazuje jak odgórna manipulacja i brak umiejętności balansowania pomiędzy przeciwnymi biegunami na które składa się człowiek (czyli fizyczna bestia i metafizyczny anioł) prowadzi do autodestrukcji.

ocenił(a) film na 7
dzarno

Film właśnie pokazuje że człowiek nie należy do świata zwierząt, miota się w dwóch sprzecznych naturach stąd wynika jego tragedia a jednocześnie okresla jako człowieka.

ocenił(a) film na 9
altus1992

Myślę, że w przypadku tych dwojga głównych bohaterów ich ciągnie do siebie dużo więcej niż ta krótkowzroczność, co jest jednak widoczne np. w tym jak ona opisuje ich relacje w swoim pamiętniku, jak i ogólnie w różnych "objawach" faktycznej miłości. W stosunkach par widocznych np. w hotelu, które połączyły się na podstawie podobieństw głównie właśnie fizycznych, nie widać żadnych uczuć. Są wobec siebie zimni i spięci. Brak między nimi kontaktu. Różnica jest bardzo wyraźna. Ludzie w hotelu łączyli się w pary na podstawie np. tych samych defektów fizycznych, bo było ustalone odgórnie - przez prawo, że to niby oznacza, że do siebie pasują. Poczytywali więc to za sukces, kiedy znaleźli kogoś w ten sposób "podobnego", za coś prawidłowego, łączyli się, ale potem cały czas jedynie grali zadowolonych. Nie było widać faktycznych więzi. Część osób nawet już od początku w ogóle nie miała ochoty próbować w ten sposób, bo zdawali sobie sprawę z bezsensu tego. Byli rozżaleni i wściekli (jak np. ta dziewczyna z pięknymi włosami zamieniona potem w kucyka), ale nie widzieli sensu w udawaniu, że można w ten sposób dobrać sobie parę i potem tak żyć. Czekali zrezygnowani na swój koniec, czyli zamianę w zwierzę. Nie dlatego żeby uważali, że to dobre czy słuszne wyjście (gdyby tak uważali nie byliby tacy wściekli jak np. ona, co jest widoczne m.in. w scenie spoliczkowania przyjaciółki, która jest dla niej miła, ale która będzie żyć dalej, bo widocznie ma parę), ale dlatego, że po prostu takie było prawo. Inni z kolei usiłowali się jakoś uratować, więc starali się na siłę znaleźć kogoś "dopasowanego" lub po prostu udawali to "dopasowanie", jak ten facet symulujący krwotoki z nosa. Wszystko po to, by nie zostać unicestwionym.

Główny bohater udaje pozbawionego uczuć, by pasować do psychopatki. Potem udaje mu się uciec do grupy buntowników, gdzie naprawdę się zakochuje. I w przypadku pary tych głównych bohaterów prawdziwa więź jest widoczna. Myślę, że to, że oboje byli krótkowzroczni, to był po prostu fart, dzięki któremu mogli zgodnie z prawem zostać małżeństwem i żyć szczęśliwie w tym społeczeństwie rządzonym tymi specyficznymi zasadami. W społeczności buntowników "prawo" było takie, że ludziom nie wolno łączyć się w pary. Oni faktycznie zakochali się w sobie _wbrew_ temu prawu. Widać wyraźnie, że nie odbierali zasad prawa ani tego dotyczącego doboru, ani tego prawa społeczności zbuntowanej, jako takich, które uważaliby za swoje naturalne (prawidłowe, zgodne ze swoją naturą). Buntowali się przeciwko jednym i drugim, bo jedne i drugie prawa były w istocie zupełnie nienaturalne.

Kiedy dziewczyna zostaje oślepiona z punktu widzenia panującego prawa nie pasuje już do krótkowzrocznego partnera, a więcej od tego momentu oni wspólnych cech już nie mieli. Gdyby wierzyli, że wyznacznikiem ich miłości/dopasowania/ jest ta krótkowzroczność z chwilą oślepienia dziewczyny po prostu uznaliby oboje, że już do siebie nie pasują. Oni jednak nadal chcą być ze sobą. On nie oślepia się dlatego, że uważa, że w ten sposób będzie do niej pasować, a dlatego, że nie będąc ślepym i nie mając żadnego do niej podobieństwa nie będzie mógł z nią tworzyć pary. Zgodnie z prawem po prostu mu nie wolno. To jedyne wyjście, by mogli żyć razem i w ogóle jakoś żyć w tym społeczeństwie. Jeśli by tego nie zrobił to musieliby się rozstać. Byliby nieszczęśliwi z powodu nie bycia z ukochaną osobą i na dodatek zostaliby albo zabici, albo zamienieni w zwierzęta (tak czy siak unicestwieni). Bo wyraźnie było widać, że znalezienie jakiejś pasującej według prawa osoby było bardzo trudne (odbywało się w tym "hotelu", prawdopodobnie jednym z wielu tego typu ośrodków) - nie było zbyt wielu osób do wyboru i narzucano jeszcze bardzo duże ograniczenie czasowe, a później już wyrok w postaci zmiany w zwierzę.

Widać było, że jeśli kogoś złapano bez pary i bez dokumentów, że ma parę, to od razu kierowano go do "parzenia", czyli pewnie od razu do tego typu hotelu. Jeśli w tym hotelu znalazło się parę pasującą według prawa, czyli głównie pod względem fizycznym, to i tak trzeba było potem żyć w ciągłym napięciu, bo było się przez jakiś czas pod dalszą obserwacją, czy na pewno się pasuje, czy to nie jest udawane. I nawet jeśli i przez to się przebrnęło to i tak co to za życie potem. Tak więc ci dwoje, skoro już się znaleźli i w sobie zakochali, i skoro stracili tak udaną wspólną cechę, którą była krótkowzroczność, musieli stworzyć nową wspólną cechę - on po prostu musiał się oślepić, a nie to, że chciał.

Co do przesłania, to myślę, że idzie o to, że nie da się ludzi uszczęśliwić tak na siłę, nie da się wszystkich wepchnąć w jeden schemat. Człowiek jest istotą mocno skomplikowaną i jego związki emocjonalne także. Prawdą jest, że potrzeba posiadania bliskiej osoby - partnera/partnerki - jest jedną z podstawowych ludzkich potrzeb, ale nie da się tego rozwiązać w tak prosty sposób. Film ukazuje narzucenie ludziom zasady doboru, która ma im ułatwić wyeliminowanie samotności. W tym społeczeństwie ludzi samotnych niemal nie ma. Są najwyżej przez dwa tygodnie (czy coś koło tego - tyle ile trwa pobyt w ośrodku, do którego są kierowani, kiedy stają się samotni, bo np. owdowieją). Mamy więc system, którego zamysłem jest stworzenie szczęśliwego społeczeństwa, w którym nie istnieje problem bycia samotnym. Wymyślono proste zasady, kierując się którymi, ludzie mają szybko i łatwo podobierać się w pary. Jeśli stracą parę mają szansę dobrać sobie kolejnego partnera z puli innych także w tym momencie samotnych, a po krótkim czasie, jeśli nie uda im się owego partnera dobrać, zamieniani są w zwierzęta. Dzięki temu samotni ludzie w ogóle nie istnieją. Taka psychologiczna utopia.

Można to też odczytać jako pewną satyrę na pewnego typu podejście do psychologi człowieka i jego potrzeb. Takie ogromne uproszczenie człowieka, które jednak faktycznie prezentowane jest przez sporą ilość psychologów, psychiatrów czy np. filozofów jak i po prostu ogólnie ludzi (w sensie nie zajmujących się zawodowo jakąś dziedziną, z którą to by było związane). Przy czym myślę, że ten typ podejścia - takiego na siłę uproszczającego, które by można ładnie wyłożyć i opisać w książce, określić od a do z, zamknąć w ścisłe ramy - myślę, że można to odnieść do podejścia części ludzi także i do różnych innych dziedzin - nie to że wyłącznie tej jednej konkretnej potrzeby związanej z uśmierzaniem samotności. Jak i nie tylko do samego człowieka, ale i też w ogóle do świata. Do bardzo różnych kwestii. Choćby np. GMO - wiara, że do potrzeb żywieniowych ludzi i zwierząt żyjących w różnych klimatach i wszelkich zakątkach kuli ziemskiej może pasować ta sama roślina. A i też wiara, że takie modyfikacje genetyczne mają sens i że kiedyś dadzą trwały biologicznie efekt (oczywiście nie ma takiej możliwości, bo zawsze zmodyfikowany organizm będzie niestabilny biologicznie).

Wszystkie rozwiązania uznające, że potrzeby jak i naturę człowieka (jak i działanie świata, bo nie tylko samego człowieka) można tak bardzo uprościć zawsze kończą się tragicznie. Tak było też z faszyzmem i komunizmem. Komunizm u podstaw miał bardzo szlachetne intencje, jednak w końcu prowadził do tak skrajnego unicestwienia odrębności i oryginalności jednostki, wtłoczenia wszystkich w jeden schemat (jak powinni wyglądać, zachowywać się, czego chcieć, czego nie lubić, czego się wstydzić, czego pragnąć itd.), że choć z założenia miało to być dla dobra ludzi, to oczywiście zawsze kończyło się destrukcją.


Mam tu też pewne skojarzenie z "Osadą" Shyamalana

[DALEJ BĘDZIE _SPOILER_ FILMU "OSADA"]

z tego względu, że tam była poruszona kwestia tego na ile można uciec od zła, odgraniczyć zło, dokonać podziału społeczeństwa na tych dobrych/prawych i tych złych. Założyciele osady są pełni dobrych intencji. Są zmęczeni przestępczością i innymi przejawami "zła", z którymi mają kontakt każdego dnia. Chcą stworzyć oazę dla ludzi dobrych i wierzą, że jeśli będą tam sami dobrzy, będą żyć kierując się tym, by być dobrymi, uczciwymi itd., to stworzą społeczność, której zło ani przestępczość - ogólnie nic złego - nie dotknie. Jednak oczywiście tworząc tę osadę dopuszczają się manipulacji i to już jest złe, a potem dochodzą do tego dalsze kłamstwa i coraz to inne przejawy zła. Nie da się oddzielić zła od dobra. Ten tzw. półświatek, alkoholicy, narkomani, przestępcy itd. tak samo jak i ludzie chorzy są potrzebni w społeczeństwie. To jest kwestia równowagi. Kwestia natury świata i w tym natury samego człowieka. W "Osadzie" mamy starania, by wyeliminować z życia zło i lęk przed złem. W "Lobster" mamy starania, by wyeliminować z życia samotność i lęk przed nią. W obu filmach dostajemy zmanipulowane nieszczęśliwe społeczeństwo w systemie totalitarnym.

ocenił(a) film na 10
altus1992

Im dłużej czytam te wypowiedzi, tym bardziej podoba mi się ten film. A jak widać, według norm bardziej podobać mi się już nie może. Świetne dzieło, popychające od myślenia, ludzie którzy twierdzą że nie ma morału - poczytajcie co piszą inni, od morałów się przelewa, wystarczy tylko je zobaczyć. Chcesz zobaczyć w tym film o odrzuceniu homoseksualistów? Udowodnię ci to łącząc 2, może 3 posty innych ludzi. Reżyser wypowiedział zdanie - stworzył dzieło, które teraz jest i każdy może je zinterpretować. Dzieło tak piękne jak i otwarte. Dzięki wam wszystkim za to co piszecie!

ocenił(a) film na 8
altus1992

Heh nie sądziłem, że post zapoczątkowany przeze mnie będzie cieszył się taką popularnością. I choć do mojej wypowiedzi odnosiło się kilka tylko Waszych postów, to czytałem wszystkie. Przestałem odpowiadać po kilku, bo jak większość pisała, ten film jest tak otwarty, może dać tyle przemyśleń i pomysłów na odbiór, że ciężko jest skonsolidować swoją opinię w jedną całość. Bo praktycznie każde spojrzenie ma swoje racje. Nie ma na niego ulubionego "klucza" polonistów. :) I jak napisał pinkpowerdrummer w ostatniej odpowiedzi, im dalej się czyta wypowiedzi, tym bardziej się go lubi. Aż dziw bierze ile można przesłania zmieścić w jednym filmie.

ocenił(a) film na 9
altus1992

Bo też trzeba przyznać, że w bardzo fajny sposób napisałeś ten temat zachęcając wszystkich do dyskusji i opisu własnych interpretacji, nie narzucając dyskusji jakiegoś preferowanego kierunku, a wręcz właśnie na odwrót - podchodząc do tego z tą pełną otwartością na wszelkie pomysły, wszelkie punkty widzenia. I dzięki tej atmosferze wytyczonej już przez sam właśnie temat (w sensie wpis główny) powstał tu naprawdę ciekawy zbiór przemyśleń różnych osób prezentujących bardzo różne podejścia. Mi też bardzo podoba się ten temat. I też wiele z niego wyniosłam. I niezaprzeczalnie jest w tym duża Twoja zasługa.

ocenił(a) film na 6
altus1992

Dla mnie ten surrealistyczny film ma wiele przekazów i metafor.
Jest niczym Gombrowicz - rozważa na temat opresyjności społeczeństwa.
Postaci celowo zbudowane są prosto, aby przekaz był jasny - to nie charakter, czyli indywidualność każdego człowieka ma kreować film. W filmie chodzi o ukazanie społecznych schematów oraz natury człowieka.
Tak jak u Gombrowicza - człowiek nigdy nie jest sobą, nigdy nie jest autentyczny, określają go zawsze konwencje i schematy wytwarzające się między ludźmi i obejmujące wszystkie dziedziny jego życia.

1. Człowiek nie może być w świecie samotny, gdyż na samotnego człowieka czyhają same niebezpieczeństwa (sceny z hotelowych przedstawień) - "idealny" świat przyszłości, który maksymalnie dba o swojego obywatela nie pozwala więc na samotne życie ludziom. Ukazany jest "idealny" system pomocy społecznej, gdzie państwo próbuje więc ratować takiego samotnika i daje mu szansę związania się z drugim samotnikiem w przedstawianym hotelu. Pracownicy hotelu dokładają wszelkich starań, aby pomóc temu biednemu samotnikowi - tutaj wątek sprzątaczki, wspólne wakacje na jachcie, czy też przydzielanie parom dzieci.
2. System jest tak idealny, że wykorzystuje przy okazji swoich podopiecznych do walki ze zbuntowanymi samotnikami, ukrywającymi się w głębi lasu - jednostkami stwarzającymi niebezpieczeństwo. To daje mieszkańcom hotelu przy okazji możliwość przedłużenia swojego pobytu oraz nową nadzieję na znalezienie partnera.
3. Związki musi łączyć jedna wspólna, a zarazem nietypowa cecha - w ten sposób unika się budowania fałszywych, nieprawdziwych związków, co jest przestępstwem i grozi zamianą w zwierzę, którym nikt nie chce zostać. Dlatego partnerzy bardzo zwracają uwagę na cechę wspólną, gdyż tylko ona może potwierdzić autentyczność dopasowania.
4. Ludzie, którzy w wyznaczonym czasie i mimo pomocy instytucji hotelu nie znaleźli w dalszym ciągu partnera, zostają zamienieni w istotę niższego szczebla - zwierzę. Mogą jednak w ostatni dzień nacieszyć się jeszcze rzeczami, które dostępne są tylko dla istot doskonałych i najwyższych - ludzi. Mają też prawo samemu zadecydować, jakim zwierzęciem chcą zostać - z wyjątkiem osób, które karane są przez społeczeństwo i stają się niechcianym zwierzęciem. Bycie więc samotnikiem to hańba i gorsza kategoria człowieka. Dlatego na miano człowieka nie zasługuje osoba samotna, która może dalej żyć, jednak jako zwierzę ze swoimi ograniczonymi możliwościami.
5. Zbuntowani samotnicy kopią sobie groby, ponieważ chcą umrzeć godnie - jak istota najwyższa człowiek. Nie chcą być sprowadzani do kategorii niższej i zostać poddani transformacji w zwierzę. W grobie nie zostaną już odnalezieni i mogą spokojnie umrzeć jako człowiek. Bez grobu w dalszym ciągu mogą zostać schwytani i zamienieni w zwierzę = umrzeć w hańbie.
6. Zbuntowani samotnicy stwarzają pozory osób zadowolonych ze swojego samotnego bytu oraz osób, które dobrowolnie chcą być same. Kary jednak za flirtowanie i sparowanie się wewnątrz struktur zbuntowanych samotników wskazują na to, że samotnicy tak naprawdę cierpią z powodu bycia samemu i nie mogą znieść osób, które łączy prawdziwe uczucie. Zadowolenie z bycia samemu jest jedynie wmawiane sobie i innym, a wspaniałą metaforą tego wszystkiego jest przywódczyni grupy. Nieszczęśliwa, próbująca udowodnić światu, że miłość nie istnieje (misje do par hotelowych), zazdrosna i pełna nienawiści - co tłumi jednak w sobie.
7. Najbardziej ciekawym i skomplikowanym wątkiem jest moment, gdy główna bohaterka zostaje oślepiona. W rozpaczy krzyczy - dlaczego jej wyrządzono krzywdę, a nie partnerowi. Ludzki egoizm ponad wszelkie uczucia? Parter, główny bohater, także jest w rozterce i ma chwile zwątpienia, czy chce nadal swoją wybrankę, okaleczoną i odmienioną. Ostatecznie nie dowiadujemy się, czy rzeczywiście postanowił wybrać ukochaną, dopasować się do swojej "miłości" i również okaleczyć. Czy może wygrał ludzki egoizm?

ocenił(a) film na 9
altus1992

Myślę, że przynajmniej na część Twoich pytań i wątpliwości mogę podać jakieś odpowiedzi. Nie wiem, czy poprawne, bo film nie jest jednoznaczny.

Ludzie z Hotelu nie próbują „niezdarnie” znaleźć pary. Oni próbują robić to rozpaczliwie. Nie maja wcale ochoty na związek, ale Społeczeństwo im to nakazuje. Bo jak nie, to Społeczeństwo skarze ich… nie, nie na śmierć, bo by to było niehumanitarne, a przecież Społeczeństwo to emanacja dobroci :-). Skarze ich na przemienienie w zwierzę, czyli na nieodwracalne wyrzucenie poza swój nawias.

Ponieważ mają mało czasu na dobranie sobie partnera, więc starają się desperacko zainteresować sobą kogokolwiek. Kobiety na przykład ofiarują pełnię usług seksualnych (z połykiem). Wszyscy wśród obcych sobie ludzi szukają jakichkolwiek cech wspólnych, które pozwoliłyby zadzierzgnąć uczucie – jeden szuka kulawej, inny krótkowidzącej, a inna kogoś z krwotokiem z nosa. Hotel stara im się to jakoś ułatwić, organizując potańcówki i wspólne zajęcia, a z drugiej strony organizując „ćwiczenia” z pokojówką i srodze karząc za masturbację (co ma pewnie zmotywować mężczyzn do szukania kogoś, kto ich odpręży seksualnie).
To nie jest głupi system doboru w pary, tylko jedyny możliwy. Znaleźć COKOLWIEK, co będzie ich łączyło z innym człowiekiem. Tym bardziej, że wszyscy w Hotelu zostają zunifikowani – mają takie same stroje, uczestniczą w takich samych zajęciach, jedzą takie same posiłki… Szukają czegoś, co pozwoli się kimś zachwycić.

Nie, nie mogą się dogadać i dobrać w pary. Hotel poddaje ich dalszym próbom. Zamieszkają w pokoju dla par i będą pilnie obserwowani przez obsługę, czy nie oszukują. A potem test ostateczny – dwa tygodnie na jachcie. Sądzę, że jeśli obsługa wiedziała o masturbacji Sepleniącego, to ma też metody sprawdzania, czy związek się dobrze toczy i czy jest prawdziwy. W filmie mówią z resztą, że jeśli przyłapią na udawaniu, to jest kara.

No i tak, jest jeszcze możliwość ucieczki i zaszycia się w lesie z partyzantami, którzy nie mają połowicy. Tylko, że to w sumie skok z deszczu pod rynnę. U nich bowiem samotność nie jest dozwolona, a nakazana. I za złamanie zasad grożą jeszcze surowsze kary, niż za nieprawomyślność w poprzednim obozie. A w dodatku polują na nich ci z Hotelu, jest zimno, śpi się na ziemi i je się, jak się coś upoluje. Sytuacja więc zmienia się na gorsze.

Tylko tyle, że nie ma więcej alternatyw. Albo jesteś w Społeczeństwie, albo w Partyzantce. Tak, jak na początku filmu, kiedy przyjmują Kolina do Hotelu:” - Jaki rozmiar buta? 44,5. – Nie mamy połówek, można wziąć 44 albo 45”. Jest tylko A lub B, białe lub czarne, Społeczeństwo lub Partyzantka, nie ma nic po środku. Absolutna polaryzacja.
Absurd i abstrakcja? Niekoniecznie… Wejdź choćby na jakikolwiek portal oferujący dostęp do dyskusji politycznych. Albo będziesz POpaprańcem, albo PiSdzielcem. Albo lewakiem, albo prawakiem. Albo Prawdziwym Polakiem, albo zdrajcą, żydem, komunistą. Nie ma nic pośrodku, nie ma szansy na indywidualizm, musisz się opowiedzieć po jakiejś stronie.

I to jest jedna warstwa tego filmu, społeczna, z którą nie mam problemu. Drugą warstwą jest miłość jako taka. Czym jest, czego wymaga i czy w ogóle istnieje?

Znowu pewne problemy. Bo o ile warstwa społeczna była pokazana wyraziście, o tyle trudno ocenić jednoznacznie pokazane w filmie związki.

Kulawy wiąże się z Krwawiącym Nosem. Co w jakiś sposób odbieram jako metaforę życia, w którym każdy z nas szuka Księcia lub Księżniczki (Kulawy szukał Kulawej), a zadowala się czym innym (Krwawiącym Nosem).
Albo metaforę tego, że myślimy, że znaleźliśmy sobie Księżniczkę, tylko z czasem okazuje się, że to jednak Kopciuszek był, tylko odgrywaliśmy przed sobą pewne scenki, żeby przekonać do siebie drugą połówkę. Oszukujemy się nawzajem w tańcu godowym, a prawda kiedyś może zaboleć. Czy pani Krwawiący Nos odeszła od Kulawego, gdy dowiedziała się o jego oszustwie? Czy Kolin był fair, zdzierając im klapki z oczu?

Kierowniczka wydaje się trwać w scementowanym związku z Kierownikiem, który bardzo ją kocha. Ale gdy dochodzi do napadu Kierownik woli zabić żonę, niż samemu zginąć. Oczywiście, czyn godny poświęcenia, ale… czy aby na pewno wiemy, jak się sami zachowalibyśmy w podobnej sytuacji?

Czy pani Nieczuła rzeczywiście jest taka Nieczuła? Wydaje mi się, że ona również pragnie mieć Kogoś, dlatego dość szybko przeprowadza się do pokoju dla par z Kolinem. Ale żeby się przekonać, czy to właściwa osoba, poddaje go okrutnym próbom. Przecież to takie kobiece (choć przerysowane, jak wszystko w tym filmie)…

No i na koniec – czy w imię miłości Rachel mogła od Kolina wymagać, by oślepił się dla ich związku? Czy Kolinowi starczyło siły? I czy nie jest tak, że gdyby zrobił cokolwiek, podzieliłby nas, widzów, na dwa zwalczające się obozy – „zrobił dobrze” i „zrobił źle”? I zaczęlibyśmy się zachowywać wobec siebie jak Partyzanci i Społeczeństwo?

ocenił(a) film na 8
Tataaleksandrykatarzyny

Jak chyba (nie jestem pewien) wcześniej pisałem, oglądając ten film chyba nie byłem zbyt uważny, chętny do głębszych rozmyślań. Może jakbym bardziej się skupiał, to ten temat by nawet nie powstał. Ale to dobrze że powstał. Fajnie, że są filmy które mogę komentować nawet po ponad roku od ich oglądania, bo większość "szałów" i "hitów" nie pamiętam już po napisach, bo nie warto. Podoba mi się spostrzeżenie dwóch obozów, że w życiu w większości też dzielimy się zawsze binarnie. Są pewne odstępstwa, własne tory myślenia, ale prawie we wszystkim (jak nie wszystkim) są dwa worki.

Rzeczywiście płaszczyzna miłości jest dużo trudniejsza, bo na ile miłość "prawdziwa i na zawsze" jest zdolna do poświęceń ponad wszystko i zrozumienia drugiej osoby, mimo braku zrozumienia nas przez tę osobę.

Takie filmy chyba się lepiej ogląda gdy ma się sceptyczny humor, wtedy jest lepszy ich odbiór. Dzięki za fajny wpis.

ocenił(a) film na 9
Tataaleksandrykatarzyny

Według mnie to ta kwestia dobierania się w pary na podstawie jednoznacznych podobieństw typu jakaś wada fizyczna nie jest pomysłem ani wyborem obywateli tylko zasadą narzuconą im odgórnie. Takie jest po prostu prawo. Napisałam już długi post wyżej, więc nie będę się już powtarzać tylko napiszę (skopiuję z tamtego wpisu), co sądzę o zakończeniu i kwestii oślepiania się by pasować do niewidomej partnerki. Kiedy dziewczyna zostaje oślepiona z punktu widzenia panującego prawa nie pasuje już do krótkowzrocznego partnera, a więcej od tego momentu oni wspólnych cech już nie mieli. Gdyby wierzyli, że wyznacznikiem ich miłości/dopasowania/ jest ta krótkowzroczność z chwilą oślepienia dziewczyny po prostu uznaliby oboje, że już do siebie nie pasują. Oni jednak nadal chcą być ze sobą. I tu też dokładnie właśnie widać, że łączy ich prawdziwe uczucie. On nie oślepia się dlatego, że uważa, że w ten sposób będzie do niej pasować, a dlatego, że nie będąc ślepym i nie mając żadnego do niej podobieństwa nie będzie mógł z nią tworzyć pary. Zgodnie z prawem po prostu mu nie wolno. To jedyne wyjście, by mogli żyć razem i w ogóle jakoś żyć w tym społeczeństwie. Jeśli by tego nie zrobił to musieliby się rozstać. Byliby nieszczęśliwi z powodu nie bycia z ukochaną osobą i na dodatek zostaliby albo zabici, albo zamienieni w zwierzęta (tak czy owak unicestwieni). Bo wyraźnie było widać, że znalezienie jakiejś pasującej według prawa osoby było bardzo trudne (odbywało się w tym "hotelu", prawdopodobnie jednym z wielu tego typu ośrodków) - nie było zbyt wielu osób do wyboru i narzucano jeszcze bardzo duże ograniczenie czasowe, a później już wyrok w postaci zmiany w zwierzę.

Tak więc nie sądzę by był sens patrzeć na to w ten sposób czy Rachel ma prawo wymagać od Kolina oślepienia się. On po prostu musi to zrobić dla samego siebie, bo inaczej nie będzie dla niego już miejsca ani w Społeczeństwie, ani w Partyzantce.

Natomiast co do kwestii czy oni się kochają, to też już nie będę się szerzej powtórnie rozpisywać, ale uważam, że jest to dość wyraźnie pokazane. To, że oboje są krótkowzroczni jest jedynie "fartownym zbiegiem okoliczności", który sprawia, że mogliby być parą w tym dziwnym Społeczeństwie dopuszczającym jedynie pary dopasowane na podstawie takich właśnie fizycznych ułomności/podobieństw. Gdyby spotkali się w hotelu bez problemu stworzyliby akceptowalną przez prawo parę. W hotelu Kolin udawał tego typu dopasowanie z "psychopatką" i na dłuższą metę nie dał rady. Z Rachel nie ma tego problemu właśnie dlatego, że ją kocha. Przy niej nie musi udawać, że kocha, bo kocha naprawdę.

A co do miłości ludzi z tych innych par - trudno tam mówić o miłości jakiejkolwiek w sytuacji, gdy wszyscy, bądź prawie wszyscy, ci ludzie weszli w te małżeństwa tylko po to, by ratować życie - by nie zostać zabitym bądź zamienionym w zwierzę. Nic więc dziwnego, że w jakiejś kryzysowej sytuacji nie zależy im na współmałżonku. Akcje Partyzantów są pełne hipokryzji, bo nie są to działania, które mogłyby coś tym ludziom z małżeństw uświadomić, bo ci ludzie są jak najbardziej świadomi. Partyzanci pod płaszczykiem działania niby to wyzwoleńczego tak naprawdę usiłują po prostu zwiększyć ilość osób wciągniętych do swojego obozu. Stawiają napadanych ludzi w trudnej sytuacji, ponieważ demaskują ich grę. W zależności od tego jak się to potoczy ludzie ci potem mogą nie mieć już szans na życie w Społeczeństwie i są zmuszeni zasilić szeregi Partyzantki. Zarówno w Społeczeństwie jak i w Partyzantce osoby kierujące tymi grupami manipulują ludźmi jednocześnie wmawiając im, że wszystko co robią, wszystkie zasady jakie im narzucają, są dla ich dobra.

Eleonora

@Eleonora; Twoje komentarze czytam z duża przyjemności, bo często wnosisz wiele do moich osobistych spostrzeżeń, no i piszesz z sensem. Jednak nie zgodzę się z tym, że Colin, kochając Rachel, musiał się dla niej oślepić, aby z nią być (ich miłość nie podlega dyskusji). Dlaczego? Gdy planował z nią "bycie razem", pytał ja o bzdury; czy zna niemiecki, czy coś tam jeszcze (nie pamiętam co, jednak były to kompletne bzdury - będzie trzeba, to przypomnę sobie dialog sceny "spod drzewa"). Wnioskuję więc, że to właśnie - w tym dialogu - chodziło o "cechy wspólne". Skoro istotna "cecha" była ta znajomość języka niemieckiego, równie ważne mogło być polubienie piosenki, do której wspólnie tańczyli (ze słuchawkami w uszach), a myślę, że sentyment do niej się zrodził.
Moim zdaniem Colin się nie oślepił. Miłość jest ślepa, ale małżeństwo czy związek otwiera oczy. Za gruba skorupa na nim była, aby się na to zdecydował. Dodatkowo po formie "podania filmu", w końcowej scenie powinien być wyłącznie stół z nakryciem, gdyż nikt nikogo by nie widział.
Kolejna moja interpretacja końcówki jest taka, że zwyczajnie stchórzył przed "czymś poważnym" i dał nogę (też dość typowe dla ówczesnego świata)
Dziubania sobie w oczach obiadowym nożem w tym filmie kompletnie nie kupuję (nie w takim przekazie i nie w takiej treści) - za gruba kreska do namalowania

TakaSeJa

wybacz, dopiero teraz spojrzałam na tę przepaść czasowa między postami...

ocenił(a) film na 9
TakaSeJa

Nie no, dobrze, że komentujesz, bo w dyskusjach na fw czas nie ma znaczenia. Komentuje się wtedy kiedy akurat obejrzało się dany film czy serial i ma się jakieś przemyślenia. Szkoda by było gdyby starsze dyskusje nie były kontynuowane tylko dlatego, że są starsze, a te przemyślenia nowych widzów tracone.

Mi jednak tam pasowało to oślepienie, choć faktycznie już dawno ten film oglądałam i różnych rzeczy mogę już nie pamiętać. Przykładowo mało już pamiętam jak się wypytywali o to co lubią, ogólnie kojarzę, ale nie na tyle, by móc pewnie interpretować. Wspólne słuchanie piosenki i że tam jeszcze inne rzeczy obojgu im się podobały odbierałam raczej jako przejaw normalnej miłości w sensie normalnego dopasowania, więc pytanie o różne bzdurki, co się lubi itd. raczej bym traktowała jako normalne zainteresowanie upodobaniami drugiej osoby, w której się zakochujemy. A nie takie na potrzeby dopasowania się w parę według zasad prawa zwłaszcza, że będąc w tej grupie oporu to raczej szukanie swoich wspólnych cech, które mógłby uznać system, powinno być raczej ostatnią rzeczą, na którą by się tak nonszalancko decydowali. Gdyby podchodzili do tego kierując się względami praktycznymi i zdrowym rozsądkiem, to właśnie raczej by tego unikali, bo w końcu za wszelkiego typu przejawy zainteresowania drugą osobą groziły im tam okrutne kary. Myślę, że były to czyste odruchy zakochanych, czy zakochujących się w sobie ludzi, którzy się sobą po prostu interesują (aż do najmniejszej bzdurki). Oni zresztą stworzyli swój własny szyfr, prawda? Co też było romantyczne i "anty-rebeliantowe", ale chyba go tworząc też się przy okazji pytali o znajomość języków. Nie jestem pewna, bo jednak dawno to oglądałam.

Wydaje mi się też, że te pary, które były uznane przez system jako pasujące do siebie chyba miały silniejsze podobieństwa niż upodobania/gust. Ten główny bohater usiłował się dopasować z psychopatką i w takim przypadku to było bardziej podobieństwo całej osobowości niż tylko wspólne upodobania. Nie pamiętam już, ale czy była tam jakaś para, która by była uznana jako pasujący do siebie tylko na podstawie takich samych zainteresowań i upodobań? Była któraś chyba, że oboje lubili tańczyć, ale jednocześnie chyba łączyła ich też jakaś wada fizyczna, coś z nogami. Niestety już nie pamiętam. W każdym razie wracając do głównych bohaterów, to być może dopóki byli sprawni, bez jakichś defektów czy czegokolwiek, co by ich czyniło w wyraźny sposób odmiennymi, to być może jakieś takie rzeczy typu upodobania mogłyby być uznane przez system za wystarczające podobieństwo do zrobienia z nich pary, ale kiedy jedno z nich - ona - stała się niewidoma, to wydaje mi się, że nawet mając takie same upodobania byliby uznani za zbyt odmiennych, by móc być parą. System na pierwszym miejscu stawiał podobieństwa wyraźnie widoczne, przez co zwykle fizyczne, więc w przypadku takiej dużej fizycznej/sprawnościowej różnicy miedzy nimi, to by chyba ich dyskwalifikowało jako parę.

Natomiast co do tego, że on stchórzył i uciekł, to mi to o tyle nie pasuje, że nie miał już gdzie czy do czego uciekać. Nie mając pary gdziekolwiek by poszedł szybko zostałby zatrzymany i przymusowo zamieniony w zwierzę. Ukrywanie się po lasach już przerobił i stwierdził, że to też do niczego nie prowadziło, a było zdecydowanie ciężkim życiem, więc właściwie nic mu nie zostało. Oślepienie się to paskudna sprawa, szczególnie w ten sposób, ale skoro miało by dać wreszcie stabilizację i bezpieczeństwo i to w dodatku przy boku ukochanej osoby, to raczej nie takie duże poświęcenie. Aczkolwiek można by też pójść taką drogą by zacząć się zastanawiać na ile ta ich miłość była silna/prawdziwa, bo jeśli tak naprawdę aż tak mocno wcale jej nie kochał, to już jednak sporo zmienia i wtedy strach przed ślepotą mógłby przeważyć szalę.

ocenił(a) film na 9
TakaSeJa

A tak przy okazji chciałabym Ci polecić film https://www.filmweb.pl/film/Listopad-2017-796975 Jest bardzo specyficzny, ale jak najbardziej na plus. Jakoś tak mi się wydaje, że mógłby być dla Ciebie interesującym.

ocenił(a) film na 7
altus1992

ja też:)
Strasznie trudno ,,To,, ocenić. Z jednej strony przerażająca wizja przyszłości W której każdy musi mieć partnera. Z drugiej zasady i zachowania tak głupie że Monty Python by się nie powstydził. Śmiać się czy płakać ? Ale jestem na Tak.

altus1992

"Jakby ktoś mi powiedział, gdzie są wartości przekazywane przez ten film to chętnie przeczytam." pisze Ailtus1992

Wartości są w słowach racheli Weisz do idącego się oślepić Farela: "Rozwiną się inne zmysły". O co walczą mieszkańcy hotelu? O człowieczeństwo. Wiedzą , że są już zwierzetami. Współczesna politpoprawność i cała ta 'nowa" cywilizacja sprowadziła ludzkość do plastycznej masy ,zabijając indywidualizm, idee, kulturę , Boga. Czym różnimy się od zwierząt? Mieszkańcy hotelu rozpaczliwie szukają właśnie tej cechy "wyższości". Sztucznie coś tam kreują co ośmieszają samotnicy. Uciekinierzy to ci którzy kapitulują i tchórzą. Polowania na nich to,... Wołyń, Tutsi, Hutu. Tacy są ludzie jak wyłączy się im cywilizacyjne hamulce. A cywilizacja zniszczona! Nie ma ucieczki! Ślepy zaułek! Nowe zniszczyło stare wartości. Powtarza się stara historia z Wieżą Babel. W swojej pysze ludzie zatracili zdolność porozumiewania się! Farell nie widzi nic złego w polowaniu na ludzi. I zapewne aborcja czy eutanazja też w naszych bohaterach zgrozy nie budzi. Ale próbują z Weisz się ratować. Strata wzroku na rZecz rozwoju innych zmysłów. To może dać szansę. Nowe spojrzenie, nowe wartości, nowa cywilizacja, nowy świat. Okaleczenie jedyną szansą ratunku cywilizacji bez Boga! (Oczywiście - "okaleczenie" symboliczne)

ocenił(a) film na 6
altus1992

To chory, dystopijny swiat, w ktorym trzeba udowodnic, ze dana pare cos laczy. Poki byli oboje krotkowzroczni, mieli to alibi. Okazalo sie, ze laczy ich milosc, ktorej nie da sie udowodnic na podstawie zwyklych podobienstw. Niestety w tym swiecie abstrakcyjnosc pojec nie wystarczy, stad decyzja, jaka podejmuje na koncu bohater.

altus1992

Akurat jeśli chodzi o końcowe oślepienie, to chyba nie zrobili tego w imię wiary w zasady, a raczej z racji musu respektowania ich, żeby móc żyć w społeczeństwie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones