Zabieg z przesunięciem końcowej sceny książki na początek filmu to była dobra idea. Za dużo przemilczeń - przecież Humbert i Lolita non stop się rżnęli w tych wszystkich hotelach - a tu ani jednej scenki erotycznej, za wyjątkiem tego pedicure. Pomiędzy awanturą w szpitalu a wizytą u zamężnej, ciężarnej Lolity niewystarczająco zaznaczony upływ trzech lat. Dobre role Humberta, Charlotte i Quilty'ego, Lolity średnia. Ogółem film całkiem, całkiem pod względem konstrukcji i wykonania, choć nieco dłużący się. Dla mnie fajny też pod tym względem, że miło poobserwować sobie oryginalne realia życia w Ameryce lat 50-tych i poczuć klimat tamtych czasów.
Również lubuje się w oglądaniu zdjęc z filmów, otoczenie, krajobrazy, jak życie wtedy wyglądało. Jeśli idzie o sceny erotycznie niestety musimy tylko się domyślać. Były to początki lat 60, a wtedy panowały pewne ścisłe prawa, przepisy w kinie oraz wartości etyczne ustanowione nie tylko przez komisje, ale również przedstawicieli ówczesnego społeczeństwa. Z czasem jednak rozwiązano supeł czego trafnym przykładem zda mi się film "Emmanuelle".
Reżyser daje nam do zrozumienia w tym wątku często przytaczając poprzez usta aktorów iż "[...] to co było między nami". Jednak śmiało można teraz nazwać to cenzurą, lecz myśle że takie sceny zbulwersowałyby społeczeństwo tamtych lat. Ale już niebawem miała nadejść prawdziwa rewolucja seksualna...