Uwierzyłam w tę miłość. De facto akcja toczy się wokół innego mężczyzny - w istocie nie jest to takie oczywiste. Clare jest z kobietą perwersyjna, silna psychicznie (wiemy to z opowiadań) natomiast ona nie wypowiada ani jednego zdania. Ona sprawia wrażenie jakby byla jedynie jego tarczą, wyłącza sie z akcji kiedy należy. Wszedzie z nia jest ale zawsze przy Lolicie. On z małolatą przez caly film na ekranie jest kilka sekund nie wypowiadajac ani slowa (u jego boku oczywiscie jest wymieniona wyżej kobieta). Według mnie jest to najlepsza scena milosna w historii kina. Nie ma całuskow, rozmow o wielkiej milosci, jest tylko wymiana spojrzeń, ktorej na tym etapie filmu nawet sie nie rozumie. On - dorosly facet, który patrzy na nia wzrokiem chłopięcym, pełnym porządania. A ona? Spojrzala na niego dystyngująco i nonszalancko niczym dorosła kobieta. To pokazuje moc uczucia i dojrzałość Lolity. Role sie odwróciły. Jedna scena w filmie, bez słów a ile wniosła. Oglądałam ją kilka razy i aż niedowierzałam jak technicznie dobrze można przedstawic miłość, która jest niewiarygodna aż. Kunszt reżysera i aktorów. Sama miłość? Nie jest ważne czy jest glupia, naiwna i czy w ogóle dozwolona. Po prostu jest. To jest piękne.