Nic specjalnego. Bardzo przeciętny. Dobra, tak naprawde w tym filmie podobal mi sie tylko Matthew McConaughey i mam tu na mysli urode. Wg mnie postacie byly bardzo powierzchownie przedstawione, w ogole ich nie rozbudowano, przede wszystkim Stevena, ale charaktery Rolfa i Carol wcale nie byle lepsze. Nie rozumiem Garego Oldmana ze przyjal te role. Ciekawe tez bylo, że Rolf i Carol mieszkaja sobie razem, jak zwykli szwagier i szwagierka czy przyjaciele, bo tak to zostalo przedstawione, az tu nagle na koniec pocalunek. I jakbym dostala obuchem. Po prostu wspaniale przedstawiono rozwijajaca sie miedzy nimi milosc :/
A dla mnie Oldman kompletnie nie sprawdził się w tej roli! Gdybym nie wiedziała, że to dobry aktor, to pomyślałabym, że jakiś marny amator. Prawie nie było gry aktorskiej, tak jakby aktor cały wysiłek wkładał w próbę chodzenia (chyba na kolanach) jak karzeł. Jak dla mnie był nudny i kompletnie bezbarwny. Gdyby w rolę bohatera nie wcielał się Gary Oldman, to w ogóle nie zwróciłabym na niego uwagi.