Z Rockatansky'ego zrobiono "Wesołe Przygody Mad Maxa". I to bardzo bezczelnie. MM3 jako film przygodowy w "nastolatkowej" konwencji nie jest aż tak bardzo zły, kiedy jednak człowiek wspomni sobie kształt poprzedniczek - taka forma boli. Scenografia, kostiumy itd. są bez zarzutu, ale sam Max został pozbawiony "jaj" i brutalności. Poprzednie części (zwłaszcza świetną dwójkę) charakteryzowało dojrzałe i minimalistyczne podejście do historii, w stylu np. filmów Kurosawy. Coś jak opowieści o postapokaliptycznym kowboju czy roninie. Tutaj dostajemy wesoło hasającego Maxa i kompletnie niczym nie uzasadnione "przygodowe" sceny. Co więcej: sam film nie ma fabuły. Wszystko to nieudolnie połączone ze sobą motywy, które na dobrą sprawę nie tworzą żadnej historii. Ma się "dziać" a, że nie ma to jakiegokolwiek uzasadnienia fabularnego... nie ważne. Postać "Lotnika" została też jakby dodana na siłę. Najlepsze jest to, iż jakimś cudem obaj panowie: Max i grana przez Spence'a postać, przestali się w ogóle znać. Z tego co pamiętam nasz zdobywca przestworzy w końcówce MM2 ruszył z mieszkańcami osady i ostatecznie stał się ich nowym przywódcą. W MM3 zostaje nagle szabrownikiem-bandytą. Ktoś mi to wytłumaczy?
Bo koleś, który grał w MM2 Kapitana, w trójce gra kompletnie kogo innego; taki myk - zrobili zamieszanie ale jak ma się w głowie jakiś kisiel to da się to wydedukować...
A wiesz co to jest ironia? Widocznie nie bo Ty masz ten cały kisiel a ja budyń ;).
Niemniej jeśli dostajemy w kolejnej części tego samego aktora, który gra prawie, że identyczną lub przynajmniej bardzo podobną postać, ale jednak... inną, wygląda to nad wyraz bezsensu. Myk mykiem, rozumiem go, ale nie zmienia to faktu, iż jest on zwyczajnie głupi. Teraz w 4 części MM pojawi się Mel Gibson w skórzanej kurtce bez rękawa, z obrzynem w dłoni, mrukliwy i dbający tylko o swoje interesy a będący... nie, nie Mad Maxem a Jasiem Pustelnikiem. HEH.
do ogółu: mimo wszystko wole to, bo lepiej się ogląda od poprzednich. Styl bohatera i inne pierdoły mnie gówno obchodzą, chyba chodzi o rozrywkę nie?
btw MM1 pełna była nielogicznych bezsensów w stylu trzymania za nos, piękniutko zachowanych asfaltówek itd, w mm2 i 3 jest tego znacznie mniej (idealnie gładki piach np)
ten film został zdarty z brutalność to jego największy minus reszta cały świat po tej zagładzie nie jest najgorsze ale na prawdę już wtedy chyba myśleli o PG-13 ;p
Zgadzam się, że Mad Max w konwencji familijnego kina przygodowego to jednak nie to. Słabiutki film - 4/10
Eeee tam... Po co od razu Kurosawę wzywać na świadka by ocenić czy mordka się cieszy czy nie po obejrzeniu?
Klimat wymiata. Scena z dziećmi i lotnikiem po prostu powala na maxa (mad maxa ;) Dla mnie to nadal ten sam zakręcony klimat jak w poprzednich częściach.
PS. Gdzie Max był bardziej brutalny w pierwszej części niż w trzeciej? Że nie zabił człowieka o twarzy dziecka? Bez sensu - a sam przecież się zgłosił, że dla kasy zabije gościa. Dla mnie to wystarczająco brutalne i w niczym nie odbiega od części 1.
10/10.