Po seansie ,,Made in Poland" miałem ochotę coś rozpieprzyć.
Reżyser Wojcieszek snuje ten swój pseudo moralitet przez półtorej godziny ale sam nie wie chyba o co mu chodzi.
Obraz jest raz czarno-biały potem czerwony, montaż chaotyczny, jakieś rozdziały po angielsku( to made in Poland czy gdzie?) animowane wstawki niczym czołówka,,Pegaza", muza agresywna w tle....
Głównego bohatera to bym sam najlepiej kopnął w d.pę.
Do tego humor niczym w komedyjce Pazury, np:
,,Chłopcy z masarni nie mają tatuaży, znaczy mówią że mają, tam wiesz gdzie...na pisiorze(...) dziewczyny na to lecą, zwłaszcza te z działu pasztetów"
Przynajmniej się to nie dłuży, na drugim planie jakby lepiej z postaciami.