NIe jestem w stanie zrozumieć osób zachwycających się tą produkcją. Owszem, ze strony technicznej nie można nic zarzucić. Zdjęcia są piękne, muzyka także, wszystko zdaje się bardzo żywe, pachnące naturalizmem. Ale nie jestem w stanie zdzierżyć tej całej patologii. Nie dość, że ojciec sypia z córką, to jeszcze ludzie w wiosce doskonale o tym wiedzą i mają pretensje do dziewczyny, że się dała "rozdziewiczyć" i nie poczekała na tatusia. To jakieś rojenia chorego umysłu, miałam ochotę się wyrzygać po prostu. Pomijam już całowanie zwłok i seks z kobietą w przebraniu matki Boskiej, ale motyw kazirodztwa mnie dobił. W dodatku kazirodztwa akceptowanego przez otoczenie. Nie znam kultury,w której zezwalano by na kazirodztwo między ojcem a córką i gdzie w ogóle nie istnieje dobro i jakiekolwiek wartości.
moja pani od archeologi zachwala ten film pod względem autentyczności, historia nie jest prawdziwa ale wspomina że oglądając to co się dzieje w Peru podczas jej prac wykopaliskowcyh taka historia faktycznie mogła by mieć miejsce i na pewno jest mocno inspirowana faktycznymi wydarzeniami. Możliwe że to przez to ten film jest tak zachwalany ;)
Za to w naszym społeczeństwie bardzo często ludzie udają, że nie wiedzą o kazirodztwie czy przemocy w czyimś domu. Właśnie film w dużym stopniu sprowadza się do tego jak kształtuje nas otoczenie. Może jeśli coś cie tak rozsierdza to warto się zastanowić skąd taka reakcja. Niewielu z nas chciałoby żyć w takim świecie, ale nie kształtujemy całego świata, bo tworzą go też ludzie wokół nas. Niektórzy lubią jak im wygodnie i jak religijne przykazania pozwalają im na wykorzystywanie seksualne własnej córki (jak w tej wiosce). Serio, tacy ludzie istnieją.
Plus to, że oni żyli w tak malutkiej społeczności. Dziwniejsze byłoby gdyby ta dziewczyna nie wiadomo skąd, z jakiego wzorca, była "wrażliwa po naszemu". Tak ją ukształtowała ta społeczność a nie miała żadnych innych wzorców będąc odciętą od świata.
Plus może jeszcze dodam, że przyszło mi do głowy coś. Być może zabiła faktycznie za te kolczyki. I to właśnie świadczy o tym, że dla niej samej (tak, dla mnie też kazirodztwo jest czymś złym) zniszczenie pamiątki po matce było czymś brutalniejszym od wykorzystania ją przez ojca. Przecież właśnie ludzie dookoła niej powtarzali, że to normalne że tatuś odbierze jej cnotę. I tutaj masz odpowiedź, jeśli nie rozumiesz skąd się biorą takie patologie.