Czasami wieje nudą, a czasami trochę się gubi w zeznaniach, niemniej to dobre i głębokie kino. Jedna gwiazdka więcej za kapitalną muzykę.
A, gdzie tam! Popłuczyny po Fellinim. Naciągany symbolizm, kulawy freudyzm i szereg odjazdów właściwych "gienialnemu tfurcy" tych kilku lat ;)
P.S. "Faraon" był rzeczywiście genialny...