Pół filmu gra właściwie wrzeszczącego staruszka a metamorfoza kompletnie niewiarygodna. Jeden z najsłabszych filmów Allena
zgadzam się z opinią, że jeden z najsłabszych filmów Allena. wyszłam z kina. dla mnie infantylne, żałosne, brak pewnej ciągłości opowieści. jestem rozczarowana
...po wyjściu z kina w trakcie seansu też bym zwrócił uwagę na "brak ciągłości fabuły". W pełni się z twoimi obserwacjami zgadzam. :-D
Po takiej recenzji - to już nie ma opcji - muszę pójść do kina. Napisz, w którym momencie wyszłaś, odpiszę ci co było dalej... ;-)
ps. nie gwarantuję, że będę: a)równie rozczarowany b)oczarowany c)czy w ogóle będę w kinie (po takich opiniach...)
ps2. na jakiego Allena byś się wybrała chętnie?
Lepiej bym tego nie ujela. Za Allenem ogolnie nie szaleje, ale tu zdecydowanie sie nie popisal. Jedyns scena, ktora nieco trzyma poziom, to ta ze zdemaskowaniem "wizjonerki", reszta zagrana zupelnie bez ikry, jakby aktorzy sami nie wierzyli w to, co mowia. Dialogi oczywiste do bolu, bohater nieustannie powtarza, jaki jest sceptyczny lub dla odmiany, jak to cudownie odzyskal wiare w swiat nadprzyrodzony. Absolutnie nie przydaje mu to realizmu.
dokładnie takie wrażenie miałam po wyjściu z kina. nudny film, wszystko jakieś takie nieautentyczne, aktorzy dają ciała, dialogi nie wnoszą nic nowego przez w kółko powtarzane słowa. i jak nagle udaje im się jedna scena z demaskowaniem Sophie, to zaraz potem i tak wszystko leci na łeb na szyję, przez cukierkowe i zupełnie nieżyciowe zakończenie. stracone pieniądze.
Zgodzę się, że środek filmu był żmudny i nudny, jednak końcówka moim zdaniem była udana. Allen nie chce realizmu. Przecież on posługuje się groteską, ironią, używa stereotypów ludzkich i pokazuje same skrajności. Własnie o to chodziło, żeby tutaj było "przesceptycznie", a później by wąchał kwiatki i skakał pod chmury z zachwytu nad egzystencją człowieka. Woody Allen po prostu się wyśmiewa z natury ludzkiej i tyle. Dobrym przykładem jest film ,,Zakochani w Rzymie", gdzie ironia i skrajne stereotypy były widoczne gołym okiem. Właśnie to jest charakterystyczne dla jego twórczości i za to większość ludzi go kocha, więc jeśli się nie przepada za taką formą wypowiedzi, to się nie lubi Woody'iego Allena. Wytykanie tego na minus w jego filmie jest dziwne według mnie. Ogólnie żałuję, że sam reżyser nie pojawił się w obsadzie aktorów. Jednak film nie był jednym z lepszych to się zgodzę ;)
No niestety nawet Colin nie ratuje tego filmu. Zbyt lekki, infantylny nawet. Pomysł był bardzo dobry, wykonanie - mimo Colina - średnie.
Co wy gadacie! On fantastycznie zagrał tą rolę! Moim zdaniem jedyny film Allena bez Allena, w którym nie brakowało mi na ekranie jego samego (nie licząc Whatever Works z genialnym Larry'm Davidem), a to wszystko dzięki kreacji Firtha! :)
podzielam zdanie w 100%. Nie spodziewałem się rewelacji ale bardzo przyjemnie się zaskoczyłem. Dialogi to najmocniejsza część filmu - dużo sarkazmu, rozmowy o egzystencji i Bogu na poziomie "Miłość i Śmierć".
Mnie również film bardzo się spodobał. I zabawny i ciekawy. Colin jak najbardziej na plus! Bardzo lubię tego typu filmu, gdzie dialog gra główną rolę. Tu akurat tak było. Fabuła prosta i przewidywalna ale właśnie najmocniejszą stroną były dialogi. Super. Więcej takich filmów :)