Kolejny raz zawiodłem się na filmie Woody Allena. To było coś w rodzaju słabo wyreżyserowanego "Mizantropa". Po co to robić kiedy już paru lepszych mistrzów to zrobiło. Wciąż mam wrażenie,że Allen postawił sobie za punkt honoru popularyzowanie wśród niezbyt dobrze wyedukowanych Amerykanów kultury europejskiej. Jeżeli tak to bez sensu jest kupowanie i wyświetlanie tych filmów w naszych kinach.