Bardzo miły film... naprawdę fajna historia... przyjemny klimat i muzyka... świetna rola Colina... z resztą jak zawsze... Emma troszeczkę irytuje... nie podobała mi się jej gra... Ostatecznie wystawiam naciąganą 7 ze względu na genialną scenę z rozmowy Stanley'a ze swoją ciotką zaraz po powrocie ze szpitala... Polecam chociaż rewelacji nie ma...
Ja wystawiłam 6. Mi z kolei podobała się Emma, a Colin p raz pierwszy irytował.
Ogólnie widzę, że Woody lubi stary styl kręcenia filmów, widać w nim podobieństw do starszych produkcji, ale jakoś, coś nie pykneło i nie ma tak dobrego efektu. Jak zwykle wszystko opiera się na tym samym schemacie - stary zrzędliwy facet i słodziutka dziewczyna, pod której wpływem zachodzi jego przemiana.
W paru momentach przebija się jednak błyskotliwość Woody'ego, szkoda że tak niemrawo.
Mnie najbardziej ujął fragment rozmowy "współczuję tym wszystkim ludziom, nikogo nie zabili, a i tak są skazani na śmierć"