Nudny, przegadany film, ciągnące się dialogi, drewniane aktorstwo, wydłużone zdjęcia. Colin Firth
tragiczny, zupełnie jakby mu nie płacili, albo jakby beznamiętnie czytał że scenopisu. Absolutny brak
chemii między aktorami. Drugi plan kompletnie niewykorzystany, wątki (np matka) pourywane. Film
przewidywalny do bólu, dialogi bez cienia nowatorstwa, brzmiało jakbym to słyszał u allena sto razy.