PIN (MANEKIN) Sandora Sterna to dobrze oceniany przez krytyków i nieco dziwaczny horror z Kanady. Czemu? W całym filmie panuje specyficzny i niemal onoriczny klimat. Po drugie w rzadko którym filmie grozy fabuła opowiada o wzajemnych relacjach i losie rodzeństwa. PIN jest też obrazem niemal bezkrwawym, a opowiadana w nim histria może wydać się wielu widzom "dziwna".
W zasadzie więcej tu specyficznego filmu psychologicznego niż horroru.
Należy pochwalić oryginalną i dziwaczną tematykę dzieła Sterna, zdjęcia oraz klimat. Aktorstwo też jest całkiem dobre z DAvidem Hewlettem i znanym z ZAGUBIONYCH Terry O'Quinnem na czele.
Oczywiście można kręcić nosem na zbyt małą ilośćgrozy i suspensu oraz skłonnosć do nawinych rozwiązań. Można też "nie kupić" nieco dziwacznej fabuły i krytykować średnie aktrostwo Cynthii Preston ... ale na pewno nie można powiedzieć, że takich horrorów jak PIN zrealizowano na pęczki.
Dla miłośników gatunku to pozycja obowiązkowa.