Zastanawiam sie po co wyklada sie tyle kasy na szmiry tego typu. Czy naprawde komus potrzebna do szczescia jest kolejna malowyszukana historyjka romantyczna o "badboyu" i jego pieknej ukochanej. Tylko tytul filmu mi sie podobal, reszta to poprostu kichaaaaa...
ehhh.... czepiasz sie - to dobry lekki film na weekendowy wieczor :] moze nie wybitny ale calkiem pozytywny i potrafi zaskoczyc w kilku momentach
Słabiutko. Jedyne co warte w nim uwagi to świetne zdjęcia w Meksyku. Cała reszta wyglądała jakby reżyser miał dobry pomysł i problemy z jego realizacją. Niech spojrzy jak robi to Sodebergh czy Guy Ritchie.
Nie zmienie zdania, ale rzeczywiscie zgodze sie, ze mial pozytywny klimat- lekko latwo i przyjemmnie, ale ja wymagam czegos wiecej. pozdro
To nie jest film zmuszający do refleksji.
Ale jest bardzo przyjemny.
No i napewno nie o "badboy'u" bo Pitt jest tutaj ciamajdowatym chłoptasiem :]
No i Tony Soprano jako gej, pięknie !!