wlecze się tak, jakby miał jakieś wielkie przesłanie- a tak naprawdę to chyba o niczym ważnym nie mówi- na pewno. Obsada dobra, ale talenty zmarnowane. Miło jedynie było popatrzeć na Tobolowskiego (po Memento). Ed Harris gra tak od niechcenia, że aż chce się wyłączyć telewizor.