Dziwne...przecież "Pani McGinty nie żyje" to nie opowiadanie, tylko powieść i do tego z Herkulesem Poirot...
Z oryginalnej intrygi bardzo mało pozostało w filmie. Scenariusz jest mocno przerobiony, ale nie szkodzi to widzowi.
mnie trochę to przeszkadzało, tym bardziej że i czytałam i oglądałam wersje z poirotem, ale moge wybaczyc za sceny humorystyczne np. ćwiczenia na reumatyzm i żadnych mężczyzn na piętrze :D
Według mnie przerobienie sprawiło, że przynajmniej mogłem się zaskoczyć. Bo dobrze pamiętam tą książkę. Podobało mi się, że film jest trochę inny.
Za ten świetny humor w filmie, wybaczam reżyserowi takie przekręcenie powieści :). Szkoda,że cała Aghata Christie nie jest tak nakręcona :)