Uprzedzam, że poszłam z otwartym umysłem na najnowszą Mumie, jednakże o ile początek ciekawy, wręcz bardzo dobry. Niestety im dłużej oglądałam film tym mniej mi się podobał. Kolega zombie był już mocnym uderzeniem w publiczność, dodatkowo pojawienie się Doktora Jekyll'a było dla mnie już srogim przegięciem (od tej chwili czekałam na objawienie Iron-Mana) to gwoździem do trumny była sama końcówka... Co zmienia fakt, że główny bohater zabija się sam? I rewelacja, wskrzeszenie swojego kumpla, pomimo że jego zwłoki prawdopodobnie zostały ZMASAKROWANE na czerwona papkę po wypadku samolotu... Film jest bardziej dziurawy niż wątroba Rosjanina (takiego starego)...