Jest klimat, ciekawa historia, dobry scenariusz, aktorzy znakomicie wcielili się w swoje role. Od siebie polecam, bo spodziewałem się zwykłego rimejku, a wyszła dobra przygodówka. Liczę, że film zarobi, bo jest potencjał na więcej.
Przez jakąś połowę, może 2/3 jest to fajna przygodówka. Tomek jest bardzo sympatyczny, sceny akcji całkiem nieźle zrealizowane, humor udany, tytułowa Mumia też daje radę, ogląda się to z niemałą uciechą. Myślę sobie, czarny koń tego roku, może nie jakiś cud niewid, ale kurde, świetnie się bawię, przynajmniej w kategoriach niezobowiązującego, letniego blockbustera. Niestety nagle przygoda się kończy, wskakuje do akcji (całkiem dosłownie) "Dark Universe" a film zamienia się w długą serię ekspozycji. Ok, nie jest to tragiczne- w końcu wiedziałem że idę na film który będzie startem nowego uniwersum, a Russel Crowe nawet całkiem zabawnie szarżuje w swojej roli. Pogadają i wrócimy do fajności. Tak? Po jakimś czasie następuje sekwencja pościgu, w sam raz coś co nas wprowadzi do jakiegoś efektownego trzeciego aktu. Ale tu nie ma trzeciego aktu, tu na dobrą sprawę nawet drugiego aktu nie ma. Jest szybkie zawiązanie akcji i głupkowaty sequel bait, na który film sobie w żaden sposób nie zasłużył.
Mimo wszystko nie jest to złe. Bardziej marnujące potencjał. Do pierwszego filmu z Fraserem startu nie ma, ale (przynajmniej w moim odczuciu) wypada lepiej niż jego sequele.