jakoś zaskakująco trudno wystawić niepryzmatyczną ocenę. Obrazy w filmie bardzo dobre, minimalizm i odbijające się od framug głosy też się nieźle zapodają. Pomimo chu*owej i męczącej ryko-mimoziny Steczkowskiej i w sumie dość dziwne splecionych scen banalnych na przemian z poetyckimi, daje do myślenia dużo. Film zepsuł mi pozytywnie humor więc raczej zachodzi w serce. Domogarow będąc kozackim bogiem jak wiadomo zagrał na najwyższym poziomie. Irytują mnie trochę na siłę ,,dokańczane" sceny gwałtomiłosne, pierwsza z mazaniem pleców farbą była ładna, dalej już się niepotrzebnie reżyser kotłował nad tymi kołdrami jak jakiś dziki zeus.
trudno oderwać oczy od Aleksandra, genialne ujęcie rozchwianego egoisty malarza