Jedyna przykra myśl, jaka towarzyszyła mi podczas seansu, to świadomość, że aby obejrzeć porządnie zrealizowany film, poruszający kontrowersyjny temat, i nie narażać się na wszechobecną poprawność polityczną, która wypacza istotę wydarzeń, muszę oglądać niemy obraz sprzed blisko 100 lat. Poza tą nieciekawą refleksją nic nie zakłócało mi przyjemności czerpanej ze świetnych "Narodzin Narodu".