Oczywiście nie tak dobre, jak pierwszy "Der Hexer", bo tu od początku dobrze znamy tożsamość tytułowego zabójcy (zresztą i tak nie o nią tu chodzi, bo pan Hexer to postać pozytywna). Choć oczywiście po drodze otrzymujemy sporo niespodzianek (Arthur Milton zmienia twarze często, bo pomaga Scotland Yardowi, a ci cały czas chcą go ująć). Jest tu jedna piękna scena: Pan Hexer śpi trzymając w ręku książkę Edgara Wallace'a właśnie pod tytułem "Neues vom Hexer". Zostaje zbudzony przez pomocnika i pyta "Gdzie jesteśmy?". Pomocnik sprawdza w książce i odpowiada: "Na stronie 98." Wspaniałe podanie "piłeczki" do widza. Oglądałem film z zainteresowaniem i jestem zadowolony po seansie.