Właśnie przed chwilą obejrzałem film i z rozbawieniem wyobraziłem sobie co by było, gdyby ktoś z decydentów telewizji publicznej zrobił taki niewinny żarcik i puścił ten film w Polsce w wigilię świąt grudniowych w porze największej oglądalności. Wyobraziłem sobie te zszokowane drobnomieszczańskie gęby pseudokatolików :))
Zamierzałem coś na ten temat napisać i właśnie wtedy przeczytałem Twój wpis.
Pozostaje mi więc jedynie wyrazić swoje gorące życzenie, by film ten trafił w naszym zacofanym kraju do jak najszerszej dystrybucji, gdyż takie rzeczy są bardzo potrzebne, by w wielu polskich umysłach zaszły jakieś pozytywne zmiany.
W mojej osobistej ocenie film ten nie ma zbyt dużej wartości artystycznej. Jest skonstruowany wyraźnie "na siłę", jego fabuła jest dość przewidywalna i jednocześnie mało prawdopodobna, ale o dziwo, w ogólnym rozrachunku daje widzowi to, co dobry film dawać powinien, a mianowicie poczucie, że uchwycona została w nim jakaś głębsza prawda dotycząca ludzi i życia.
Sprowadzenie kilku równoczesnych wątków fabularnych do jednego punktu, jakim jest wspólna kolacja wigilijna, jest świetnym pomysłem, który nadaje całemu filmowi tragikomicznej wymowy i znacznie podnosi moją ogólną ocenę tego filmu.
Ogólnie więc "Nie ma tego złego" to moim zdaniem całkiem zabawny i sympatyczny filmik, który szczerze wszystkim polecam.