... zdawało mi się że to będzie domowy seans "jednym okiem". Nie dało się. Jest jak kwas wylany na własne dłonie, którym się potem przypatrujemy. Niby nie czujemy nic a jednocześnie widzimy, jak obłażą one ze skóry i mięsa, widzimy własne kości. Film dobitnie pokazuje brak wartości życia bez uczuć. Niewygodne myślenia mi się włączyły, sprowokował pan reżyser mnie do myślenia o szansach, które odrzucam, zaprzepaszczam, o pięknie rzeczy tylko moich, których tak często nie widzę. I to przed snem takie rzeczy, jak ja usnę?