I nie będzie to hymn pochwalny dla najbardziej znanego samouka w Hollywood. Tarantino, pilnuj się! Czas spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć jak jest, a bynajmniej nie jest "bekowo", krwawo i fajnie.
Oj już zacieram rączki na tą wysmakowana i pełną luzackich odniesień i metafor reckę!
Ps. u Tarantino nigdy nie było bekowo, tylko gimbaza, która nie potrafi pojąć metod działania i inspiracji może użyć tego określenia.
Za to zawsze jest krwawo i fajnie.
Ty tam se możesz oczekiwać co najwyżej rozpierduchy u Bay'a. Kino Tarantino to mozaika gatunków dopracowana w najmniejszym detalu, u tego gościa scenariusz, realizacja i dobór aktorów zawsze stoi na tym samym nieosiągalnym dla plebsu poziomie.
Nie no, skoro to mozaika gatunków to czapki z głów! Ale najważniejszy, żeby było fajnie!