PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=775228}

Nigdy cię tu nie było

You Were Never Really Here
6,3 33 424
oceny
6,3 10 1 33424
7,0 39
ocen krytyków
Nigdy cię tu nie było
powrót do forum filmu Nigdy cię tu nie było

Kompletnie nie rozumiem zachwytów tym filmem i widzę tylko dwa wytłumaczenia - albo posiada warstwę, do której ja w czasie seansu się nie dokopałem, albo jest jednym z obrazów, których, z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu nie wypada nie lubić.
Pierwsze kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt minut byłem tego filmu ciekaw. Intrygujący klimat, świetny, surowy motyw przewodni z gatunku troszkę mroczniejszej elektroniki i nieco chaotyczny montaż, który zdawał się być wprowadzeniem do czegoś naprawdę mocnego.
Nie spodziewałem się kina akcji, przeciwnie - trzymałem kciuki za to, by "Nigdy cię tu nie było" okazał się czymś trudniejszym w odbiorze. Nie dostałem jednak ani wybuchów, których tak się obawiałem, ani ciekawej historii, ani fenomenalnego Phoenixa(dla mnie był "jedynie" dobry, bez porównania z "Mistrzem" czy wreszcie "Jokerem"), ani choćby jednego powodu, dla którego miałbym usiąść i doszukiwać się w tym wszystkim wielkiej głębi.
Niektórzy twierdza, że jest to film ciężki, emocjonalny, traktujący o przepracowywaniu traum. Próżno szukać tutaj jednak ciężaru emocjonalnego rodem z "Pianistki", bo filmowi zwyczajnie brakuje treści, a przedstawiany za pomocą krótkich slajdów, ubogi zarys przeszłości, zdaje się być dość prostacki. Przy wspomnianym obrazie Haneke czy choćby "Tańcząc w ciemnościach", dzieło Ramsay dobija i skłania do przemyśleń nie bardziej niż przeciętna komedia z Sandlerem.
Możliwe, że to nie moja konwencja, że film trzeba "czuć" i bardzo chcieć go zrozumieć, jednak minąłem już czasy licealnych fascynacji sztuką dla sztuki i filmami-łamigłówkami. Szkoda, bo wówczas prawdopodobnie starałbym się nadać temu wszystkiemu znaczenie, by na końcu stanąć w jednym szeregu z resztą wybrańców, którzy to dzieło zrozumieją, widząc coś, czego inni widzieć nie są w stanie.
Porównania do "Taksówkarza", mimo, że trochę naciagane, nie są bezpodstawne i w obu filmach dostajemy postaci pogubione, o których wiadomo tak niewiele, że zdają się być wręcz wydartymi z kontekstu. Scorsese razem z De Niro udało się stworzyć ikonę - nie postać, a człowieka, który nie potrzebował przedstawianych w zagadkowy sposób tragedii z przeszłości, bo gdzieś w nim pozostawiono puste miejsce, które wypełniłem swoją własną traumą.
Bohater grany przez Phoenix'a jest z kolei jedynie ciekawostką, a sam film - ledwie nieudolnym naśladownictwem czegoś, co już było zrobione. Mało tego - było zrobione wiele razy i to nieporównywalnie lepiej.
Możliwe, że jeszcze kiedyś do niego wrócę i jakimś cudem zmienię zdanie, jednak do tego czasu "Nigdy cię tu nie było" jest dla mnie tylko mrocznym kolażem czasami niezłych kadrów, które układają się na końcu w nieinteresujacą całość. Intelektualnym fast-foodem, który zagrany przez nikomu nieznanego aktora, a nakręcony przez nie bardziej znanego reżysera, zostałby przez publiczność skonsumowany i zapomniany w dniu premiery.
Na miejscu twórców, na pytanie w stylu - "Czy możecie wyjaśnić skąd ten tytuł? Kogo 'nigdy tutaj nie było'?", odpowiedziałbym żartobliwie - "Nie kogo, tylko czego - głębszego sensu, którego wszyscy szukacie".
Trochę naciągana "piątka" - za niezłą główną rolę, ze dwie ciekawe sceny, niekiedy ładne zdjęcia i wreszcie soundtrack, do którego na pewno wrócę.

Antimadridista

kuUurcze zgadzam się w każdym aspekcie!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones