po obejrzeniu trajlera spodziewałam się nieuzasadnionej brutalności. film bardzo mnie zaskoczył. zrobiony z niesamowitym pietyzmem, kadry niebanalne, surowe, temat trudny, ale przede-przede wszystkim! Joaquin Phoenix! niesamowity! muzyka wlewa się we wszystkie zakamarki idealnie uzupełniając całość. polecam tym, którzy lubią trudniejsze, ale piękne kino.
Co w nim takiego pięknego? Muzyka to moim zdaniem najgorszy element filmu. Charakteryzacja... "były agent" wyglądający jak żul z pod mostu do tego używający młotka - żenada. Akcja.. jaka akcja ? Sceny ? Jak reżyser nie chciał pokazać jak Joe tłucze młotkiem tylko jakieś idiotyczne odbicia w lustrach, cienie na ścianach, to mógł nagrać jakąś komedie bez "brutalnych" scen.
To nie jest film akcji. To jest dramat i thriller. Wiem, że opis mógł wprowadzać w błąd i niektórzy mieli określone oczekiwania, ale kurczę, to już wasza wina a nie filmu. Dla mnie był idealny dokładnie w takiej formie w jakiej jest.
To jest znak naszych czasów. Sięgamy/idziemy na film mając wygórowane i specyficzne oczekiwania lub sugerując się bzdurną ulotką z tekstem "najlepszy horror/komedia roku". Ludzie nie mają pojęcia o reżyserze, o aktorach, nie orientują się jacy artyści tworzą obecnie muzykę do filmów. Film ma szybko "wejść", ma dać trochę adrenaliny, ma odciągnąć od zwykłego życia. Jak już tego nie daje a zaczyna podsuwać pytajniki, tam gdzie oczekujemy że będzie szybki-dłuży się a tam że sądzimy że bohater w kulminacyjnej scenie zleci z wieżowca jak spiderman - to już wieszamy psy i szukamy zwrotu pieniędzy za bilet bo "a na plakacie było że thriller..."
Wiem, że to nie jest film akcji. Spojrzałem na gatunek który o dziwo jest trafny. Spodziewałem się jednak czegoś innego.
Film wyreżyserowala kobieta, autorka "Musimy porozmawiać o Kevinie" , szukałeś pif paf masz "Johna Wicka"
Użycie młotka przez głównego bohatera było uzasadnione - wiemy dlaczego używał akurat młotka!, choć i walczyć i strzelać też umiał.
Film to nie sensacyjniak - to dramat. Widzimy jak facetowi, który już był dość niestabilny emocjonalnie - świat jeszcze bardziej wali się na głowę. Widzimy, że tak bardzo zacierał za sobą ślady i udawał, że nie ma go w różnych miejscach - że faktycznie przestał sobie radzić z życiem. Jego relacja z matką jest ciekawa - taka trochę na zasadzie "Psychozy", co zostało podkreślone, ale ogólnie było to jakieś uczucie, które go trzymało przy życiu. I przecież wiemy, że bohater cały czas myślał o śmierci - ale nie o śmierci innych ludzi, ale o własnej śmierci.
Bardzo zaskoczył mnie ten film - bo poszłam do kina po zwykłą "rozwalankę" i tzw. "ratowanie porwanej dziewczynki":) - a tu się okazało, że "porwanie" to tylko jeden z wielu wątków, i nie o porwanie chodzi, ale o niewolę i o wyzwolenie z niewoli.
Niestety, film nie przekroczy oceny 6.6, bo użytkownik SantaCruzeNomad przedstawia nam reakcję większości widzów, którzy przyszli na tani film sensacyjny a dostali dobre kino psychologiczne z głębią, całkowicie rekompensującą odłożenie fabuły na drugi plan.
To przykre, że niewiele osób jest w stanie to zrozumieć.
Ja to rozumiem. Nie spodziewałem się pościgów, strzelanin itp. Film coś w sobie ma. Mnie to jednak średnio przekonuje. Liczyłem na coś innego.
BTW. Jednak to nie jest "tragedia upadek kina" na ocenę 1 jak napisał senteza1.
Zgadzam się całkowicie - bardzo ładnie to ujęłaś!
Ja też myślałam, że to będzie film bardziej na zasadzie zemsty i dużej, (nie)uzasadnionej brutalności - a to był przecież dramat egzystencjalny głównego bohatera. Czasami film był bardziej melancholijny i liryczny niż brutalny - i wtedy te sceny typowo brutalne chyba jeszcze mocniej uderzały.
I masz całkowitą rację, że ten film to teatr jednego, wielkiego aktora!
Szłam na ten film bez specjalnych oczekiwań, ale umówmy się - Phoenix nie wybiera badziewia.
No i miazga: film jest brutalny, owszem, ale jednocześnie bardzo mocny, świeży, ostry. Wywołuje emocje, których w życiu nie spodziewałabym się po kinie z gatunku vendetta. Faktycznie, trochę "Taksówkarz", trochę Tarantino.
Joe jako postać jest wielowymiarowy - a to przepiękna, szczera z całym bagażem opieki nad schorowanym, starym człowiekiem relacja. Wspomnienia z dzieciństwa z przemocowym ojcem w tle. Wspomnienia z pracy dla rządu - traumy z widoku dzieci zabijających się za batonika (gdzieś na Bliskim Wschodzie), ciężarówka pełna zabitych dziewcząt.
Piękne zdjęcia, piękna muzyka. Naprawdę warto film zobaczyć, bo dawno widziałam w kinie coś tak... nowego. Innego. Na pewno nie jest to czyste łubu-dubu i prosta nawalanka dla rozrywki w stylu Johna Wicka.
Świetny film, jednak dla mnie za krótki, brakowało mi zgłębienia życia głównego bohatera, rozwinięcia wątków które są jedynie migawkami wspomnień.
Właśnie to jest największą siłą tego filmu. On mógł spokojnie trwać i 3h ale dzięki temu jak jest pokazany to jest niepotrzebne - sam połączysz kropki i tak naprawdę wiesz wszystko.