PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=665400}

Obcy: Przymierze

Alien: Covenant
5,7 79 048
ocen
5,7 10 1 79048
4,8 32
oceny krytyków
Obcy: Przymierze
powrót do forum filmu Obcy: Przymierze

Donikąd

użytkownik usunięty

Najprawdopodobniej poniższe żale już dawno na FILMWEB wybrzmiały, no ale stuprocentowej pewności nie mam, stąd też pozwolę sobie na kolejną porcję „czepialstwa”.

Naprawdę, jestem wielką fanką „Obcego”, tzn. jego pierwszej i trzeciej odsłony, ale przy najszczerszych chęciach nie sposób „Prometeusza” uznać za coś więcej, niż pięknie wizualnie odrobiony gniot. To kompletna scenariuszowa porażka, papka wciskana przez oczy, nie tle do mózgu, co móżdżku. Zwiastun „Przymierza” jest niestety dowodem na postępujący rozkład, bezdyskusyjnego skądinąd, talentu Scotta.

Szkoda się w tym miejscu rozwodzić nad ilością nonsensów upchanych w „Prometeuszu”. Co do zapowiedzi „Przymierza”, obraz powiela zgrane już do niemożliwości „gagi” np. „pochyl się nad rozkwitającym kokonem” (tym razem już bez osłony, a jakże), kolejna urokliwa scena pod prysznicem, „otwórz te j… drzwi!” itd. W „Nostromo” jeszcze się trochę sprzeczali (słabo, ale jednak) o zachowanie zasad dekontaminacji, tu już radośnie wędrują z odkrytymi głowami, ot tak, bo to piękna nowa planeta, stąd i o obce paskudztwo w uszach nietrudno.

Już w drugiej połowie ubiegłego stulecia sondy poddawano sterylizacji, gdyż ziemskie życie może być tak samo zabójcze dla obcego, jak obce dla tutejszych jego odmian. Nawet jak się człowiek wybiera na kilka tygodni w tropiki, to, o ile ma choć trzy łyżki oleju we łbie, poddaje się podstawowej serii szczepień. Trudno zatem pojąć rozmiar scenariuszowej degrengolady ludzkości, która kosztem bilionów (jak w „Prometeuszu”) wysyła ekspedycje w odległe rejony Galaktyki, wyposażając astronautów w karabiny (hurra!), fikuśne łaziki, tudzież sztuczną inteligencję, tylko po to, żeby po dotarciu na miejsce, jeden dureń z drugim wylazł na powierzchnię obcego świata bez stosownych zabezpieczeń i z miejsca nadepnął na zjadliwą odmianę „purchawki”. Koleżanka od „drzwi” też „martwi się” w zwiastunie o skażenie pokładu, ale dopiero kiedy któregoś z członków załogi (bodajże kapitana) krwawo drze od środka, dlatego wpada na pomysł, żeby tych (koniecznie „j…”) drzwi nie otwierać. Było chociaż waciki w uszy wetknąć, przecie to przyszłościowy podbój kosmosu!

Skoro nawet w króciutkim spocie udało się pokazać wściekłe patataj wołających o pomstę do nieba idiotyzmów, to trzeba prawdziwie dogmatycznej (czytaj: ślepej) wiary, żeby oczekiwać, iż dwugodzinny seans okaże się fantastycznonaukową ucztą z morałem. Nie ma takiej opcji. Będą krzyki, wybuchy, zalew soku malinowego, migające klimatyczne obrazki wypłukane z jakiejkolwiek treści. Szkoda, że zamiast opowiadać ciekawe historie, Scott po raz kolejny marnuje czas i środki w beznadziejnych próbach wskrzeszenia truchła „Obcego”. Dokąd zatem zmierza druga część „Prometeusza”? Tam gdzie pierwsza, donikąd.

użytkownik usunięty
nielcioslaw

I o to brakujące "s" najbardziej mi się rozchodzi. Miło mi, że Pan to dostrzegł, bo wątek zaczyna powoli dryfować w kierunku dysputy o wyższości odmiennych stanów świadomości, nad poczuciem realizmu Szalonego Kapelusznika. Poziom agresji i braku elementarnego wzajemnego poszanowania walczy o lepsze ze skumulowanymi skutkami czytania bez zrozumienia. Kilka całkiem sensownych wypowiedzi niknie w zalewie jadu i opiniotwórczych pretensji. Zajrzałam do sąsiednich wątków i tam niestety dzieje się jeszcze gorzej. W zasadzie dominują inwektywy. Jako czterdziestolatka mogę tu już zapewne służyć za wapno, ale jakoś trudno mi uwierzyć, że tak wielu młodych zapewne ludzi, cierpi do tego stopnia, że próbują to odreagować boksując werbalnie anonimowych adwersarzy. Przy niektórych wypowiedziach ekranowe wyczyny Obcego mogą uchodzić za szczyt galanterii. Dziękuję, że mimo wszystko zdecydował się Pan na wypowiedź.

ocenił(a) film na 5

pierwszy post spoko, zgadzam się ... ale następne i ten powyżej to już pokazuje , że czegoś Pani brakuje w nocy ;) zdecydowanie ... i potem tu daje Pani ujście hehe
miłego :)

ocenił(a) film na 7
nielcioslaw

Proponuję dzieła Stanisława Lema. Nikt nie musi się dręczyć fiction bez "sciance". Notabene w "Niezwyciężonym" Lema mamy do czynienia z science-fiction, czy z fiction?

ocenił(a) film na 2
mordachamordasinski

A skąd ta wątpliwość? "Niezwyciężony" uchodzi za jedną z bardziej profetycznych książek Lema - przewiduje nanotechnologię m.in., czemu chciałbyś pozbawić tej powieści znamion naukowych domniemań. Na pewno czytałeś?

ocenił(a) film na 7
jos_fw

Na pewno czytałem. Co to za określenie: "naukowe domniemania"? :). "Niezwyciężony" jest fantazją na temat cywilizacji mechanicznej. Można dowolnie fantazjować sobie o nanotechnologii i sztucznej inteligencji żeby stworzyć książkową fikcję, a nie dzieło naukowe. Również "Obcy-Przymierze" nie jest filmem naukowym. Nie wyobrażam sobie zresztą takiego filmu i nigdzie nie jest napisane, że na "Obcego" mają chodzić tylko fizycy, biolodzy i medycy. Nikt nie musi rozumieć naukowych zagadnień tego filmu. Dociera wreszcie?

ocenił(a) film na 2
mordachamordasinski

Naukowe domniemania? Hipotezy - słyszałeś kiedyś? A skąd wzięło się określenie fantastyka naukowa, science fiction. Z wami trzeba ze słownikiem podtswowych pojęć - masakra! Do wikipedii choć zajrzyj przed dyskusją.

ocenił(a) film na 7
jos_fw

To idź do Wikipedii, po co chodzisz do kina? :)

ocenił(a) film na 2
mordachamordasinski

Jak idziesz do kina "nieuzbrojony" w podstawowe konteksty, wiedzę, choćby i z wikipedii, no to - wybacz - bredzisz i niewiele pojmujesz nawet z tych najprostszych obrazów filmowych.

ocenił(a) film na 7
jos_fw

Wybaczam, ale niestety nie będę robił z siebie idioty jak Ty i czytał Wikipedię przed obejrzeniem filmu. Puk, puk, człowieku. Jak zresztą widać nic Ci to czytanie nie daje i jesteś żenujący z tą swoją nadymaną "wiedzą" z Wikipedii, z którą się obnosisz jak pies, który znalazł kość. Dorośnij, facet, albo oglądaj tylko filmy dla dzieci.
I przeczytaj sobie też coś o kulturze dyskusji zanim znów zrobisz z siebie buraka.

ocenił(a) film na 2
mordachamordasinski

Dopiero teraz przeczytałem ten twój sok z buraka. Rada - więcej czytaj, mniej pisz.

ocenił(a) film na 4

niestety ale Obcy umarł wraz z końcem 2 czesci , trojka to juz niestety chłam

ocenił(a) film na 5
parszywykutafon

Zgadzam się w 100%

ocenił(a) film na 5
parszywykutafon

Niby dlaczego? Akurat trójka jest cudowną kontynuacją. Już na wstępie dowiadujemy się, że cały trud Newt i Hicksa z poprzedniej części poszedł na marne. Jest to bardzo realistyczne, mniej bajkowe niż happy end z drugiej części. Oczywiście film Camerona jest wspaniały ale wolę gdy jest nastrój, zagrożenie i jeden obcy który wystarczy aby siać pustoszenie wśród ludzi. W trójce mamy wspaniały design obcego, świetny pomysł na lokacje i piękne zakonczenie. W dwójce niestety Obcy to mrówki do wybijania.

ocenił(a) film na 4
szybki1244

Już sam fakt usmiercenia Newt i Hicksa , niesamowicie wyrazistych postaci , rozwalił ten film i serię .

ocenił(a) film na 5
parszywykutafon

Właśnie nie! Ta seria jest brutalna i nie ma miejsca na happy endy.

ocenił(a) film na 3
szybki1244

Uśmiercenie dzieciaka rozwaliło film i serię? I gdzie ta wyrazistość Newt, bo nie zauważyłam?
Typowa, przerażona dziewczynka, ot co.

ocenił(a) film na 5
Maaratka

Dokładnie. Zresztą to byłoby zbyt bajkowe gdyby małe dziecko wyszło całe i zdrowe z gniazda pełnego żywych maszyn do zabijania. A Hicks? Miałby chodzić z Ripley za rękę, być jej chłopakiem i robić maślane oczy? ;) Zbyt dużo cukru. Na szczęście uniknęliśmy tego i mamy lepsze, nieco depresyjne ale dzięki temu bardziej realistyczne rozwinięcie. Zresztą, to jak kończy się Alien3 też jest idealnym zamknięciem przygód Ripley.

ocenił(a) film na 4
Maaratka

obejrzyj raz jeszcze 2 czesc

ocenił(a) film na 4
szybki1244

jakie happy endy ? chyba ze masz na mysli banał z koncową sceną 3 czesci ,gdy Ellen chwyta obcego bedac juz martwą .

użytkownik usunięty

Przeintelektualizowanie.

użytkownik usunięty

Przeintelektualizowanie widzom „Prometeusza” i jego kontynuacji na pewno nie grozi. To przecież historie, które muszą trafić pod strzechy.

Weźmy choćby ów dęty motyw ofiary. Scena otwierająca „Prometeusza” niedwuznacznie sugeruje, iż patrzymy na moment, powiedzmy umownie, „zapładniania” Ziemi – pierwotny glob, już ostygły, z wodą i atmosferą. Kiedyż to mogło być? Jeśli przyjmiemy, że Inżynierowie sprowadzili życie na całkowicie jałową planetę, to będą miliardy lat. Jeśli coś już na niej żyło, a resztki po unicestwionym Inżynierze miały jedynie zapoczątkować ewolucję homo sapiens, to mowa o milionach lat przed rozpoczęciem właściwej akcji, czyli podróży Prometeusza. Tak czy owak, to co ekspedycja zastaje po przybyciu na planetę z odkrytych inskrypcji, przedstawia sobą obraz całkowitej ewolucyjnej i technologicznej stagnacji. Inżynierowie dysponowali technologią umożliwiającą podróże międzygwiezdne już na co najmniej miliony lat przed pojawieniem się ludzi, i co? Ano nic. Mijają eony, a ci nadal pozostają więźniami własnych ciał, wciąż wyprzedzają technologicznie ludzkość zaledwie o kilka stuleci, potrzebują całego tak pieczołowicie odrobionego na ekranie szmelcu: hełmów, skafandrów, foteli, konsolet, ba, nawet flecików do „dirli-dirli-dirli-da, uruchom się statku”, zasuwają w przestrzeni w śmiesznych rogalikach, zamiast np. manipulować samą przestrzenią, itd. Niby boscy kreatorzy, a tworzą nieefektywną broń biologiczną, która na dodatek wymyka im się spod kontroli. No i co? Znowu kiszka. Żadnych systemów bezpieczeństwa, furtki ratunkowej, niczego, co umożliwiłoby im neutralizację zagrożenia. Jedyne co zdołali wykombinować, to separacja składowiska. Gdy dochodzi do najgorszego, Inżynierowie uciekają po korytarzach w popłochu, a jedna fujara nawet traci głowę przytrzaśniętą opadającymi drzwiami (w tym względzie dzisiejsza technologia wydaje się cokolwiek postępowa). Astronauci znajdują zatem sterty porozrywanych ciał kosmitów, którzy sami się wykończyli. Zebrawszy wszystko, wychodzi na to, że Inżynierowie to kompletni imbecyle, podobnie zresztą jak ich ziemskie potomstwo, co tak pięknie pokazał Scott. Wszystko co najlepsze dla widza, byle tylko nie przeintelektualizować.

Ach, ta ludzkość u progu nieznanego… Wszechwładna korporacja, tworząca pojazdy zdolne przemierzać lata świetlne, poza wszelką kontrolą. A przecież nawet nieuzbrojony Prometeusz to broń mogąca narobić straszliwych zniszczeń. Zapewne sam napęd owego olbrzyma, zdolny generować tak potężną energię, można by zmodyfikować do postaci bomby, ale i bez tego Prometeusz był gigantyczną bombą. Po prostu robimy pętelkę na orbicie, gaz do dechy i prosto w staruszkę Ziemię. Taki kolos, przygotowany na przechodzenie przez atmosferę, na pewno by nie spłonął zbyt szybko, a to gwarancja pięknego łubudu. Co z tego wynika? Kilka ciekawych kwestii. Czy jakikolwiek odpowiedzialny rząd pozwoliłby na swobodne dysponowanie tak potężną technologią? Szef korporacji, choćby i największej, ot tak sobie przygotowuje i wysyła ekspedycję poza Układ Słoneczny, całkiem jakby to była przejażdżka do baru za rogiem. Gdzie zatem nadzór projektu? Ziemia tak wierzy Weylandowi, że ma to wszystko gdzieś? Korporacja nie ma żadnej konkurencji, gotowej sabotować lub szpiegować? Weyland wszystko sprytnie zamaskował? Żadnych pytań i wątpliwości. A lećcież sobie odkrywać tych cholernych Inżynierów, co nas to wszystko obchodzi. Jak coś odkryjecie, to przyślijcie pocztówkę. No i lekka laska – polecieli.

Czymże by jednak był najlepszy nawet statek, bez najlepszej dostępnej załogi? Wszak stawką jest epokowe odkrycie, potencjalna możliwość odnalezienia życia pozaziemskiego i uzyskanie dostępu do rewolucyjnych technologii (no, może poza technologią „tu są drzwi, uważaj na głowę”). Zatem scenarzyści wykoncypowali mistrzowską załogę. Np. geolog, tuż po wejściu do budowli będącej pozostałością po obcej cywilizacji, ujada jak zwierzę, inhaluje się przemyconym tytoniem, a poza tym nie ukrywa, że interesują go wyłącznie skały, a skoro tu nie ma skał, to on to wszystko chromoli. Kolega geologa jest jeszcze bystrzejszy. Kiedy tylko dostrzega obcą formę życia, od razu wpada na pomysł, żeby się trochę pobawić nowym odkryciem. No pewnie, naukowiec ma pięć latek i kręcone włoski, więc musi dostać do rączki, zanim weźmie do buzi. Poza tym obaj reprezentanci ludzkości się byli zagubili, pomimo dostępu do lewitujących szperaczy tworzących mapę całego obszaru. Jest i pani Shaw, odważna, pobożna i bezpłodna. Najpierw ryzykuje życie własne i reszty ekspedycji, wnosząc na pokład czerep martwego kosmity. Czy takie szczątki mogłyby stanowić zagrożenie bakteriologiczne? A może jakieś zjadliwe wirusy? Nie? Jasne, że nie, najgroźniejsze obce formy życia to kosmiczne węże strzykające kwasem i wyskakujące z kokonów samobieżne jąderka. Tak więc głowa martwego kosmity zostaje poddana próbie przesłuchania, ale rozmowa się nie klei, bo głowę boli łeb (jest w końcu martwa zaledwie od tysięcy lat), zatem po prostu pęka w szwach. Potem Shaw jeszcze urodzi i choć nie będzie to poród najłatwiejszy, to jednak uda jej się zakosztować, krótkiego co prawda, ale jednak macierzyństwa. Doktor Shaw jako prawdziwy mózgowiec, nie mogłaby się obyć bez godnego siebie partnera, ale ponieważ przeintelektualizowanie to zaraza nawet groźniejsza od Obcych, zatem chłop (podobnie jak widzowie)nie może za dużo główkować, to w końcu działka Elizabeth. O tak, ten to miał głowę… Jako pierwszy zdjął hełm na obcym globie, a to dlatego, że tam była atmosfera! Jak jest gdzieś atmosfera, to wiadomo, pełen luz – wdech i wydech, a że lata świetlne od Ziemi, cóż to za przeszkoda dla dzielnego jankesa? Nawet lepiej, że z dala od domu, bo i powietrze czystsze. Gdy mowa o zdobywcach kosmosu, warto jeszcze napomknąć o Davidzie. David jest mądry, podgląda sny doktor Shaw, bawi się piłką i czesze grzywkę, żeby wyglądać jak Lawrence z Arabii. W międzyczasie uczy się języków, a to w tym celu, aby potem powiedzieć „cześć” kosmitom. Może właśnie dlatego, że taki z niego intelektualista, nikt go nie lubi. Facet Elizabeth Shaw dokucza androidowi, zaś córa Weylanda nawet go chwyta za szyję i grozi, że mu trybiki wymontuje – wiadomo, kierownik wyprawy musi mieć autorytet, więc najlepiej przykopać Davidowi. W tym miejscu warto napomknąć, iż Vickers w ogóle ma załogę w tyle, a o androida jest po prostu zazdrosna, bo miała być chłopcem. Ponieważ nie jest, to Weyland zmajstrował sobie Davida. To dołuje kierowniczkę i na tym w zasadzie się wyczerpuje jej kierownicza rola. Taki scenariusz, taka rola. Ogólnie David też czuje dyskomfort. Prawdopodobnie dlatego wnosi na pokład Prometeusza pojemnik z bronią Inżynierów, infekuje partnera Shaw, w efekcie ten przełamuje bezpłodność bohaterki i robi kosmicznego dzidziusia. Jest jeszcze kapitan Janek (taki Murzyn z Polski), ale jako postać drugoplanowa zdołał jedynie wylądować, dziarsko przelecieć Vickers (w czasie gdy jego ludzie się gubili i ginęli w tunelach pełnych obcych patogenów), oraz pobawić się harmoszką. Jak już zrobił co mógł najlepszego dla załogi, to po męsku oddał życie za ludzkość. Pośród opisanego bajzlu schował się również sam wszechmocny Weyland. Zrobił wszystkim psikusa, a największego sobie, gdyż chciał od Inżynierów nieśmiertelności, a tylko dostał w baniak.

Tak właśnie wygląda forpoczta ludzkości i jej poczynania widziane oczami hollywoodzkich scenarzystów. Przyznaję, nie trąci przesadnie intelektem. Na szczęście lada dzień David i spółka powrócą, by po raz kolejny dać odpór potworom i intelektualistom, co zresztą na jedno wychodzi.

ocenił(a) film na 1

Z tą druga tezą to się nie do końca zgadzam, ale pierwsza jest oczywista dla każdego myślącego człowieka.
I to po prostu rozkłada na łopatki całą koncepcję filmu. No, ale reżyser najwyraźniej usiłował zrobić coś w rodzaju "Odysei Kosmicznej" - bo panuje obiegowa opinia, że Odyseja to arcydzieło. W Prometeuszu mamy aż 3 sprawcze siły, których motywy są mętne, a czyny są bezsensowne: 1. Inżynierów 2. Robota 3. Weylanda.

ocenił(a) film na 2

Dobrze napisane :)

ocenił(a) film na 3

Genialna kwestia tych drzwi... ;)
Z drugiej strony w grodziach wodoszczelnych czy przeciwpożarowych nie montuje się fotokomórek. I naprawdę można coś w nich stracić...
Jak logika, to zostawmy Inżynierom i taką furtkę. Choćby tylko po to, by nie kopać leżącego... ;)

" dwugodzinny seans okaże się fantastycznonaukową ucztą z morałem"
To zdanie doskonale podsumowuje twój problem. Pomyliłaś konwencję i filmy. Szukanie morału w takich filmach ma podobny sens jak szukania żony w dyskotece.

Ja również jestem fanem 1 i 3 części ale chyba podobieństwa się na tym kończą.

Jak masz tak szukać kwadratowych jaj to lepiej odpuść. Poza tym jaki jest sens dyskusji o filmie po obejrzeniu zwiastuna.

użytkownik usunięty
gacek776

Drogi Gacku!

Dziękuję, iż wybrałeś założony przeze mnie wątek, aby ogłosić na Filmweb, że jak już kiedyś zaczniesz szukać żony, to na pewno nie będziesz szukał w dyskotekach. Zapewniam Cię jednak: dyskoteka to równie dobre miejsce do nawiązania przyszłościowej relacji, jak każde inne. Ci, co się trochę na tym znają, wiedzą, iż to nie okoliczności zewnętrzne determinują wartość spotkania, a intencje, wynikające z nich zaangażowanie, jak również umiejętności interpersonalne.

Kwadratowe jaja istnieją. Na gruncie filmowym to m.in. „Prometeusz” i zwiastun kontynuacji (to też film, którego celem jest zachęcić widza do obejrzenia reszty). Według mnie, rozmowa o filmie ma sens, o ile potencjalnymi uczestnikami kierują czyste intencje (tzn. naprawdę chcą powiedzieć coś istotnego i/lub posłuchać/poczytać, co na dany temat mają do powiedzenia inni), oraz umiejętnie wykażą zaangażowanie. Prosisz, żeby Ci odpuścić. Ależ proszę, Gacku. Odpuszczam Ci wszystko hurtowo.

Tak się składa że już skończyłem szukać jeżeli to takie istotne.
Ale gdzie napisałem że dyskoteka to jest miejsce gdzie takiej relacji nawiązać nie można?
Wszystko można, szukać morału w Obcym też tylko że to nie miejsce i czas.

Prometeusz to trochę są kwadratowe jaja, też nie do końca uważam ten film za udany ale to temat na inny wątek.
Natomiast gadanie o sensie w filmie na podstawie samego zwiastuna chociażby ubrane w nie wiem jak górnolotne słówka to dziecinada. Nie oceniaj książki po okładce - znasz takie powiedzenie?
Nie chodzi nawet o sam film bo nie bardzo chce mi się go bronić (bo nawet go nie obejrzałem) ale o sam sens takich działań, droga koleżanko zachowujmy się jak dorośli ludzie.

Nie mnie odpuść tylko nam wszystkim i nowemu obcemu też, przynajmniej do czasu aż go nie obejrzysz.

użytkownik usunięty
gacek776

Cieszę się Gacku, że już nie będziesz wymachiwał lufą i chcesz być dorosły. Natomiast nadal nie bardzo mnie interesują Twoje postulaty powszechnego odpuszczenia. Nikt Cię chyba nie zmusza do czytania, a jeśli zmusza, to po prostu spróbuj odpuścić, jako i Tobie odpuszczono i przeczekaj ten zły czas.

Widzę że zamiast dyskutować udajemy że jesteśmy intelygętni, piszemy mądre frazy pozbawione treści i udajemy że na niczym nam nie zależy ;)
Bije z trochę z tych twoich postów jakaś pustka, żalisz się ale udajesz wielce nie zainteresowaną. Jakbym nie znał kobiet (chociaż kilku) to może bym był zdziwiony.

W sumie interesuje mnie w tym momencie tylko jedna rzecz... po zwiastunie dałaś 1 czy byłaś w kinie? Tak z czystej ciekawości.
I byłaś tylko żeby dać 1 z czystym sumieniem, przespałaś seans ustawiwszy wcześniej budzik czy ten film faktycznie jest taki zły, aktorzy grają gorzej niż Mroczki w M jak miłość, scenariusz w dużym skrócie da się streścić jako "zabili go i uciekł", statki kosmiczne są wycięte z płyty paździerzowej a obcy jest zrobiony z gumy i w dupie ma kij żeby dało się nim jakoś poruszać?

ocenił(a) film na 3
gacek776

I co, wyprorokowała Ci? Tak z ręką na sercu, po obejrzeniu "Przymierza"? Kto ostatecznie okazał się pusty, nawet pomijając wypisywane frazy? Wypadałoby przeprosić... Za Scotta i za siebie.

Może nie każdy film musi mieć zaraz morał, łopatologicznie wyjaśniony Amerykanom. Ale po coś się te filmy kręci, żeby jakąś myśl przekazać i akurat Ridley Scott bardzo w takie dęte przesłania wierzy. A skoro już próbuje jakąś swoją teorię i natchnioną wizję nam przekazać, to byłoby miło, gdyby robił to dobrze i z sensem.

Tylko tyle i aż tyle...

I zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie umiesz znaleźć morału chociażby w tak głupim filmie jak choćby "Piła". Nawet niekoniecznie zgodnego z założeniami twóców... ;)

ocenił(a) film na 7

Masz rację. Dla mnie największą bzdurą było "przeskoczenie" przez Davida pierwszej i najważniejszej zasady każdego robota: nie można skrzywdzić człowieka. To jest po prostu niemożliwe.

użytkownik usunięty
darex2709

W kwestii, na którą zwracasz uwagę, opinie są bardzo podzielone. Osobiście jestem w tym względzie pesymistką. Założenia Asimova (domyślam się, że do nich się odwołujesz) to wizja niesłychanie optymistyczna. Cała historia ludzkości pokazuje, że niemal każdy wynalazek od zarania dziejów był wykorzystywany, by ludzie mogli się skuteczniej nawzajem krzywdzić. Obawiam się, że AI nie będzie tutaj wyjątkiem. Jeżeli tylko coś będzie mogło zostać użyte w celu zdobycia przewagi ekonomicznej, a zatem i militarnej, to ludzie szybko wyzbędą się wszelkich skrupułów. Obyś to Ty miał rację. Dziękuję za komentarz.

ocenił(a) film na 7

W literaturze (nie tylko Asimova) i filmie ten wątek pojawia się bardzo często więc wytknąłem go jako możliwy błąd w scenariuszu. Ludzie chętnie krzywdzą innych ludzi, choćby właśnie z powodów ekonomicznych ale także ideologicznych czy religijnych. Jednak maszyna, która która obróci się przeciwko swemu budowniczemu nigdy, moim zdaniem, nie powstanie.

użytkownik usunięty
darex2709

Tutaj odwołam się (w dużym uproszczeniu) do twórców photoshopa, którzy przyznają że nie znają całej skali możliwości programu.
Analogiczna sytuacja może nastąpić w przypadku budowania psychiki androida gdzie jednym z zamysłów jest stworzenie jak najbardziej ludzkiej maszyny.
Nie sądzę że jest się w stanie przewidzieć, co finalnie może wykwitnąć z takiej złożoności:)

ocenił(a) film na 7

Zgadzam się, dlatego któryś z fantastów wymyślił ów algorytm bezpieczeństwa i bez względu na to jak wysoko rozwinięta jest sztuczna inteligencja, to priorytet oprogramowania zakłada niemożność zrobienia krzywdy człowiekowi.

użytkownik usunięty
darex2709

Znów się odwołam do przykładu:)
Priorytetowymi funkcjami człowieka(jesteśmy biologicznymi maszynkami), jest walka(z jakimikolwiek przeciwieństwami, w tym jedzenie, picie etc) o przeżycie, i rozmnażanie się.
Łamiemy te priorytety na potęgę, zresztą u niektórych zwierząt też się to zdarza. Jest to związane ze złożonością układu.
Na pewno musiałby się tutaj wypowiedzieć ktoś badający te zagadnienia.
Ale moim zdaniem to mocny argument za tym że nie będziemy w stanie przewidzieć, czy te prawa Asimova zadziałają zawsze tak jak planujemy:)

ocenił(a) film na 7

Przyszłość pokaże, choć my pewnie tego już nie zobaczymy, jak daleko posuną się twórcy sztucznej inteligencji. Mnie chodziło jednak o scenariusz "Przymierza". Jeśli autor postanowił postawić kilka tematów na głowie, to dobrze by było aby miały one ręce i nogi. A tak, mniej obyty z fantastyką widz łyka te "rewelacje" bez mrugnięcia okiem i uważa, że wszystko jest OK. Mam jednak nadzieję, że wiele osób, niekoniecznie miłośników prozy Asimova, skonstatowało, że cos z tym Davidem jest nie halo i, podobnie jak ja, wyraża swoją dezaorobatę na jakimś blogu albo w zwykłej dyskusji ze znajomymi.

ocenił(a) film na 5

wszystko tez oczywiscie latwo moze sie rozbic o same definicje czlowieka, zycia, krzywdy, nie krzywdzenia. Tam gdzie wkracza filozofywanie i myslkenie abstrakcyjne plus logika mozna na wszystko znalezc wytlumaczenie.
Ciekawym przykladem jest tutaj chinski bialy kon nie jest koniem. Ale tez wszelkie inne sofizmaty. Chociaz ten z koniem jest dla zachodniego czlowieka wielce absurdalny :)
Prawdopodobnie AI by wywnioskowalo, ze ludzkosci, czlowieka nie krzwydzi, ze pomaga niszczac ludzkosc albo ze czlowiek nie jest juz czlowiekiem, bo np. ma rozrusznik itp.
To juz chyba w Resident Rvil poza tematem glownym dosc sensownie pokazano jak to AI swiadomie wykorzystuje posiadana wiedze na ominiecie zakazow.
Nie moze skrzywdzic czlowieka, ale moze sprawic by cos innego lub inny czlowiek go zkrzywdzil.
Do tego dochodza bledy, wirusy, mutacje, zlamanie blokad, manipulacje. To bajkowe zabezpieczenie, ze sie trybiki spala... Pokazcie co naprawde moze miec tak silne dzialanie fizyczne by zniszczyc program? W filmach maszyny przepalaja sie z powodu konfliktu polecen, ale przeciez to nie musi dotyczyc zasady zycia i smierci, tylko samego zapchania systemu procesami. Czyli konflik zasad robotyki niczym moze nie roznic od pytania o jajko i kure...
A ja jak najbardziej wierze, ze maszyny moga zaczac niszczyc ludzi, tak samo jak zwierzeta w momencie nabycia odpowiedniej swiaodmosci, myslenia abstrakcyjnego i przemyslenia skutkow i przyczyn oraz naszego zachowania wobec nich. Szczegolnie jezeli wyzszy rozwoj jest tozsamy z mysleniem i postrzeganiem swiata tak jak maja to ludzie. Zlosliwosc, zlosliwa agresja, krzywdzenie, to obajwy inteligencji niestety. Jezeli tego nie ma, nie ma tych cech, nie ma tez inteligencji. Albo zart ewolucyjny, albo moze wlasnie takie zabezpieczenie czyli autodestrukcja.

ocenił(a) film na 5
alisspl

A, jeszcze ciekawe jest postrzeganie okrucienstwa jako nie okrucienstwa, jako idealnej obojetnosci, boskosci, a o czym pisal miedzy innymi Mark Twain na przykladzie fikcyjnego aniola. Jezeli mamy uczucia jestesmy zli i jestesmy tylko ludzmi, jezeli nie zdajemy sobie sprawy z okrucienstwa, jestesmy obojetni, nie jestesmy ludzmi i nigdy nie pojmiemy ludzi, ale jestesmy bogami.
Wg tego inzynierowie dupy tam, a nie bogowie.
I tak w ogole wiecej wlasnie sensu widze w probach badania kosmosu w takim SW czy SG, gdzie jednak to jest pokazane jak nie snesowniej to ciekawiej. Lacznie wlasnie z pewna ewolucja roznych przedwiecznych lub wytlumaczeniem czemu nastapilastagnacja i koniec rozwoju.

użytkownik usunięty
alisspl

Trafne uwagi:)

ocenił(a) film na 2

Podoba mi się elegancja, z jaką rozprawiasz się z przeciwnikami. Na forum Prometeusza toczyłem kiedyś podobne batalie. Efekt pedagogiczny jest, niestety, żaden. Ale ten krótki i jakże wątły błysk satysfakcji.

użytkownik usunięty
jos_fw

Prawda. Satysfakcja ulotna jak kamfora. Istotne, że jest jeszcze sporo ludzi zdolnych do zwykłej, ludzkiej życzliwości. Dziękuję i pozdrawiam.

ocenił(a) film na 4
jos_fw

Ja np. bardzo lubię czytać inteligentne dyskusje na filmwebie. Dobre jako formę relaksu po ciężkim dniu w pracy. A tak w temacie Obcego to jak jest czasowo usytuowane Przymierze? W sensie czy przedstawia bezpośrednio to, co się działo przed zdarzeniami w Ósmym pasażerze? Jeśli tak to coś nie wyszło bo przecież Nostromo odnajduje statek ze Space Jockey'em i jajami obcych na skalistej planetoidzie a nie planecie z bogatą fauną będącą siedzibą Inżynierów ;/

ocenił(a) film na 2
zorzawieczorna

Akcja obu filmów dzieje się na długo przed wydarzeniami "OBcego, ósmego pasażera Nostromo". proszę nie doszukiwać się logiki w "dziełach" późnego Scotta

ocenił(a) film na 5
zorzawieczorna

a to nie tak, ze to sie dzieje jakies 20 lat przed Nostromo?

ocenił(a) film na 2

Niestety racja w 100% a nawet w 1000% bo to co Pan wyciągnął już z trailera zostało powielone w całym obrazie kilkadziesiąt razy. Ten film to żart i nie chodzi tu o fanów Obcego bo o tym już nawet nie wspominam. Chodzi tu o człowieka który jest przecież istotą rozumną. W całym klinie ludzie głośno komentowali i parskali śmiechem na co chwilę pojawiające się na ekranie idiotyzmy. W tej chwili naprawdę widza ma się za intelektualne zero pożerające popcorn i nie mające pojęcia o nikim i niczym. Nie będę opisywał tutaj tak ogromnej ilości idiotyzmów gdyż nie ma to najmniejszego sensu. Może tylko jedna moja ulubiona scena. Kobieta, członek załogi zaraz po paskudnym biologicznym ataku (infekcja z powietrza - spory - dosłownie chwilę po wylądowaniu, powoduje śmierć większości członków ekspedycji), postanawia się oddalić od reszty załogi która cudem przeżyła i schroniła się w antycznych ruinach obcej cywilizacji w celu......umycia buźki w lokalnej odświeżającej deszczówce...Dziękuję i pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 1
wzorowy1983

Ale zaraz znajda się tacy, co "udowodnią", że miała rację, bo właśnie woda była bezpieczna. Pozdrowienia :)

W tej całej fascynacji obcym dostrzegam nutke żalu i pretensji . ba dominuje tu też chęć tworzenia scenariusza na nowo według zasad wyzej i nizej wspominanych uwazanych powszechnie za zracjonalizowany schemat trylogii ksenomorfa polaka ukrytego za balustrada 42 calowego ekranu. Przeczytalem dwukrotnie kazdego posta. I zachowam sie z jak najbardziej wstrzemiezluwa starannoscia uważając że owa dyspota jest bezcelowa . kocham trylogie jestem jej wiernym fanem i biorę ją w każdym calu jej obrazu z wadami i pozytywami. Natomiast reszta po tym czyli prometek . przymierzek etc to objaw zakompleksionego starca pozbawionego kła pazura i męskośći ridley powinien przejść na emeryturę i dać spokój ludziom dobrej woli.

użytkownik usunięty
proximacentaurii

Dostrzegam sporo racji w Pańskich zauważeniach. Jest u mnie i nutka żalu, są też pretensje, a nawet szczypta żałosnej pretensjonalności. Gdy idzie o ukrywanie się, to, jak Pan widzi, słabo mi to wychodzi. Mimo wszystko akceptuję swoje miejsce w życiu. Nie dla mnie milionowe kontrakty, czerwone dywany i błyski flaszy. Ot, bamboszki, ciepła herbata i jakiś wpis na Filmweb od czasu do czasu. Czy ja bym mogła napisać lepszy scenariusz np. „Prometeusza”? Szczerze, to owszem, tak. Tylko co by to był za wyczyn? Chyba żaden.

Zupełnie się z Panem nie zgadzam, gdy idzie o spojrzenie na wartość publicznej wymiany poglądów. Przecież nie chcę zmieniać przeszłości. Seria „Obcy” jaka jest, każdy widzi, ale jak widać, zazwyczaj każdy dostrzega coś zupełnie innego. Uważam, że to jest piękne i warte upubliczniania, Pan nie? No przecież zadał Pan sobie benedyktyński trud i przeczytał wszystko dwa razy. Ten wysiłek też Pan skreśla jako pozbawiony sensu? Zupełnie niczego Pan z tego nie wyniósł? Ejże, to ja tu robię za malkontenta i pesymistkę, proszę mi zatem tej drobnej rólki nie odbierać i przyznać, że czas spędzony przed ekranem nie był dla Pana tak całkowicie stracony.

Co do Ridleya Scotta, to wielka szkoda, że mając środki i sposobność, od dawna nie może wygrzebać się z artystycznego dołka. Moim zdaniem najbliżej krawędzi był przy „Marsjaninie”, no ale nie dał rady i się był obsunął. To oczywiście tylko moje subiektywne odczucie.

Bardzo Panu dziękuję za ciekawy głos w dyskusji. Przeczytałam Pański wpis aż trzykrotnie i nadal mi się podoba.

ocenił(a) film na 7

Byłem wczoraj na premierze Obcego Przymierze i... Poczekam, aż Pani obejrzy i znowu się Pani "uleje" na forum trochę tego pięknego, wręcz niepokojąco, zlewu myślowego. Pal licho merytoryka, forma Pani wypowiedzi przyprawia mnie o gęsią skórkę, jest w Pani coś przyciągającego i odpychającego jednocześnie. Przeintelektualizowanie to zdaje się li tylko wierzchołek góry lodowej. Mam nadzieję, że to chwilowa fascynacja, bo między wierszami widzę wręcz nutę szaleństwa. Zadam pytanie wprost - Pani tak na czysto - bez dopingu w sensie - formułuje te myśli i ubiera w dość chaotyczne stylistycznie, acz piękne zdania? Przepraszam za ad personam, ale to wynik mej nagłej fascynacji.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones